60. UCZUCIE (POPRAWIONE)

1.4K 75 10
                                    

Barty kilka minut po spotkaniu z wybrańcem przelatywał wysoko nad ulicami Londynu myśląc o swoim dzisiejszym odkryciu, wydarzeniach roku o jakich został poinformowany przez wybrańca oraz o dziwnie śmiałym zachowaniu Księcia. Ptak wiedział, że nie powinien zbyt długo zwlekać ze zdaniem raportu swojemu panu, ale w sumie nie wiedział co mu powiedzieć, dlatego zdecydował się nieco przeciągnąć ten moment aportując się nieco dalej od parku niż zazwyczaj. Jego gładkie czarne pióra smagał silny ciepły wiatr, a umysł będąc daleko od ciała nie zwracała uwagi na otaczające go bezkresne niebo czy żyjących w mieście mugoli. Po prawie dwudziestominutowym locie animag uznał, że i tak nie wymyśli nic co mógłby powiedzieć czerwonookiemu, dlatego zniżył swój lot w końcu znajdują się w jednej z brudnych uliczek, gdzie czarodziej zmienił się w swoją ludzką postać. Brązowooki niepewnie westchnął i przeczesał swoje czarne jak noc włosy po czym rezygnując z dalszych rozważań aportował się na cmentarz niedaleko domu Czarnego Pana.

Po kilku minutach spaceru i wejściu do wnętrza szybciej niż chciał znalazł się pod gabinetem Riddle'a gdzie założył swoją opanowaną niezdradzającą prawdziwych emocji maskę po czym zapukał w ciężkie dębowe drzwi. Nie musiał czekać, bo niemal od razu dobiegł go mocny stanowczy ton mówiący.

-Wejdź. -Gdy czarnowłosy wszedł i ukłonił się zobaczył, że jego pan już stoi koło myślodsiewni z wyraźnym zniecierpliwieniem na twarzy. Po sekundzie Śmierciożerca usłyszał rozkaz Toma. -Daj mi od razu wspomnienie. Chcę go zobaczyć. –Crouch uśmiechnął się kącikiem ust wiedząc, że jego teoria co do zakochania się jego pana w Potterze była więcej niż prawdziwa. Barty mimo iż obwiał się jakie konsekwencje przyniesie niespodziewane uczucie, które narodziło się w ciemnej duszy Riddle'a nie mógł nie zauważyć jak podekscytowany i szczęśliwy wydawał się czarnoksiężnik. To był jeden z tych rzadkich momentów, gdy ten potężny człowiek pokazywał swoją ciekawską i podekscytowaną stronę jakiej normalnie nie można było dostrzec nawet gdyby patrzyło się bardzo, bardzo blisko...

Śmierciożerca podszedł i wrzucił swoje wspomnienie do myślodsiewni, a Quirrellmort nie czekając nawet na wyjście czarodzieja od razu zanurzył się w pamięci swojego sługi.

Riddle musiał przyznać, że avadooki wyglądał nieco dojrzalej niż rok wcześniej, a z jego twarzy zaczęły powoli znikać dziecięce rysy zastępowane nieco ostrzejszymi i bardziej dojrzałymi konturami. Harry był już młodym mężczyzną, który w tym roku kończył 14 lat, a z roku na rok jego uroda stawała się coraz bardziej widoczna. Po skończeniu wstępnego analizowania twarzy i sylwetki wybrańca Czarny Pan skupił się na słowach wychodzących z malinowych ust Pottera nie mogąc przestać zastanawiać się jakby to było ich skosztować...

Czarny pan był rozbawiony, gdy chłopak przeczytał jego list i stwierdził, że jak jeszcze raz zostanie nazwany małym to go zabije. Voldemort wiedział, że chłopak za bardzo go lubił by to zrobić, ale otrzymywanie gróźb z tych ust wydawało mu się wyjątkowo ekscytujące oraz przyjemne by potraktować to jak obelgę co zapewne i tak nią nie było. Tom mógłby słuchać głosu chłopaka przez cały czas, a ten aksamitny ton nigdy by mu się nie znudził.

Gdy ślizgon opowiadał o grze w butelkę i pocałunku Lord poczuł się zły oraz rozczarowany, że to nie on pocałował ślizgona jako pierwszy. Czuł że avadooki najwyraźniej pominął część historii z krukonem jednak zakończenie tej relacji było dla starszego genialną nowiną, bo oznaczało, że wstrętny piątoroczny już nigdy więcej nie położy łap na wybrańcu, który był zbyt niesamowity by spotykać się z kimś tak niegodnym jego osoby...

Po wysłuchaniu całości monologu trzynastolatka dziedzic Slytherina obserwował, jak chłopak czyta, a potem zaczął jeść loda co było wręcz grzesznym widokiem. Voldemort nie mógł nic na to poradzić, że jego umysł podrzucał mu dość nieprzyzwoite obrazy na widok ssącego i liżącego loda chłopca, który sądząc po poszerzającym się rumieńcu musiał zauważyć jak lubieżnie się zachowywał... Potter najwyraźniej był zbyt uparty by pokazać, że zauważył swój błąd i uparcie nie wyjął zimnego deseru ze swoich ust kontynuując jedzenie jakby nie widział zmieszania jakie wywoływał w obserwującym go kruku oraz nie wiedział, że wspomnienie trafi w ręce najpotężniejszego czarnoksiężnika stulecia. Gdy nastolatek skończył loda dostrzegł na swoich dłoniach lepką ciecz, którą zamiast wyczyścić zaklęciem postanowił usunąć własnymi ustami ku ogromnemu podnieceniu Toma. Obserwujący wspomnienie Quirrellmort zagryzł wargę i zacisnął dłonie w pięści usilnie próbując uspokoić swoje reakcje na erotyczne wizję krążące po jego umyśle. Bogowie Harry był piękny i idealny pod każdym calem, a gdyby był jego byłoby wprost doskonale. Czarny Pan zawziął się i postanowił, że chłopak musiał być jego i to jak najszybciej inaczej ktoś odbierze mu o wiele więcej niż pierwszy pocałunek zielonookiego... Riddle nie był idiotą i choć wierzył w opanowanie oraz dojrzałość przyszłego Czarnego Pana nie wątpił, że w tym bądź co bądź burzliwym wieku zielonooki mógłby zechcieć zakosztować zakazanego owocu tak jak Riddle kiedyś.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now