45. DEMENTOR (POPRAWIONE)

1.3K 84 12
                                    

Remus dyskretnie obserwował swoje szczenię które było zbyt ciche i spokojne biorąc pod uwagę, że było Potterem. James zawsze był duszą towarzystwa potrafiąc rozśmieszyć każdego w zasięgu wzroku swoimi wygłupami, kawałami czy docinkami. Chłopak był nieco bardziej podobny do Lily, która była spokojna niczym tafla wody choć ona również miała w sobie ognisty jak jej włosy charakter, który niejednokrotnie pokazała. Czy Harry był do niej podobny pod tym względem? Remus nie wiedział jednak miał zamiar się tego dowiedzieć obserwując swojego szczeniaka podczas jego trzeciego roku...

Po mniej więcej czterech godzinach spokojnej jazdy pociąg nagle zaczął zwalniać, a zdziwieni pasażerowie zaczęli wyglądać na zewnątrz szukając tego co mogło zakłócić przebieg trasy. Potter westchnął i zamknął książkę patrząc na swoich poddenerwowanych przyjaciół i śpiącego profesora. Black skulił się blisko stóp Pottera i zaskomlał wąchając powietrze wyczuwając znajomy zapach rozpaczy, która mogła pochodzić jedynie z obecności dementorów. Instynktownie przytulił się do chrześniaka, a Harry pogłaskał go po głowie uspokajająco. Nagle coś zatrzęsło wagonem, a butelka z wodą stojąca na stoliku pod oknem zaczęła zamarzać co dało Księciu pewność, że zbliżał się dementor. Pozostali w pomieszczeniu odczuli dotkliwy chłód przez spadek temperatury zaczynając chuchać w swoje zmarznięte na kość dłonie. Gdy klamka od drzwi się przekręciła, a drzwi same zaczęły się otwierać Harry wstał i wyjął swoją ostrokrzewową różdżkę celując w nie bez wahania. Czarna szkieletowata dłoń pojawiła się na drzwiach, a zaraz za nią skąpana w czerni istota zwiastująca śmierć. Wszyscy wstrzymali oddechy przerażeni tym co zobaczyli i zbili się w grupy osłaniając nawzajem przed przerażającą istotą. Syriusz zawarczał na intruza stając tuż przed swoim szczeniakiem chcąc go obronić. Potter jednak sam miał zamiar odpędzić dementora dlatego pomyślał o tym co zobaczył w lustrze Ain Eingarp na swoim pierwszym roku w drugim życiu... On i Tom siedzący razem na tronach, w koronach na głowach, wokół nich pełzają ich ukochane gady, a starszy patrzy na wybrańca z czułością i zadowoleniem... Potter nie przejmując się zbliżającym do niego dementorem uśmiechnął się, a słowa zaklęcia same wyszły z jego ust gdy mocno wycelował w istotę.

-Expecto Patronom! - Z różdżki chłopca wydobyła się oślepiająca biała mgła przybierająca cielesną formę biało-niebieskiego jelenia który pomknął na dementora odpędzając go z przedziału, a następnie wypędzając z pociągu. Trwało to zaledwie sekundy lecz wszyscy w pomieszczeniu wyraźnie ujrzeli trzynastolatka wykonującego bardzo zaawansowaną białą magię opuszczając szczęki do podłogi. Temperatura od razu wróciła do normy, a wszyscy odetchnęli z ulgą czując, że zagrożenie oddala się od nich, a Remus już nie udając, że śpi wpatrywał się szeroko otwartymi oczami w ślizgona. Potter uśmiechnął się usatysfakcjonowany i dmuchnął w różdżkę niczym w pistolet po oddaniu strzału ukrywając ją w kaburze. Wyjął z kieszeni czekoladę dzieląc ją na kawałki i po kolei podając każdemu ze swojego Dworu, a na końcu otrzymał ją nawet nowy nauczyciel obrony, który przyjął ją z niepewnym skinieniem głowy. Brunet sam zjadł kawałek i podał kolejny Syriuszowi, który korzystając z rozkojarzenia Lunatyka ukrył się z powrotem pod ławką wybrańca po cichu licząc, że wilkołak zapomni o jego obecności lub po prostu nie poruszy tematu jego tożsamości przy ich szczeniaku... Po kilku chwilach nauczyciel przezwyciężył szok bardziej stwierdzając niż pytając.

-Umiesz wyczarować patronusa. - Powiedział z podziwem, a Potter prychnął i zasiadł na swoim miejscu odpowiadając.

-Naturalnie profesorze Lupin. - Mężczyzna zmarszczył brwi i spytał.

-Skąd wiesz jak się nazywam? - Chłopiec uśmiechnął się i wskazał na bagaż nad jego głową mówiąc.

-Walizka jest podpisana, a to że jest pan naszym nowym profesorem obrony to był strzał biorąc pod uwagę, że co roku jest ktoś nowy, a rodzice nie podróżują pociągami. Czy moje założenia są słuszne? - Starszy skinął głową i wymamrotał, że musi iść do konduktora. Gdy opuścił przedział pozostali wpatrywali się w swojego Księcia i po kilku sekundach Blaise spytał ze zdumieniem i podekscytowaniem.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now