107. LEGALNA TELEPORTACJA (POPRAWIONE)

703 43 2
                                    

Po kilku minutach zielonooki znalazł pokój z napisem ,,Biuro zezwoleń i licencji'' po czym zapukał w ciężkie mahoniowe drzwi. Usłyszał polecenie wejścia i czternastolatek bez wahania otworzył drzwi, które niemal od razu za sobą zamknął znajdując się w dość małym biurze zawalonym stertami papierów. Za biurkiem siedział gruby mężczyzna z zarostem oraz biało-siwymi włosami który podniósł swój zmęczony wzrok na wchodzącego młodzieńca. Zamrugał zauważając kim jest przybysz po czym natychmiast wstał z miejsca prawie przewracając się o stojący u jego stóp stos dokumentów, a po złapaniu równowagi szeroko się uśmiechnął mówiąc.

-Panie Potter! To zaszczyt, że mogę pana gościć w moich skromnych progach! -Ślizgon miał ochotę przewrócić oczami na oczywisty zachwyt nad jego sławą, ale przybrał swoją miłą maskę grzecznego chłopca i rzekł z uśmiechem.

-Dzień dobry. Przychodzę w sprawie licencji na teleportację, do której mam prawo z powodu osiągnięcia wcześniejszej emancypacji. Czas mnie niestety goni i proponuję od razu przejść do egzaminu by zaoszczędzić pański oraz mój czas. Gdzie jest sala jeśli można? -Starszy mężczyzna wytrzeszczył oczy na obwieszczenie ślizgona, a gdy pozbierał już szczękę z podłogi rzekł lekko się jąkając.

-P-panie Potter jest pan za młody by... -Zielonooki przerwał mu wyciągając dokument z pieczęcią Gringotta i mówiąc z nieco chłodniejszym tonem.

-Według tego dokumentu mam takie same prawa jak każdy legalny dorosły, więc mogę w każdej chwili ubiegać się o wszelkiego rodzaju licencje i pozwolenia. Jeśli ma pan z tym jakiś problem mogę udać się do mojego dobrego znajomego Ministra, który z pewnością nie będzie zachwycony, że jeden z jego pracowników podważa legalnie zawarte dokumenty. -Mężczyzna zbladł nieco widząc, że chłopak nie blefuje więc odchrząknął i wyjął jeden z arkuszy po czym spytał dociekliwie.

-Ćwiczył pan już wcześniej czy potrzebuje pan najpierw lekcji? -Potter spojrzał na niego jak na idiotę i rzekł z westchnieniem.

-Tylko egzamin, jeśli łaska. Jak wspominałem mam mało czasu. -Mężczyzna skrzywił się lekko i odparł.

-Nie da pan rady zdać egzaminu. Wielu dorosłych ma z tym problem... -Chłopak widząc kolejną okazję do łatwego zarobku oraz utarcia nosa kolejnej osobie która nie docenia go ze względu na wiek uśmiechnął się i odparł.

-Stawiam 30 galeonów, że uda mi się to za pierwszym razem bez rozszczepienia się. Jeśli mi się nie uda dostanie pan forsę oraz będę musiał zapisać się na kurs. Pasuje to panu? -Starszy rozszerzył lekko oczy, a po chwili namysłu pokiwał głową mówiąc.

-Zgadzam się. -Odchrząknął po czym założył swój wyjściowy płaszcz wskazując na wyjście i mówiąc. -Pozwoli pan, że pokażę panu salę do aportacji. -Ślizgon poszedł w milczeniu za egzaminatorem przez liczne ciemne korytarze Ministerstwa zastanawiając się czy oni specjalnie nie oświetlają większości pomieszczeń by Śmierciożercy bojący się ciemności bali się tam wejść czy po prostu nie opłacają rachunków... Po dwóch marszu minutach dwójka znalazła się w dość obszernej pustej sali, gdzie nie znajdowały się żadne meble, trybuny czy innego typu rzeczy. Były tam tylko narysowane dwa koło na podłodze, a wokół zielonooki mógł wyczuć liczne zaklęcia. Urzędnik zaczął szeptać dość długą i inkarnację, a wokół pomieszczenia nastolatek dostrzegł setki wyrytych na ścianach run które zaczęły świecić na biało-niebiesko. Mężczyzna po kilku chwilach skończył wypowiadać zaklęcie po czym rzekł wyjaśniając co zrobił.

-To pomieszczenie jest specjalnie zabezpieczone by nikt nie mógł się tu dostać z zewnątrz ani wydostać używając aportacji. Runy sprawiają, że możliwa jest tylko aportacja w ich obrębie przez co nie ma możliwości by podchodzący do egzaminu przypadkowo wylądował w innym departamencie czy kilka kilometrów stąd. -Dodał z rozbawieniem. -Co najwyżej może się ktoś rozszczepić lub uderzyć w ścianę nabijając sobie przysłowiowego guza. -Wybraniec skinął potakująco głową i choć był ciekaw jak konkretnie to wszystko wyglądało w praktyce skupił się na tym by dostać kwitek, i jak najszybciej wrócić do siebie. Wąsacz rzekł wskazując dwa narysowane koła o średnicy dwa na dwa mówiąc. -Egzamin jest prosty. Aportuje się pan z jednego koła do drugiego i z powrotem, a po wykonaniu zadania, jeśli się to uda dostaje pan licencje. -Potter skinął głową i odważnie wszedł do pierwszego koła. Wybraniec popatrzył od niechcenia na drugi okrąg, a po sekundzie znalazł się w samym jego środku aportując się z cichym trzaskiem. Harry z rozbawioną miną mrugnął do zaskoczonego mężczyzny i po sekundzie pojawił się z powrotem w pierwszym kole koło egzaminatora, któremu opadła szczęka. Bliznowaty rzekł z zadowolonym uśmieszkiem zakładając ręce na piersi.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now