W dniu urodzin Pottera Tom od rana chodził niecierpliwie po swoim domu sprawdzając po pięć razy czy wszystko jest w idealnym stanie na dzisiejszy wieczór. Jego zdenerwowanie najbardziej odczuwał Barty który musiał cały dzień wysłuchiwać wątpliwości i narzekań swojego pana. Riddle od rana był nadmiernie podekscytowany i pobudzony co minutę pytając biednego Śmierciożercę kiedy przyjdzie solenizant. Animag w pewnym momencie nie mogąc dłużej znieść całodziennej paplaniny swojego pana wyrzucił ręce w górę i krzyknął.
-HARRY BĘDZIE ZACHWYCONY, A WSZYSTKO JEST IDEALNE WIĘC NIE DENERWUJ SIĘ I ODPRĘŻ SIĘ BŁAGAM! NAWET RZUĆ NA MNIE CRUCIO, ALE JUŻ PRZESTAŃ CHODZIĆ W KÓŁKO I SIĘ ZAMARTWIAĆ, BO JAK JESZCZE RAZ USŁYSZĘ PYTANIE KIEDY CHŁOPAK PRZYJDZIE TO SAM NA SIEBIE AVADĘ RZUCĘ! -Riddle rozszerzył oczy i zamrugał na swojego towarzysza, który wyglądał na zrozpaczonego i zirytowanego jednocześnie. Dla Toma była to nowość, bo nikt nie podnosi na niego głosu, ponieważ jest Czarnym Panem, a Crouch właśnie to zrobił... Lord zmrużył krwistoczerwone oczy na przyjaciela i rzekł chłodno.
-Barty nie zwracaj się do mnie takim tonem. Wciąż jestem twoim panem i nie zapominaj o tym, bo będę ci to musiał przypomnieć za pomocą paru kolejek crucio... -Czarnowłosy westchnął i odparł zrezygnowanym tonem.
-Przepraszam, ale od rana słyszę, jak się denerwujesz, poprawiasz wszystko i pytasz dziesiątki razy, kiedy Harry przyjdzie... -Animag westchnął cierpiętniczo i rzekł spokojnie. -Nie masz powodów by się denerwować, bo chłopak przyjdzie i będzie zachwycony tym co dla niego przygotowałeś. Odpręż się, bo Harry wyczuje twoje zdenerwowanie, a tym co w tobie lubi jest na pewno pewność siebie. Poczytaj gazetę, książkę, porozmawiaj ze mną lub idź torturować Glizdogona by rozładować napięcie. Jesteś Czarnym Panem i znasz go jak nikt inny więc z pewnością spodoba mu się wszystko co dla niego przygotowałeś. -Voldemort westchnął cierpiętniczo i niezbyt dostojnie opadł na swój fotel przed kominkiem. Po chwili milczenia rzekł do Croucha.
-Dziękuję. -Czarnowłosy zamrugał i spytał z uniesionymi brwiami.
-Za co? Przecież nic nie zrobiłem... -Riddle prychnął i odparł.
-Nakrzyczałeś na mnie, a tego właśnie potrzebowałem. Masz rację Czarny Pan nie powinien panikować przed randką i powinienem być spokojny oraz dostojny jak zawsze. Najwyraźniej nadmiar uczuć do Harry'ego uniemożliwia mi myślenie czy reagowanie tak jak zwykle... Nie wiem po prostu chcę ponad wszystko sprawić by zgodził się na związek ze mną, a potem sprawię, że będzie chciał już w nim zostać na stałe. Chciałbym, żeby... -Czerwonooki przerwał wahając się co do doboru słów, a Barty rzekł z drobnym uśmiechem.
-Żeby on też cię kochał tak jak ty jego. -Tom spojrzał na przyjaciela i nic nie mówiąc skinął głową. Drugi pokręcił głową i rzekł. -Zachowuj się wobec niego wciąż jak to robisz do tej pory, ale pokazuj mu wszystkie swoje cechy po kolei tak by mógł stwierdzić, że widzi dla was przyszłość. Rozmawiaj z nim, poznaj i stań się jego przyjacielem, powiernikiem i kochankiem. Jesteście dla siebie stworzeni, ale wciąż macie długa drogę nim stworzycie stały związek, dlatego daj jemu i sobie czas. -Czarny Pan słuchał swojego sługi przyjmując jego rady i starając się wykombinować jak wdrożyć je w życie. Po kilku minutach przemyśleń Voldemort wrócił do wgapiania się w zegar stojący na kominku i zastanawiając się kiedy piętnastolatek przybędzie do jego domu...
***
Kolejne godziny mijały dwójce na spokojnej pogawędce o wszystkim i niczym, a Crouch próbował odwrócić uwagę swojego pana od myśli na temat Pottera co średnio mu wychodziło. Gdy wybiła dziewiąta wieczorem Tom popatrzył smutno na zegar i rzekł z westchnieniem.
-Już nie przyjdzie. -Barty przewrócił oczami i rzekł.
-Mówił, że może być późno. Poza tym nie zapominaj, że jest w Kwaterze Głównej Zakonu więc musi uważać wychodząc by nie zostać nakrytym. Jestem pewny, że mimo wszystko zjawi się tu i to już w krótce. -Po tych słowach starszy skinął głową i wrócił do wpatrywania się w zegar ignorując zagadywanie Barty'ego. Pięć minut później mężczyzna usłyszał pukanie do drzwi i zerwał się ze swojego miejsca. Barty prychnął widząc pośpiesznie biegnącego do drzwi Voldemorta i rzekł lekko złośliwym tonem. -Popraw włosy Tom, bo jeszcze go wystraszysz. -Czerwonooki na te słowa stanął gwałtownie w miejscu i szybko odwrócił się podchodząc do lustra nad kominkiem. Pośpiesznie przeczesał palcami swoje włosy układając je odpowiednio, a następnie szybko otrzepał szaty z niewidzialnego kurzu i ruszył do drzwi. Gdy stanął już przed nimi na ustach pojawił mu się szeroki uśmiech i z taką właśnie miną otworzył drzwi swojego domu. Spodziewał się tam zobaczyć ślicznego ślizgona, ale zamiast niego Lord zastał pusty ganek. Tom zmarszczył brwi i rozejrzał się po okolicy nigdzie nie dostrzegając bruneta na co westchnął uznając, że się przesłyszał. Gdy już miał zamykać drzwi tuż przed sobą usłyszał cichy chichot, a Tom wpatrywał się w miejsce, z którego dochodził melodyjny śmiech lekko skołowany. Po chwili Riddle wyciągnął rękę przed siebie i zaskoczony odkrył, że trafił na jakiś niewidzialny materiał. Czerwonooki powoli zsunął go i zobaczył pojawiającego się spod niego zielonookiego chłopca ze złośliwym uśmieszkiem na ustach, który rzekł wesoło.
YOU ARE READING
BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)
FanficHarry po bitwie o Hogwart dowiaduje się, że wszystko w co wierzył okazało się kłamstwem. Jego przyjaciele pokazują drugą twarz planując jego śmierć, a Potter nie mając szans na przeżycie ucieka. Podczas swojej samotnej wędrówki postanawia porozmawia...