Książe po powrocie do szkoły przez kolejne kilka dni zachowywał się tak jak zwykle starając się nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Potter kilkukrotnie podczas spożywania posiłków niespodziewanie łapał się za czoło w miejscu blizny cicho sycząc jakby udawał ból. Chłopak robił to na prośbę kochanka, który chciał w ten sposób zwrócić uwagę starca na to iż Czarny Pan próbuje dostać się do umysłu wybrańca tak jak to robił w poprzednim życiu nastolatka. Takie działania przynosiły skutek, ponieważ gdy tylko ślizgon okazywał jakiekolwiek oznaki dyskomfortu lub bólu związanego z błyskawicą na jego czole dyrektor skupiał całą swoją uwagę na Księciu Slytherinu bacznie obserwując każdy jego ruch. Zielonooki zdradził zmartwionym o jego stan zdrowia członkom Dworu iż to tylko sztuczka i by reagowali tak jakby to poza Wielką Salą zdarzało się cały czas. Wszyscy nawet mała Wiktoria zaangażowali się w grę, lecz dyrektor najwyraźniej postanowił nie omawiać z wybrańcem jego przypadłości ignorując go w podobny sposób jak w poprzednim życiu byłego gryfona.
Avadooki zachował w tajemnicy przed swoimi ludźmi planowaną wyprawę po Grindelwalda i zgromadził ich dopiero w dzień ataku na zebraniu w Kwaterze Głównej. Tego dnia wszyscy zasiedli na swoich miejscach przy okrągłym stole, a gdy zapadła cisza wybraniec rzekł z powagą.
-Dziś w nocy Fred i George idą ze mną na ściśle tajną misje. -Pozostali poruszyli się spoglądając na rudzielców, którzy byli równie zaskoczeni co pozostali, ponieważ Potter nie dawał im wcześniej znać o jakie zadanie może chodzić. Draco spojrzał na swoich partnerów po czym zwrócił się do Księcia pytając.
-A co to za misja mój panie? -Harry delikatnie się uśmiechnął i rzekł.
-To niespodzianka. -Wszyscy zmarszczyli brwi, a nastolatek dodał. -Nie informuję was o dokładnym planie na dzisiejszy wieczór tylko dlatego, że wasze reakcje i szok gdy to wypłynie muszą być absolutnie autentycznie tak by nikt nie zorientował się iż coś wiecie. -Zielonooki spojrzał na warzyciela mówiąc. -Severusie ty po zakończeniu akcji z pewnością zostaniesz wezwany przez Toma i nie idziesz z nami musząc donieść o niespodziewanym wezwaniu starcowi by uwiarygodnić cały plan. -Mistrz eliksirów niepewnie skinął głową pytając.
-A jeśli mogę wiedzieć w jakim charakterze zostanę wezwany, bo nie wiem na co mam być przygotowany. -Ślizgon podrapał się po brodzie i nie chcąc zbyt wiele zdradzać rzekł.
-Powiedzmy, że musisz zbadać i ocenić stan zdrowia gościa wieczoru więc miło by było gdybyś wziął ze sobą zapas eliksirów. Resztę wyjaśni ci Tom ponieważ ja, Fred i George po zakończeniu akcji będziemy musieli się szybko zwijać. -Dwaj gryfoni skinęli twierdząco głowami, a zielonooki wstał ze swojego miejsca po czym podszedł do szafki w części Kwatery przeznaczonej do tworzenia eliksirów skąd wyjął dwie fiolki eliksiru nasennego pytając. -Macie dwóch współlokatorów prawda? -Fred i George pokiwali głowami, a Książe podszedł do nich i położył na stole przed nimi eliksiry mówiąc. -Poczęstujecie ich słodyczami z tym dodatkiem przed snem, a nie zauważą waszej nieobecności. -Następnie Potter wyjął z kieszeni szaty mapę Huncwotów mówiąc. -Spotykamy się przy tajnym przejściu prowadzącym do Wrzeszczącej Chaty skąd aportuję was na miejsce zbiórki. -Fred przewrócił oczami mówiąc.
-Ale Harry sam uczyłeś nas aportacji i zdaliśmy egzamin więc możemy zrobić to z zamkniętymi oczami. -Jego brat skinął potakująco głową, a ślizgon delikatnie się uśmiechnął mówiąc.
-Wybaczcie chłopcy. Wciąż zapominam, że nie muszę się już wami opiekować. -Rudowłosi unieśli zdziwieni brwi, a zielonooki dodał z rozbawieniem. -Choć tak naprawdę chciałem tylko zobaczyć minę Toma jak przybędę do niego pod ramię z dwójką atrakcyjnych rówieśników. -Zielonooki zachichotał, a Fred i George rzekli rozdziawiając usta.
YOU ARE READING
BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)
Hayran KurguHarry po bitwie o Hogwart dowiaduje się, że wszystko w co wierzył okazało się kłamstwem. Jego przyjaciele pokazują drugą twarz planując jego śmierć, a Potter nie mając szans na przeżycie ucieka. Podczas swojej samotnej wędrówki postanawia porozmawia...