126-Groźby.

242 19 5
                                    

ANGEL:
Przestałem bawić się szklanką i spojrzałem na niego.
Ostatnie zdanie przykuło moją uwagę na tyle, by przez chwilę poczuć się zagrożonym.
-Czyli co? Twierdzisz że nie jestem z nim z miłości tylko dlatego że czegoś chcę?
-Brawo.-Przyklaskał mi.-Więc wiesz o co mi chodzi?
-Dlaczego tak bardzo chcesz to zepsuć? Dlaczego nagle Alastor zaczął Cię obchodzić?!
-Nagle?-Zmarszczył brew.
-Nie wmówisz mi że ciągle przewracanie oczami na to co mówi i narzekanie na jego styl bycia to wyraz szacunku i przywiązania.
-Znam go ponad wiek, a on zna mnie i wie że nie mam go tak kompletnie gdzieś jak resztę świata.
-I co? I dlatego że jesteście takimi przyjaciółmi, macie umowę?-Prychnąłem.
Tym razem Koci Demon wydawał się szczerze zdziwić.
-My? Nie mamy umowy. Pomagam mu, bo dostaję tu darmowy alkohol. Nie muszę tu być i słuchać jego żali ani nikogo innego. 
-Co?
Myślałem że Husk mu pomaga bo musi. A wygląda na to że chce, mimo że stara się nie okazywać tego na codzień.
W jakiś pojebany sposób zależy mu na Alastorze. Martwi się o niego, a przez to że znają się tak długo, może zagrozić mojemu związkowi.
-Mam mówić wprost? Nie ufam Ci. Sprzedajesz się i ćpasz. Pracujesz dla jednego z wrogów tego dupka, a pewnego dnia zacząłeś go podrywać, licząc niewiadomo na co! Sam widzisz że to jest podejrzane. Odpuść dla swojego dobra.
Poczułem wkurw życia razem ze stresem.
Jeśli będzie częściej robić to co robi, czyli nastawiać Radiowego Demona przeciw mnie, w końcu coś zacznie mu śmierdzieć. Albo zerwie, przez co się załamię, albo zacznie drążyć i dojdzie do prawdy, która go zniszczy.
Nie będzie mnie słuchać. Nie będzie nas. To wszystko co udało mi się zbudować, nasze uczucia, zaufanie... To wszystko szlag trafi.
Przez tego jebanego chuja!
Moje pięści zacisnęły się, a ja spojrzałem spode łba na barmana.
-Pamiętasz nasz zakład?-Zapytałem zimno.
-Może.-Odpowiedział obojętnie.-Co z nim?
-Wygrałem go, pamiętasz? Wisiałeś mi przysługę.
Starzec uniósł brew.
-Więc teraz tak.-Wysyczałem przez zęby.-To TY odpuścisz, dla SWOJEGO dobra.
-Grozisz mi? Twój chłoptaś nie będzie zadowolony.
-Ostrzegam. Odpuścisz sobie jakieś śledztwa i dopowiadanie sobie.
-A jeśli nie posłucham?
Recepcjonista wyjął karty i zaczął się nimi bawić. Jego obojętność działała mi na nerwy coraz bardziej.
-To JA zacznę nastawiać go przeciw Tobie.
Tym razem przykułem jego uwagę.
-Alastor nie jest rzeczą, którą możesz rządzić. Zaufaj mi, nim lepiej nie próbować manipulować.
-To Ty zacząłeś. Ja tylko odbijam piłeczkę.-Nachyliłem się nad nim.-Więc jeśli jeszcze raz spróbujesz go nastawić przeciw mnie, licz się z tym że ja nastawię go przeciw Tobie. I jak myślisz, kogo posłucha? Wiecznie naburmuszonego alkoholika czy swojego chłopaka?
Koci Demon przyglądał mi się dłuższą chwilę.
-Chuj.-Skomentował.
-Gnida.-Prychnąłem i odsunąłem się od niego, poprawiając marynarkę.
Zmierzyłem go lodowatym wzrokiem, a potem poszedłem do pokoju.





Uuu ostro jest ostro

|RADIODUST| Miłosna intrygaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz