8. HALLOWEEN (POPRAWIONE)

2.4K 118 28
                                    

Tego dnia mieli Zaklęcia i Uroki w tym pierwszą praktyczną lekcję, gdzie ćwiczyli proste zaklęcie Wingardium Leviosa. Potter pierwszy przelewitował swoje pióro na biurko profesora zdobywając punkty dla swojego domu po czym zaczął pomagać siedzącemu z nim Zabiniemu w opanowaniu prostego zaklęcia lewitacji. Zazwyczaj czekał aż ktoś pierwszy poprosi go o pomoc dzięki czemu nikt nie uważał się wtrąca, jednak czasem widząc nieudolne próby kolegów sam proponował wyjaśnienie co robią nie tak, a oni chętnie go słuchali stosując się do jego rad. Najwyraźniej dyskusja między Potterem, a Granger nic nie dała, bo Hermiona zachowywała się równie wyniośle i apodyktycznie co zawsze poprawiając siedzącego z nią rudowłosego, który nie był z tego powodu zachwycony. Po lekcjach Draco szedł niedaleko gryfona specjalnie słuchając co ten mówił do Seamusa Finnigana i Deana Thomasa, którzy od czasu do czasu mu towarzyszyli. Po usłyszeniu trafnej choć bolesnej krytyki pod adresem mugolaczki brunetka wyprzedziła Weasley'a popychając go i uciekając z płaczem. Ślizgon wiedział, gdzie dziewczyna biegnie, dlatego ze spokojem zajął się własnymi sprawami nie mając zamiaru tym razem ratować pierwszorocznej z opresji...

Skrzaty były bardzo potulne i lubiły spełniać większe lub mniejsze zachcianki uczniów, którzy do nich przychodzili, a Harry'ego pokochały już po jego pierwszej wizycie w tamtym miejscu kilka tygodni wcześniej. Zielonooki przyszedł jedynie spytać, czy byłaby możliwość włączyć większy wybór owoców do śniadania. Był dla skrzatów bardzo miły co nie było wymuszonym czy nienaturalnym zachowaniem z jego strony, a każdy elf po kolei obiecał mu, że zadba o większy wybór nie tylko owoców, ale i warzyw na stole Slytherinu. Zielonooki od razu odparł, że nie muszą się aż tak starać, a jeśli dla nich to nie kłopot to wolałby by każdy stół był traktowany równo. Stworzonka popatrzyły na niego niezrozumiale, a od wytłumaczył, że podział na domu dzieli uczniów, a powinien ich jednoczyć, bo w końcu wszyscy oni są równie magiczni. Stworzenia po usłyszeniu tego popłakały się ze wzruszenia i uroczyście obiecały, że gdy tylko Pan Potter coś sobie zażyczy to, to dostanie. Harry uśmiechnął się do nich wdzięcznie i życzył miłego dnia po czym wyszedł z pomieszczenia nie wiedząc, że elfy od tego dnia zaczną podawać 2 razy więcej różnego rodzaju owoców oraz warzyw. Przed samą ucztą ślizgon postanowił pokazać czystokrwistym coś nowego mając nadzieję, że to zmieni nieco ich spojrzenie na świat.

***

Gdy Potter przyszedł kuchni w Halloween zabrał ze sobą trzech ślizgonów i przy nich podziękował stworzeniom za ich ciężką pracę prosząc również o kilka kanapek na dzisiejszy wieczór. Jego towarzysze byli z jednej strony zadowoleni, że nie będą musieli jeść samych słodyczy, a z drugiej nie rozumieli, dlaczego Harry jest dla elfów tak miły. Wychowali się w rodzinach, gdzie skrzaty były na zawołanie i wystarczyło kazać im coś zrobić, a one były zmuszone to wykonać. Dziękowanie im nie było praktykowane natomiast kary za wszystko co było nieodpowiednie już tak. Draco, Theo i Blaise nie odezwali się ani słowem patrząc jak ślizgon rozmawia z magicznymi stworzeniami w wyjątkowo uprzejmy sposób po czym żegna się z nimi kiwnięciem głowy i wychodzi. Gdy byli na zewnątrz kuchni ukrytej za obrazem miski z owocami udali się w stronę Wielkiej Sali, a Theo spytał z zaciekawieniem.

-Czemu jesteś taki miły dla zwykłych elfów? Mogłeś im po prostu kazać zrobić te kanapki, a nie udawać, że interesuje cię ich dobro. - Zielonooki stanął w miejscu i odwrócił się do Notta mówiąc poważnie.

-Nie udawałem. Naprawdę lubię skrzaty, bo to magiczne stworzenia jak każde inne, a czarodzieje zbytnio wykorzystują ich pomoc. Każdego nawet zwierzę lub roślinę, w której płynie choć odrobina magii należy traktować z szacunkiem nie poniżając ani nie krzywdząc. - Widząc sceptyczne miny jego towarzyszy wyciągnął dłoń i powiedział do Malfoy'a. -Daj mi swoją różdżkę. -Blondyn drgnął nerwowo i spytał z lekkim jąknięciem.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now