108-Czy Angel dostanie kosza?

249 23 11
                                    

ANGEL:
Kiedy szok minął, zrozumiałem że muszę z nim pogadać.
Chciałem wiedzieć czy pocałował mnie bo naprawdę coś czuje czy pocałował dlatego że ciągle myśli że podrywam go dla zakładu i chciał żeby to już się skończyło.
Chciałem.
Na tamtą chwilę miałem w dupie swoją sytuację z Valentino.
Jeśli Śmieszek poczuł do mnie miętę, to chciałem to usłyszeć. Na tamten moment nie potrzebowałem niczego innego.
Zmyłem resztki makijażu i przebrałem się w coś świeżego. Słowem po prostu się ogarnąłem.
-Chcesz się na nowo pomalować?-Spytała Cherri, trzymając moją kosmetyczkę.
-Nie.-Machnąłem ręką.-I tak nie mam żadnego pomysłu na makijaż. I nie chcę dłużej czekać.
Pokiwała głową.
-Poza tym jeśli da mi kosza, nie chciałoby mi się znowu zmywać tego gówna.-Mruknąłem i wyrzuciłem brudny wacik.-To idę.
-Będzie dobrze, Angel.
Nie odpowiedziałem, tylko wyszedłem z pokoju, szukać Alastora.
Skierowałem się do jego pokoju, ale kiedy szedłem korytarzem, koło nóg przemknął mi znajomy cień.
-A... Al!-Zawołałem i pobiegłem za nim.
Cień słysząc mnie, zatrzymał się i zmaterializował się z powrotem w Truskawkę.
-Tak, mój drogi?-Spytał, dając ręce za plecy i uśmiechając się.
Albo bardzo dobrze grał albo był totalnie niewzruszony tym co się stało i co zrobił.
Ta druga opcja zabolała mnie cholernie.
Chyba gorsze od kosza od niego byłby jego widok, który udaje że nic się nie wydarzyło.




Jak myślicie? Pozwolę im w końcu być razem? xD

|RADIODUST| Miłosna intrygaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz