110. MALINKI (POPRAWIONE)

3.2K 165 51
                                    

Potter po powrocie z domu Czarnego Pana od razu udał się do swojego pokoju gdzie od progu Salazar zaczął wbijać w niego swoje błękitne oczy przechylając ciekawsko głowę. Harry od razu wiedział o co chodzi jego chowańcowi więc rzekł chcąc się wytłumaczyć.

~To nie to co myślisz Salazarze. ~Gad patrzył na ślizgona nic nie mówiąc, a Harry westchnął przeczesując swoją grubą czuprynę i tłumacząc. ~My tylko się zbliżyliśmy, ale nie doszło do niczego konkretnego więc nie patrz na mnie jakbym za kilka miesięcy miał urodzić dziecko. ~Salazar syknął odpowiadając.

~Nie o to mi chodziło. ~Potter zmarszczył brwi, a wąż odparł. ~Oznaczył cię jako swojego partnera. ~Wybraniec zamrugał, a następnie dotknął śladów na swojej szyi wściekle się rumieniąc i mówiąc lekko bełkotliwie.

~T-To nie tak... On tylko... My... ~Potter warknął wyrzucając ręce w powietrze i mówiąc zawzięcie. ~To nic nie znaczy! ~Wąż wpatrywał się w swojego mistrza i zielonooki mógłby przysiąc, że gdyby gad tylko mógł miałby na pysku szeroki uśmiech ani trochę nie wierząc ślizgonowi. Nastolatek nie chcąc dyskutować z chowańcem szybko zabrał swoje przybory do kąpieli i piżamę na zmianę po czym udał się w kierunku łazienki chcąc wziąć gorącą kąpiel. Na korytarzu spotkał swojego kuzyna, a Dudley spojrzał na szyję Pottera i wyszczerzył się mówiąc.

-Masz coś na szyi. -Bliznowaty przewrócił oczami usilnie starając się nie zarumienić po czym odparł.

-Wiem. -Dudley nie chcąc odpuścić ewidentnie zawstydzonemu ślizgonowi dopytał zakładając ręce na piersi i unosząc brew z uśmieszkiem.

-Nie pochwalisz się jak było i kim jest twój chłopak? -Avadooki przewrócił oczami mówiąc.

-To nie mój chłopak, a poza tym nie doszło do niczego o czym myślisz. Trochę się całowaliśmy i droczyliśmy, ale on jest dżentelmenem, i nie ruszyłby mnie bez mojej zgody. -Dudley spytał po chwili z zaciekawieniem.

-A powiesz mi chociaż jak ma na imię? -Potter westchnął i spytał z nadzieją.

-A jak ci powiem to dasz mi spokój i nie będziesz więcej wypytywać? -Kuzyn wężoustego pokiwał twierdząco głową, a nastolatek odparł przyciszonym tonem.

-Ma na imię Tom. -Dudley wyszczerzył się mówiąc z namysłem.

-Harry i Tom... Ładnie brzmi. -Zielonooki wywrócił oczami, wyminął wyższego i trzaskając drzwiami zamknął się w łazience nie wierząc, że wszyscy uważają jego i Riddle'a za pasujących do siebie. Nastolatek przetarł dłońmi swoje rozgrzane policzki po czym odłożył swoje rzeczy na umywalce zerkając na swoje odbicie w lustrze. Książe wytrzeszczył oczy widząc jak jego oczy błyszczą, rumieńce odznaczają na jego bladej cerze, usta kłują w oczy głębokim odcieniem różu i swoją wydatnością, a szyja nastolatka jest przyozdobiona fioletowo-różowymi plamami, które umieścił tam Tom. Harry zaczął dotykać malinek sprawdzając czy nie bolą jednak jedyne co bliznowaty czuł śledząc je swoimi palcami to wspomnienia namiętnego popołudnia i dotyku ust Czarnego Pana. Bliznowaty szybko odkręcił kran i nalał do swoich dłoni zimnej wody po chwili chlustając nią sobie w twarz chcąc by zdradliwy róż na policzkach zniknął. Chłopak kilkukrotnie powtórzył czynność, a gdy spojrzał ponownie na swoją twarz w lustrze zobaczył, że wypieki nieco pojaśniały i czternastolatek nie wyglądał już jakby wrócił z całonocnej orgii... Książe Slytherinu uniósł dłoń nad sińce chcąc je zamaskować lub zaleczyć jednak widząc swoje odbicie, które wydawało się nieszczęśliwe z powodu stracenia śladów dzisiejszego zajścia między nim, a Riddle'm w końcu zdecydował się je zostawić. Avadooki w końcu rozebrał się do naga i wszedł pod prysznic regulując poziom ciepłej wody po czym zanurzając głowę pod gorącym strumieniem. Potter pochylił głowę w dół i oparł się dłońmi o ścianę czując jak spływająca woda zmywa z niego zapach Toma, ogrodu, potu i nikły zapach spermy. Zielonooki nie był z tego powodu zadowolony, bo czuł jakby żałował swoich popołudniowych wyczynów, a tak nie było. Podobała mu się każda sekunda spędzona w obecności Toma i chciał jak najszybciej znaleźć się ponownie w objęciach mężczyzny, który stał mu się tak bliski... Nastolatek chwycił butelkę szamponu i rozlał go na swojej dłoni zaczynając wcierać we włosy masując lekko skórę głowy, i próbując przypomnieć sobie jak Voldemort przeczesywał jego włosy. Nastolatek w końcu spłukał pianę z włosów, a następnie wtarł odżywkę w każde pasmo grubych włosów starając się zrobić to jak najdokładniej stosując się do rad Malfoy'a, który godzinami mógłby opowiadać o ważności prawidłowej pielęgnacji włosów. Jego rady były przydatne bo odkąd Książe zaczął się do nich stosować jego włosy przestały być istnym sianem, a były miękkie, jedwabiste i same się układały. Następnie czternastolatek spłukał odżywkę i wtarł w swoje ciało żel rozmasowując mięśnie. Gdy ślizgon w końcu skończył prysznic wytarł się ręcznikiem, ubrał piżamę i udał do swojego pokoju gdzie rzucił się na łóżko leżąc tam przez kilka dobrych minut rozmyślając o Tomie. Gdy w końcu nastolatek poczuł się przytłoczony tymi wszystkimi emocjami jakie wywoływała w nim myśl o Lordzie chłopak zerwał się z łóżka i podążył do biblioteczki łapiąc pierwszą z brzegu książkę. Potter spojrzał na tytuł i zaklął widząc zna mu na pamięć książkę ,,Sztuka Mocy'' którą dostał właśnie od czerwonookiego. Ślizgon odłożył lekturę i wziął inną książkę kładąc się na łóżku i zatapiając w lekturze, a wkrótce potem chłopak zapadł w spokojny sen.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now