Dumbledore patrzył z przerażeniem na nadzieje jasnej strony, która zmierzała do stołu domu węża. Nie przewidział takiego obrotu wydarzeń zawsze zakładając, że Potter trafi do Gryffindoru tak jak jego rodzice. Był strasznie podobny do innego ucznia, który siedział przy tym samym stole 50 lat temu, a mianowicie Toma Riddle'a. Niechciał jednak myśleć o podobieństwach tej dwójki i zastanawiając się jak teraz zaprzyjaźnić Weasley'a i Granger z wybrańcem... Wybrał tę dwójkę, ponieważ dziewczyna była bardzo bystra i pochodziła z mugolskiej rodziny, która ponad wszystko pragnęła wiedzy i była w niego wpatrzona niczym w samego Merlina. Ta dziewczyna spełni wszystkie jego instrukcje za możliwość nauki i zdobycia wiedzy, a Ronald był 100% gryfonem pragnącym sławy oraz majątku które otrzyma po śmierci wybrańca i Voldemorta. Teraz Albus napotkał drobny problem, bo Weasley, Granger i Potter są w innych domach a przez to ich wpływ na zachowanie bliznowatego będzie ograniczony... A może to, że chłopak jest w Slytherinie nie zniszczyło jego planów związanych z chłopcem. Możliwe, że taki przydział był spowodowany tkwiącym w nim kawałku duszy Voldemorta? Musiał mu pokazać, że ślizgoni są źli i nie można im ufać, a z tym może być mały problem, chociaż... Popatrzył na uczniów domu Salazara i pomyślał, że ci wkrótce sami go do siebie zniechęcą sądząc po ich niezadowolonych oraz nienawistnych spojrzeniach utkwionych w Potterze. Wkrótce ten odkryje, że to nie jest miejsce dla niego i poprosi o ucieczkę oraz ochronę co Albus mu zapewni stając się jego mentorem. Doszedł do wniosku, że wciąż może łatwo kontrolować chłopca by ten poświęcił się w odpowiedniej chwili a drobna niedogodność nie odbije się na całokształcie jego planów. Obmyślając nową strategię obserwował przydział pozostałych uczniów choć żaden z nich nie miał dla niego takiego znaczenia jak zielonooki.
***
Quirrell nie odrywał wzroku od nowego nabytku ślizgonów który już ewidentnie zajął miejsce lidera wśród pierwszaków. Od przypadkowego zobaczenia chłopca na Nokturnie był zaciekawiony kim ten dzieciak na prawdę jest. Ewidentnie nie był on nadzieją jasnej strony jak wszyscy uważali. Miał w sobie ogromną moc, ciemność, a torturowanie sprawiało mu radość co dosadnie pokazał na trójce mężczyzn. Tego dnia po zobaczeniu wybrańca stwierdził, że musi opętać Quirrella całkowicie by lepiej przyjrzeć się Harry'emu Potterowi. Przepowiednia zeszła na dalszy plan, bo czuł większą ciekawość względem jedenastolatka niż strach o spełnieniu się proroctwa. Przyjrzał się dokładnie wyglądowi bliznowatego ślizgona analizując każdy szczegół jaki dostrzegł. Był szczupłym niskim brunetem z charakterystycznymi oczami koloru Avady Kedavry, czyli jego ulubionego zaklęcia. Jego nieskazitelną młodą twarz pokrywała tylko jedna skaza ukryta pod przydługą grzywką... Mężczyzna obserwując błyskawice zastanawiał się czy można w ogóle nazwać ją skazą? Była to blizna fakt, ale wcale nie umniejszała urody jedenastolatka, a wręcz nadawała mu niepowtarzalności oraz pazura. Twarz posiadała liczne dziecięce rysy, przez które przebijała się arystokratyczna uroda, którą prawdopodobnie odziedziczył po ojcu. W cale nie przypominał kopii Jamesa Pottera choć niewątpliwie posiadał charakterystyczne cechy rodowe, gdzie tylko oczy miał po matce. Był ciekaw, dlaczego Harry Potter przeżył tej nocy, a na jego czole pozostała tylko blizna. On sam został niemal uśmiercony tej nocy i musiał błąkać się przez prawie dekadę jako duch opętując jakieś małe stworzenia oraz gdy natrafiła mu się okazja Kwintusa. Moc chłopca była potężna zważywszy, że bezróżdżkowo i niewerbalnie torturował 3 dorosłych mężczyzn. Stwierdził, że sadyzm ślizgona był miły dla oka co jako mistrz tortur potrafił docenić. Podsumowując potężny oraz niewinnie wyglądający chłopiec stał się dla niego zagadką i miał dostatecznie dużo czasu by ją rozwikłać próbując zdobyć kamień filozoficzny.
***
Malfoy siedzący obok Pottera od razu zrozumiał, że nie jest liderem pierwszorocznych, a cała grupa milczała aż do końca sortowania. Draco nie był idiotą i wiedział, że w przypadku zielonookiego jest na drugim miejscu z powodu sławy, nazwiska oraz jak zdążył zauważyć na schodach mocy magicznej, więc mądrze nie protestował przeciwko oddaniu swojego miejsca na czele pierwszorocznych. Gdy Dumbledor zaczął przemawiać Harry wyłączył się i zeskanował otoczenie poszukując potencjalnych wrogów i sojuszników. Zobaczył, że bliźniaki przyglądają mu się nie z nienawiścią, a raczej z ciekawością, a potajemnie spojrzenia posyłał mu też Neville. Reszta szkoły była zmieszana, smutna lub zła na niego więc na razie ich olał. Ślizgon stwierdził, że w sumie to sytuacja jest bardzo podobna do Turnieju Trójmagicznego gdzie wszyscy uznali go za oszusta. To był bardzo ciężki rok, ale tym razem nie miał zamiaru się dać i pokaże im do czego jest zdolny młody przebiegły wąż. Gdy przemowa się skończyła na stole pojawiło się jedzenie i każdy zabrał się za nakładanie sobie ulubionych potraw. Gdy cisza wśród pierwszorocznych ślizgonów się przeciągała Malfoy w końcu postanowił ją przerwać mówiąc.
YOU ARE READING
BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)
FanfictionHarry po bitwie o Hogwart dowiaduje się, że wszystko w co wierzył okazało się kłamstwem. Jego przyjaciele pokazują drugą twarz planując jego śmierć, a Potter nie mając szans na przeżycie ucieka. Podczas swojej samotnej wędrówki postanawia porozmawia...