Siedziałem akurat w kącie celi nie mając nic lepszego do roboty. Moje wytatuowane, wychudzone ciało już nawet nie odczuwało panującego wokół zimna przyzwyczajone do warunków panujących na środku oceanu. Czas wśród dementorów i innych oszalałych więźniów mijał bardzo szybko a ja nawet nie spostrzegłem, że miało wkrótce minąć 12 lat jak przebywałem w tym przeklętym miejscu. Poza dementorami strażnicy również nieźle dawali mi w kość choć najgorzej w tym miejscu zdecydowanie miały kobiety które były traktowany w bestialski wręcz sposób przez strażników... Codziennie od wielu tygodni było słychać jak młoda kobieta która była tutaj od niedawna z każdym dniem płakała, krzyczała i błagała o litość coraz ciszej powoli tracąc nadzieje na pomoc. Inna była natomiast Bellatrix (moja kuzynka) która mimo, że siedziała tam tak długo jak on zawsze walczyła i strażnicy często wychodzili od kobiety zakrwawieni często jej krwią, bo nieźle obrywała za stawianie oporu... Rudolf (jej mąż) i Rabastan (jej szwagier raz brat Rudolfa) siedząc również na tym samym piętrze krzyczeli, i obrażali mężczyzn ze swoich cel mówiąc co im zrobią jak ich dorwą... Nawet ja sam często się do nich przyłączałem, bo Bellatrix była jaka była, ale nikt nie zasługiwał na gwałt praktycznie co tydzień (choć zdarzały się tygodnie gdzie było to dzień w dzień). Syriusz czasem rozmawiał z braćmi lub kuzynką gdy miała nastrój co w sumie zazwyczaj pomagało zabić nieco nudy. Już w pierwszym roku ich wspólnego pobytu oraz przełamaniu początkowej nienawiści dowiedzieli się od animaga, że Glizdogon zdradził Potterów i wrobił w to Blacka. Trójka wierzyła mu, bo wiedzieli, że Peter przed zniknięciem Voldemorta stał się Śmierciożercom, a Syriusz był po jasnej stronie oraz wolałby umrzeć niż zdradzić przyjaciół.
Wspólny pobyt sprawił, że ich stare zatargi odeszły w niepamięć i omijali w rozmowach temat wojny, Czarnego Pana czy śmierci Potterów woląc choć przez chwile udawać, że te wydarzenia które sprowadziły ich do Azkabanu nie miały miejsca. Opowiadali bardziej o czasach szkolnych, młodości czy momentach w których nie musieli walczyć choć czasem jednak kłócili się o swoje przekonania czy cele wojny. Po czasie i tak wracali do innych tematów nie mając za bardzo jak udowodnić swojej racji czy iść gdzieś by zmienić towarzystwo... Najgorsze jednak były dla wszystkich momenty gdy z wizytą przychodziły dementory które zazwyczaj karmiły się nimi kilka minut po czym odlatywały zostawiając skazańców ze swoimi najgorszymi lękami. Black na przestrzeni ostatnich lat w momencie nadejścia dementorów zmieniał się w swoją animagiczną postać co sprawiało, że stworzenia zostawiały go w spokoju, a dzięki temu zachowywał w miarę dużą jasność umysłu. Pierwszy raz zrobił to jakieś dwa lata po rozpoczęciu odsiadki bo akurat niedaleko jego celi był ktoś nowy kto ściągnął uwagę stworzeń na kilka tygodni. Dzięki temu Łapa odzyskał dość siły by zmienić się w swoją animagiczną formę czarnego psa z niebieskimi oczami. Jego towarzysze z piętra mimo iż dowiedzieli się o sposobie Blacka na unikanie dementorów nie wydali go strażnikom. Syriusz nie był pewny czy zrobili to bo wiedzieli, że nikt i tak im nie uwierzy czy z powodu tego iż bardziej nienawidzili strażników niż Blacka ale niebieskooki mimo to był im wdzięczny za ten akt.
To był jeden z identycznie do reszty beznadziejnych dni jednak wszystko zmieniło się za sprawą jednej gazety... Do mojej celi przyszedł dość charakterystyczny stary mężczyzna który ,,ponoć'' był wykształconym medykiem przychodzącym raz na jakiś czas do każdego więźnia by zbadać jak długo ten pożyje. Ja jednak wątpiłem by ten człowiek ukończył jakikolwiek kurs leczenia bo medycy z natury musieli wykazywać się empatią oraz traktowaniem wszystkich pacjentów z takim samym szacunkiem. Ten człowiek zazwyczaj rzucał tylko okiem na skazańców nawet nie wyjmując różdżki do badania po czym zapisywał coś na pergaminie. Tym razem najwyraźniej wąsacz miał dobry humor po spojrzał na moje wychudzone ciało z widoczną kpiną po czym spytał.
-Black jeszcze nie zdechłeś? Zrób temu światu przysługę i daj się pocałować jakiemuś demoentorowi by nasze biedne społeczeństwo nie musiało łożyć na twoje utrzymanie oraz bym ja nie musiał oglądać twojej paskudnej gęby... -Rzekł do Blacka z szyderczym uśmieszkiem na który niebieskooki wykrzyknął patrząc na pucołowatą twarz pseudo medyka.
YOU ARE READING
BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)
Fiksi PenggemarHarry po bitwie o Hogwart dowiaduje się, że wszystko w co wierzył okazało się kłamstwem. Jego przyjaciele pokazują drugą twarz planując jego śmierć, a Potter nie mając szans na przeżycie ucieka. Podczas swojej samotnej wędrówki postanawia porozmawia...