141. NIEZNAJOMA I POKÓJ DRACO (POPORAWONE)

482 32 4
                                    

Johnson rozmawiający beztrosko z Nevillem o nowym programie szkoleniowym aurorów w pewnej chwili gdy rozglądał się po sali balowej spojrzał na śliczną brunetkę, która była bardzo piękną kobietą prawdopodobnie w jego wieku. Nieznajoma miała długie brązowe włosy spięte w ciasny kok, ciemnoniebieskie oczy, ciasny gorset opinający jej wąską talię, długą suknię balową z ciemnobrązowego materiału, a na jej szyi spoczywał piękny brylantowy naszyjnik. W skrócie wyglądała bardzo korzystnie dlatego Stan przez kilkanaście dobrych sekund gapił się na nią po czym przeprosił gryfona i wygładzając swoje ubrania dłonią udał się w kierunku nieznajomej. Gdy dwudziestojednolatek o jasnobrązowych oczach choć nie wyglądał był całkiem sprawnym flirciarzem i w szkole oraz poza nią miał wiele dziewczyn, które zawsze musiały być pięknymi damami. Johnson jednak nigdy prawdziwie nie zakochał się w żadnej z nich ponieważ owe dziewczyny zazwyczaj poza urodą, dobrymi manierami czy drogimi ubraniami nie posiadały w sobie interesującej byłego ślizgona osobowości. Flirt był dla aurora fajną rozrywką, która często owocowała przypadkowym seksem, który czasem był genialny, a czasem przeciętny. Ta brunetka stojąca w tej chwili samotnie była dla Johnsona świetną okazją do przyjemnego zakończenia pełnego wrażeń wieczoru dlatego chłopak nie wahał się ani przez chwilę. Blondyn podszedł do ewidentnie znudzonej balem dziewczyny stanął przed nią po zwracając na siebie jej uwagę i rzekł z flirciarskim uśmiechem.

-Witam panienkę. -Niebieskooka wbiła swoje ciemnoniebieskie głębokie jak dno oceanu oczy w aurora, który rzekł wypinając pierś do przodu i starając się wyglądać jak najbardziej dostojnie. -Nie mogłem oderwać wzroku od panienki osoby zastanawiając się dlaczego wokół pani nie gromadzi się tłum oczarowanych pięknem panienki osoby. Z jednej strony bardzo mnie to dziwi, a z drugiej cieszy ponieważ mogę bez przeszkód podejść do istnego wcielenia Afrodyty nie obawiając się zadeptania przez innych panienki adoratorów. -Niebieskooka przeskanowała całą sylwetkę byłego ślizgona i wykrzywiła usta mówiąc z wyraźnym chłodem.

-Jeśli to jest pański sposób na podryw to jest kiepski. Proponuję poszukać jakiejś innej dziewczyny która kupi pańskie komplementy, a co do powodu dla którego większość osób mnie unika jest on prosty. Większość mężczyzn ma zawyżone mniemanie o sobie, a gdy pokazuję im jak mali przy mnie są zwiewają gdzie pieprz rośnie i nie wracają. Radzę zrobić to samo, bo nie mam przyjemności z prowadzeniem dyskusji z osobą pańskiego pokroju. -Stan niezrażony słowami dziewczyny o ile to możliwe poczuł większe zainteresowanie i czające się wyzwanie. Łatwe dziewczyny były zazwyczaj oczarowane już po kilku jego komplementach i stanowiły dość nudne towarzystwo. Stan jeszcze podczas swoich szkolnych lat zauważył, że im trudniejsze i dłuższe było poderwanie jakiejś dziewczyny w tedy przynosiło mu to większą satysfakcję, a dzisiejszego wieczoru członek Ligii Cieni postawił sobie za cel uwiedzenie najwyraźniej niedostępnej damy. Stan przysunął się nieco bliżej brunetki i odparł z uśmiechem.

-No cóż najwyraźniej nie każdy potrafi przyjąć krytykę z ust pięknej damy. Zaręczam jednak iż ja jestem inny i by mnie odstraszyć musiałaby panienka się nieźle postarać. -Brunetka prychnęła pod nosem i kierując swój wzrok w oczy aurora z wysoko podniesioną głową zaczęła długi monolog.

-Widzę iż ma pan o sobie bardzo wysokie mniemanie. Zachowuje się pan niczym król na dworze podczas gdy przez pańską maskę arogancji oraz pychy wychodzi z pana zupełny cham i prostak. Uważa pan się za wystarczająco godnego rozmowy ze mną podczas gdy nie potrafi pan powiedzieć ani jednego słowa na poziomie zniżając się do prawienia oklepanych komplementów. Doskonalę widzę iż udaję pan lwa uważając każdą z obecnych tu dam za swoją zdobycz, choć w rzeczywistości jest pan zwyczajnym sępem szukającym łatwej padliny, której tutaj pan nie znajdzie. Proponuję udać się do jakiegoś domu publicznego gdzie będzie pan mógł za kilka galeonów znaleźć panienkę, która mimo iż będzie z panem przebywać tylko za pieniądze z pewnością będzie gardziła panem mniej niżeli ja w tej chwili. -Dwudziestokilkulatka zeskanowała blondyna swoim badawczym spojrzeniem od gór do dołu po czym rzekła z zadziornym uśmiechem. -Och wybaczy pan poprzednią uwagę. Po przyjrzeniu się panu i zobaczeniu pańskich szat stwierdzam iż nie stać pana zapewne na zabawy w domu publicznym co wyjaśnia pańską desperacką próbę odnalezienia na tym balu wystarczająco pijanej lub zdesperowanej kobiety. Może gdyby celował pan w niedowidzące, obłąkane lub owdowiałe starsze panie miałby pan większe szanse wkradnięcia się pod czyjąś suknię? -Johnson uniósł brew, lecz nim zdążył odpowiedzieć kobieta kontynuowała wywód coraz bardziej usatysfakcjonowana pojawiającym się na twarzy aurora zakłopotaniem. -A może już przeleciał pan wszystkie kobiety z pańskiej półki i uznał pan iż jest gotowy przeskoczyć do złotej ligi? -Zachichotała dodając. -To naprawdę żałosne jak niektórzy mężczyźni potrafią szybko uznać się za lepszych niż są w rzeczywistości po tym jak wskoczą paru panią do łoża, a te nieszczerze by nie urazić ich kruchego męskiego ego powiedzą iż było fantastycznie... Zapewne słyszał pan wielokrotnie iż był pan genialny w te klocki, jednak muszę pana zmartwić ponieważ one wszystkie udawały obawiając się iż się pan przy nich rozklei gdy powiedzą prawdę. Ja jednak jestem w stanie bez ogródek powiedzieć iż jest pan niczym więcej niż zwyczajną gnidą żerującą na naiwnych dziewczynach i ma pan tupet myśląc, że jest pan w stanie czymkolwiek mnie zainteresować... -Monolog kobiety, która bez ogródek odczytała intencje Stana odnośnie jego chęci poderwania jej trwał i trwał wydawało by się, że wieczność. Johnson po pokonaniu początkowego szoku jaki wywołały w nim słowa kobiety stał cały czas przy niej mimo iż ta dama w ciągu zaledwie dziesięciu minut obraziła członka Dworu na ponad pięćdziesiąt sposobów. Stan mimo jej często trafnych oraz bolesnych słów był jednak wytrwały co niezwykle irytowało kobietę próbującą spławić byłego ślizgona coraz bardziej uderzając w jego ego. Gdy w końcu argumenty brunetki co do nierozmawiania z Johnsonem się skończyły zapadła między ich dwójką chwila ciszy po której auror rzekł z westchnieniem.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now