105. TRUCICIELE I WSPÓLNY SEN (POPRAWIONE)

835 54 9
                                    

Po przejściu na Kings Cross bliznowaty jak zwykle wyszedł przed budynek gdzie złapał taksówkę którą udał się na Privet Drive 4. Gdy po godzinie jazdy dotarł na miejsce i spojrzał na znienawidzony przez siebie dom, i zamarzył by od razu spalić go do gołej ziemi. Uśmiechnął się sadystycznie pamiętając obietnicę Riddle'a co do porwania jego krewnych i torturowania ich póki nie będą żałować, że w ogóle się urodzili. Wybraniec zapłacił za transport po czym wyszedł z taksówki zastanawiając się jak tego lata uprzykrzyć Dursley'om swoje wakacje. Gdy avadooki stanął przed wejściem do domu z nikczemnym uśmiechem zapukał do domu. Po zaledwie minucie otworzyła mu Petunia, która przełknęła ślinę widząc siostrzeńca... Potter rzekł do niej z sadystycznym uśmieszkiem udając uprzejmego.

-Dzień dobry ciociu. Stęskniłaś się za mną? -Kobieta zacisnęła usta i pokręciła przecząco głową spuszczając wzrok na podłogę. Harry zachichotał mrocznie i wszedł do domu gdzie zastał Dudley'a siedzącego w salonie i czytającego książkę. Potter zamrugał widząc odmienionego kuzyna, który nie przypominał już wieloryba. Najmłodszy Dursley na przestrzeni ostatnich miesięcy najwyraźniej zaczął sporo ćwiczyć i przeszedł na dietę co poskutkowało zrzuceniem przez niego minimum 15 kilogramów, a jako, że nastolatek był w fazie wzrostu urósł co sprawiło, że jego sylwetka choć wciąż niedoskonała wyglądała całkiem zdrowo. Młody mugol widząc Pottera szeroko się do niego uśmiechnął od razu porzucając swoją książkę i podszedł do wybrańca mówiąc wesoło.

-Cześć Harry. Miło, że w końcu wróciłeś do domu. -Avadooki uśmiechnął się i odparł wyciągając w kierunku kuzyna dłoń.

-Ja cieszę się jeszcze bardziej, bo znam setki nowych zaklęć które chętnie ci pokażę. -Wybraniec zwrócił swoje spojrzenie na bladą Petunię dodając złośliwie. -A najchętniej pokażę je tobie i wujkowi kochana ciociu... -Kobieta o końskiej twarzy mało nie zemdlała słysząc to, a Dudley uścisnął dłoń bliznowatego krzywiąc się lekko i pytając.

-A może mógłbyś trochę odpuścić moim rodzicom Harry? Oni już zrozumieli swoje błędy i jestem pewny, że nie będą cię więcej dręczyć ani w żaden sposób obrażać. Spędzasz z nami tylko dwa miesiące w roku i chciałbym byś spędzał z nami czas tak wiesz... Zwyczajnie jak z rodziną. -Dudley wskazał na siebie mówiąc. -Byłem dla ciebie wredny w dzieciństwie, a mimo to wybaczyłeś mi to i myślę, że nawet zaczęliśmy się przyjaźnić, dlatego proszę cię odpuść im trochę. -Wybraniec przez chwilę rozważał słowa kuzyna po czym zerknął na milczącą ciotkę która miała szeroko otwarte oczy ze zdumieniem patrząc jak jej jedyne dziecko staje w obronie jej i męża. Zielonooki zmarszczył brwi starając się znaleźć w sobie zrozumienie dla postawy kuzyna, a po chwili rozmyślań rzekł.

-Nie mogę im wybaczyć i wiesz o tym. Lubię cię Dudley lecz fakt, że twoi rodzice przez dziesięć lat głodzili mnie, bili i okłamywali nie może im ujść płazem tylko dlatego, że się za nimi wstawiasz. -Bliznowaty spojrzał na Petunię mówiąc z powagą. -Jeszcze nie wiesz droga ciociu do czego jestem zdolny, a skoro twój syn tak zacięcie cię broni uważając, że się zmieniłaś chcę to sprawdzić by mieć pewność, że ja się nie mylę uważając iż wciąż jesteś tak samo zawistna jak przed laty. -Po tych słowach Harry podszedł do Petunii która cofnęła się w tył przerażona i nie mająca pojęcia o co ślizgonowi może chodzić. Gdy zderzyła się plecami ze ścianą nie mając jak uciec zamknęła oczy i przełknęła ślinę czekając aż Potter znów zacznie ja torturować. Jednak gdy po kilku chwilach nie poczuła żadnego bólu rozchyliła powieki zauważając, że wybraniec stał centralnie przed nią wpatrując się w jej brązowe oczy. Nastolatek skupiając się na jej umyśle szybko dostał się do jego wnętrza zaczynając przeglądać wspomnienia mugolki. Harry mimo wszystko robił to delikatnie tak by w razie gdyby się mylił nie torturować niepotrzebnie siostry swojej matki. Brunet szybko przejrzał wspomnienia dotyczące jego osoby, a gdy skończył brutalnie wydostał się z umysłu ciotki, a ta aż krzyknęła i upadła na ziemię łapiąc się za głowę czując przeszywający jej czaszkę ból. Dudley spojrzał raz na matkę po czym przeniósł spojrzenie na kuzyna pytając ze zdumieniem i lekkim strachem.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now