180-Niech każdy z nas pójdzie w swoją stronę.

218 22 13
                                    

ANGEL:
Biegnąc do sali, w której zostawiłem Alastora z Vox'em, słyszałem okropne wrzaski bólu.
Nie chciałem tego, ale byłem pewny że to Śmieszek.
Łapy precz od niego Ty jebany telewizorze!
Pchnąłem drzwi i wpadłem tam.
Zobaczyłem makabryczny widok.
Radiowy Demon był wolny i był zajęty patrzeniem na tortury Vox'a, bo to on wrzeszczał.
Overlord był trzymany przez cienie, które rozszczarpywały go, jednak odrywając kawałki mięsa powoli.
Ekranogłowy błagał o litość, ale Alastor nie wydawał się go posłuchać.
Był tak wpatrzony w ten widok że nawet nie zauważył że przyszedłem.
-Al..?-Wykrztusiłem.
Dopiero wtedy na mnie spojrzał głęboką czernią swoich oczu.
-Ty?-Zdziwił się, a potem spojrzał na broń, którą ze sobą wziąłem żeby mu pomóc.
Wręcz się najeżył, widząc ją.
-Przyszedłeś mnie zabić?-Zmarszczył brwi.
-Co? Nie!-Rzuciłem nią o podłogę.-Przyszedłem tu żeby Ci pomóc!
Zaśmiał się ironicznie.
-Obejdzie się.-Z powrotem spojrzał na cierpiącego Vox'a i nakazał cieniom kontynuować.
On naprawdę nie chce mieć ze mną nic wspólnego... Nawet nie chce na mnie patrzeć...
To było potwornie bolesne. Jeszcze bardziej niż tortury, jakie przeżywał Vox.
W końcu wróg Truskawki stracił przytomność, zapewne przez szok i utratę krwi.
-Świetnie. Zatem nic już z Ciebie nie będzie.-Mruknął Mężczyzna i skinął na cienie.
Te weszły przez usta Overlorda i dosłownie rozerwały go od środka.
Alastor przyglądał się jego pozostałościom dłuższą chwilę i wrócił do swojej postaci.
Mimo że stał tyłem do mnie, widziałem że jest bardzo przygnębiony.
-Al... Ja...-Zacząłem, ale nie było mi dane dokończyć, bo Elegancik prychnął.
-Jeszcze tu jesteś?-Zapytał, aż wrócił na mnie poważnym wzrokiem.-Przedstawienie zakończone. Korzystaj ze swojego istnienia, które zmieniło się na lepsze.-Mruknął i minął mnie.
-Nie zmieniło się!-Zawołałem i pobiegłem za nim.-Bez Ciebie moje życie nie będzie lepsze..!-Chciałem położyć mu dłoń na ramieniu, żeby go zatrzymać, ale Overlord zareagował wręcz alergicznie.
Odskoczył ode mnie jakby mój dotyk go conajmniej parzył i spojrzał na mnie nienawistnie.
-Nie życzę sobie byś mnie dotykał, rozumiemy się?-Spytał oschle.-Najlepiej gdybyś trzymał się ode mnie z dala.
-Al, błagam Cię.-Złożyłem błagalnie ręce.-To nie tak jak myślisz...
-A jak?-Uniósł brew.-Zabawiłeś się moimi uczuciami. Byłem głupi że dopuściłem Cię do siebie i ignorowałem przyjaciół, którzy mnie przed Tobą ostrzegali.
-Wiem jak to wygląda... Ale... Ja NAPRAWDĘ coś do Ciebie poczułem...
Pokręcił głową.
-Dałeś mi coś czego nikt nigdy mi nie dał...-Zbliżyłem się do niego.
-Przestań, Angel.
-Nigdy nikogo prawdziwie nie kochałem.-Spojrzałem mu w oczy.-Nikogo oprócz Cie...
-DOŚĆ!-Huknął i przybrał swoją potężną, radiową postać Demona.
Cofnąłem się i potknąłem, upadając na podłogę.
-Powinienem Cię ZABIĆ.-Powiedział, nachylając się nade mną, a ja się przeraziłem.
Demon widząc przerażenie w moich oczach cofnął się i spojrzał na swoje dłonie, które złożył w pięści.
-Powinienem.-Powtórzył i wrócił do swojej postaci.-Ale tego nie zrobię.
Patrzyłem na niego zszokowany.
-Bo ja byłem z Tobą szczery. Z mojej głupoty teraz czuję się jak kretyn i to ja powinienem za to zapłacić...-Westchnął.-Niestety ciągle nie chcę Twojej krzywdy.-Popatrzył na mnie smutno, a w moich oczach pojawiły się łzy.-Uszanuj to że nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego. Niech każdy z nas pójdzie w swoją stronę i żyje jak żył dotychczas.
Po tym zmienił się w cień i zniknął, a ja zalałem się łzami.

|RADIODUST| Miłosna intrygaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz