5. PIERWSZY TYDZIEŃ SZKOŁY (POPRAWIONE)

4.7K 229 68
                                    

Cały sierpień zleciał jedenastolatkowi bardzo szybko. Skupił się głównie na nauce, rozmowach z Salazarem czy uczeniu się nowych zaklęć, oczywiście bezróżdżkowo, bo ta niestety miała namiar. Potter nie był zadowolony, że znów jest choćby w niektórych aspektach pod kontrolą jednak uznał, że to dobra motywacja do dalszych ćwiczeń bezróżdżkowej magii. Poza tym nie mógł używać różdżki tylko w wakacje a w szkole mógł to robić cały czas. Oczywiście wiedział, że szkoła posiadała zabezpieczenia wykrywające czarną magię, ale osobiście przekonał się, że to bujda. Jeśliby tak było to zaklęcie Sectumsempra, którego użył podczas pojedynku z Malfoy'em powinno wszcząć alarm, a on powinien zostać ukarany. To jednak nigdy nie nastąpiło... Kiedyś nad tym nie myślał, ale odkąd się zmienił zaczął analizować każdy najmniejszy fragment czy fakt swojego poprzedniego życia, a to coraz bardziej dawało mu do myślenia, zwłaszcza gdy analizował wszystko z nowym towarzyszem. Opowiedział gadowi, że to jego drugie życie i jak wyglądało to pierwsze. Wąż chciał poznać ludzi, którzy skrzywdzili jego mistrza, żeby móc ich ugryźć, a potem zabić jadem. Choć ta myśl była całkiem kusząca Harry zabronił mu gryźć kogokolwiek w szkole. Przez kilka tygodni Potter nauczył się większości zachowań czystokrwistych, ukrywać swoje emocje oraz czerpać radość z nauki każdego rodzaju magii. Zaczął również tworzyć eliksiry, a mimo że nie robione w laboratorium były na poziomie ,,S '' czyli najwyższym możliwym. Zastanawiał się co zrobić ze Snape'em, bo mężczyzna prawdopodobnie wciąż będzie udawać, że go nienawidzi by w rzeczywistości móc go chronić. Mistrz eliksirów widzi w nim również kopie Jamesa Pottera, który gnębił go w szkole i odebrał ukochaną, a to zdecydowanie wzmagało niechęć jaką darzył zielonookiego. Chłopak zastanawiał się jak może załagodzić konflikt, który z pewnością nauczyciel wywoła. Severus zrozumie z czasem, że nie da się go sprowokować i nie jest taki jak jego ojciec, a to ułatwi im wspólną egzystencje. Stwierdził również, że czarnowłosy będzie mniej chętny do karania go, gdy zostanie przydzielony do Slytherinu, bo w to nie wątpił. Harry bardzo dużo czasu poświęcił na myślenie nad każdym domem Hogwartu i konsekwencjami bycia w nim. Zdecydowanie nie chciał być w Gryffindorze, ponieważ pragnął się kompletnie odciąć od poprzedniego życia, tym bardziej że na 100% dostałby pokój, z Weasley'em, którego zabiłby lub ciężko okaleczył już pierwszej nocy... Mógłby spróbować przekonać tiarę przydziału do wysłania go do krukonów lub puchonów ale szczerze wątpił czy na to pójdzie. Stary kapelusz już za pierwszym razem widział jego ambitność i przebiegłość, ale postanowił iść mu na rękę przydzielając do domu lwa. Zielonooki nie raz zastanawiał się jak inne byłoby jego życie, gdyby usłyszał tamtego dnia ,,Slytherin!'', a nie ,,Gryffindor!'' i doszedł do wniosku, że to byłoby ciekawe. Pierwszy w historii Potter niebędący w domu lwa, wybraniec wśród węży, latarnia światła w ciemności... Miał ochotę szczerze się zaśmiać i zacierał ręce niecierpliwie czekając na pierwszego września swojego drugiego życia.

***

Gdy w końcu nastał 1 września polecił wujkowi zawieść się na stacje co ten zrobił bez marudzenia. Vernon był upartą osobą i Harry musiał go jeszcze cruciować 6 razy by zrozumiał, gdzie jest jego miejsce, ale chyba w końcu załapał o co chodzi. Gdy dotarli na stacje Kings Cross Potter miał w ręce jedynie klatkę z Hedwigą oraz Salazara wokół swojej szyi który miał siedzieć cicho pod ubraniem i nie wychylać się, póki niedostanie sygnału, że jest bezpiecznie. Pomniejszony kufer spoczywał w jego kieszeni, a chłopiec z chłodnym opanowaniem podążył do stacji 9 i ¾ mijając spieszących się mugoli. Przed przejściem uśmiechnął się lekko i wbiegł w ścianę. Po drugiej stronie stacji niebyło zbyt tłoczno, bo chłopak specjalnie przybył wcześniej by pominąć największy ruch oraz w spokoju znaleźć przedział. 

Poszedł od razu do ślizgońskiej części, gdzie zabezpieczył przedział przed niechcianymi gośćmi i wypuścił Salazara oraz Hedwige. Rozsiadł się wygodnie na skórzanej sofie wagonu i pogrążył się w lekturze o czarnej magii. Wkrótce zgiełk na zewnątrz oderwał go od książki i chłopak zaczął obserwować żegnające się rodziny oraz spotykających się ponownie przyjaciół. Poczuł się dość dziwnie obserwując swoich kolegów o wiele młodszych niż gdy ich ostatnio widział i przypomniał sobie, że spora część z nich zginęła podczas bitwy o Hogwart. Wiedział, że może zapobiec rozlewowi krwi oraz uratować wszystkich spod tyrani Dumbledore'a, której sam do niedawna nie był świadomy. Nagle z tłumu wyłoniło się stado rudych głów, a avadowe oczy zwęziły się na Ronie oraz Ginny Weasley. Jedenastolatek już postanowił, że ta dwójka zginie podobnie jak panna ,,Wiem to wszystko''... Może i w tej chwili były to tylko dzieci, które jeszcze nic mu nie zrobiły, ale Potter nie miał wątpliwości, że od samego początku przyjaźnili się z nim dla obiecanych od Dumbledore'a skarbców. Czy skontaktował się z nimi tego lata? Wcześniej? Później? Tego nastolatek nie mógł określić w żaden sposób jednak był pewien, że oferta zostanie ponowiona i przyjęta przez pazernych gryfonów. Zdrada bolała go nawet teraz tak samo jak świadomość, że gdyby te dzieci ponownie dostały szanse wbiłyby mu nóż w plecy... Nieco wkurzony wyszedł z przedziału zapalić na balkonie za ostatnim wagonem zostawiając swoje zwierzaki w przedziale. Gdy otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz z ulgą zauważył z tego miejsca był w miarę niewidoczny. Spokojnie spalił papierosa przyzwyczajony do niewielkiej ilości nikotyny i wcale nie miał zamiaru rezygnować z małej niezdrowej przyjemności. To nie było tak, że palił paczkę dziennie, a odkąd przeniósł się w czasie zapalił może z dwa razy. Robił to by odreagować, a poza tym podczas palenia na klika minut mógł wyłączyć swoje myślenie i po prostu odpuścić. Od kilku tygodni jego umysł pracował na najwyższych obrotach planując każdy kolejny krok i posunięcie, choć wciąż wiedział, że wszystkie jego plany strzelą w łeb. Nigdy nie potrafił planować na przód i zdawał się bardziej na swój szczęśliwy traf oraz przyjaciół. To musiało się zmienić. Wybraniec nie mógł dłużej polegać na szczęściu i musiał upewnić się, że drugi raz nie schrzani sprawy. Jego życie w Hogwarcie i poza nim się zmieni to było pewne, jednak czy ta zmiana wyjdzie mu na dobre? Brunet wyrzucił peta na tory po czym wszedł do wagonu udając się do swojego przedziału. Wszedł a nim zdążył go zabezpieczyć drzwi otworzyły się, a do środka zajrzało czworo na oko 5-6 klasistów. Grupa popatrzyła na pierwszaka, a jedyna dziewczyna w ich grupie rzekła do Pottera z lekką irytacją w głosie.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now