42-Spóźniony.

280 28 2
                                    

ANGEL:
Dobra. Jak mogę go wyrwać?
Wczoraj wydawałoby się że poszło mi lepiej niż gdy korzystałem z moich standardowych metod. Nawet sprzedał mi komplement.
Czyli zostaniemy przy nowych sposobach podrywu.
Przynajmniej będę miał na przyszłość. Może jeszcze mi się przydadzą.
Nakarmiłem Fatsa i chwilę patrzyłem jak je.
Był tak uroczy i chrumkał przy jedzeniu że się zaśmiałem.
-Fatsy jesteś taki słodki!-Zachwycałem się nim.
Niestety przez to się zagapiłem.
-Cholera!-Spojrzałem na zegarek.
Zaraz spóźnię się do pracy!
Od razu chwyciłem torebkę i wybiegłem z pokoju z prędkością światła, nawet go nie zakluczając, bo zupełnie o tym zapomniałem.
Pobiegłem na przystanek, na którym stał już autobus. Przyspieszyłem jeszcze bardziej, ale drzwi się zamknęły.
Nie!
-CZEKAJ!-Krzyknąłem, ale autobus ruszył.-KURWA!
Wrzeszczałem za nim, próbując go dogonić, ale potknąłem się i przewróciłem prosto do brudnej kałuży.
Wrzasnąłem wściekle, widząc moją biało różową marynarkę w szarej, widocznej plamie.
Wręcz dyszałem z gniewu.
Teraz nie dość że wyglądam okropnie i śmierdzę to jeszcze się spóźnię. Valentino będzie wściekły! Znowu mi się oberwie...
-Tak się zagapić...-Zacząłem mamrotać pod nosem naprzemian z przekleństwami po Włosku, wstając z kałuży.
-Niebywałe.-Usłyszałem za sobą czyjś komentarz.
-Jakieś uwagi?!-Obróciłem się gwałtownie i naskoczyłem na jakiegoś śmieszka, który musiał mieć ze mnie niezły ubaw.
Okazało się że owszem, był to śmieszek, jednak ten jedyny w swoim rodzaju.
-A. To Ty...
-Widzę że zdarzył się mały incydent?-Omiótł mnie intensywnym czerwonym spojrzeniem.
-Jak widać.-Wycedziłem przez zęby.

|RADIODUST| Miłosna intrygaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz