85. PRZYGOTOWANIA DO BALU (POPRAWIONE)

803 54 0
                                    

W tym samym czasie Harry odprowadził swoich ludzi spojrzeniem do sklepu, a następnie rozejrzał się po okolicy szukając dla siebie jakiegoś ustronnego miejsca. Po chwili zielonooki udał się w stronę najbliższej ciemnej uliczki gdzie stało trochę starych mebli oraz kontenerów na śmieci, a panujący wokół półmrok zapewniał nastolatkowi wystarczającą prywatność by zrobić to czego potrzebował. Potter wyjął z kieszeni paczkę mugolskich papierosów wkładając pierwszego z brzegu do ust. W jego dłoni pojawił się niewielki błękitny ogień którym odpalił papierosa zaciągając się trującym dymem i ciesząc się, że w końcu może zaspokoić głód nikotyny jaki w nim narastał od rozpoczęcia roku szkolnego.

Po spaleniu przez niego połowy papierosa do uliczki zajrzał nie kto inny jak Severus, który kiwnął głową swojemu Księciu i uniósł brew widząc jak ten pali. Czarnowłosy rozejrzał się w każdym kierunku nieco paranoicznie sprawdzając czy nikt go nie obserwuje po czym skierował swoje kroki w kierunku bliznowatego. Gdy znalazł się obok niego oparł się o ścianę zachowując między sobą, a nastolatkiem kilka cali dystansu po czym spytał zerkając na zaciągającego się dymem ślizgona.

-Nigdy przedtem nie widziałem byś to robił... Od kiedy palisz? -Chłopak westchnął i rzekł szczerze.

-Zacząłem jak miałem siedem może osiem lat. Papierosy zabijały uczucie głodu, bo Dursley'owie jak wiesz nie dawali mi jeść. -Czarnowłosy skrzywił się na przypomnienie jak Harry był traktowany w domu siostry swojej matki i po chwili spytał swoim chłodnym tonem patrząc na przeciwległą ścianę budynku.

-Jak i kiedy masz zamiar się na nich odegrać? -Chłopak wzruszył ramionami i rzekł obojętnie.

-Na razie uprzykrzam im życie każdego lata, ale z pewnością zginą za to wszystko co mi zrobili Severusie... To tylko kwestia wyczucia chwili oraz planu który skonstruuję w niedalekiej przyszłość. Chyba porwę ich żywcem, zamknę w ciemnym odludnym miejscu z którego nigdy nie uciekną, a następnie będę się z nimi bawił póki nie oszaleją lub mi się znudzi i ich nie zabiję... -Potter po raz kolejny zaciągnął się fajką, a wypuszczając biały dym ze swoich ust dopytał. -Czemu tak nagle interesuje cię co się stanie z Petunią i Vernonem? -Czarnowłosego nie wiedzieć czemu nawiedziło wspomnienie z dzieciństwa gdzie on i rudowłosa piękna dziewczyna bawili się razem, a okropna siostra Lily zawsze musiała im przeszkadzać...


#WSPOMNIENIE#

Dziesięcioletnia rudowłosa piękność o zielonych jak szmaragd oczach ubrana w lekko wyblakłą sukienkę w kwiaty śmiała się gdy czarnowłosy chłopak miał nieco trudności z wejściem za dziewczyną na drzewo non stop spadając na ziemię... Śmiech Lily odbijał się mu w uszach, lecz zamiast być wyśmiewczy czy szyderczy był po prostu rozbawiony. Severus mimo kolejnego dość bolesnego upadku na tyłek nie poddawał się chcąc usiąść z jego jedyną przyjaciółką na gałęzi i podziwiać widoki, dlatego uparcie rozpoczął kolejną próbę wspinaczki wytężając nieliczne mięśnie jakie miało jego anemiczne ciało. Evans obserwująca jego zmagania nagle zaczęła klaskać i zachęcać go słowami wsparcia.

-DALEJ SEVERUSIE! JESZCZE KAWAŁEK! ŚWIETNIE CI IDZIE! -Komentowała rudowłosa, a czarnooki patrząc wprost na nią złapał jedną z suchych gałęzi jednak ta nie była wystarczająco solidna i pękła przez co chłopak stracił całą swoją równowagę zaczynając spadać... Lily wystraszyła się nie na żarty ponieważ było to znacznie wyżej niż poprzednie upadki jej przyjaciela, a ten mógł tym razem zrobić sobie krzywdę. Rudowłosa krzyknęła i wyciągając w jego stronę dłoń, która była jeszcze zbyt daleko by go złapać... -NIE!!! – Nastąpiła chwila ciszy jednak Snape nie upadł na ziemię tak jak się spodziewał, ale zastygł w powietrzu z szeroko otwartymi oczami wpatrując się w dziewczynę wciąż wyciągającą do niego dłoń... Czarnowłosy półkrwi chłopak wiedział, że Evans była wyjątkowa, jednak teraz gdy nieświadomie uratowała go przed upadkiem chłopak po raz drugi w życiu poczuł, że komuś na nim zależy... Pierwszą osobą, którą pokochał była jego matka, która chroniła go przed ojcem, który był mugolem i alkoholikiem, a teraz czarnowłosy poczuł, że w jego smutnej samotnej duszy znalazło się miejsce również dla zielonookiej sąsiadki...

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now