68. SOJUSZNIK (POPRAWIONE)

1K 70 6
                                    

-Oficjalnie mam na imię Harry James Potter. Zwą mnie chłopcem który przeżył, wybawcą czarodziejskiego świata lub zbawicielem...- Zachichotał i rzekł ze słodkim uśmieszkiem patrząc na dwójkę mężczyzn. -Nieoficjalnie jestem podstępnym, potężnym, genialnym przestępcą i przyszłym Czarnym Panem równy Voldemortowi. -Na to imię obaj zamaskowani zadrżeli, a ślizgon dodał z niegasnącym uśmieszkiem. -Nazywają mnie też ślizgonem, wężoustym, czarnoksiężnikiem, mordercom, sadystą czy Księciem Slytherinu. Wszystkie te rzeczy to prawda oprócz zbawiciela i wybawcy, bo ja... -Rzekł podchodząc nieco bliżej jednego z mężczyzn i kładąc dłoń na jego masce delikatnie szepcząc słodkim, melodyjnym głosem. -Jestem bardziej końcem tego świata niż ratunkiem dla niego. -Po tych słowach zielonooki wiedziony ciekawością włożył palec w otwór na oko w masce, a mężczyzna zaczął krzyczeć, gdy ślizgon podrażnił jego źrenice. Książe węży z zafascynowaniem obserwował wykrzywiającą się w bólu twarz Śmierciożercy słuchając symfonii jego wrzasków niczym swojej ulubionej piosenki, którą tego lata usłyszał w mugolskim radiu ciotki. Gdy Potter poczuł krew pod palcami wyjął je z otworu maski na co mężczyzna zaskomlał z bólu. Potter rzekł głaszcząc węża owiniętego wokół Śmierciożercy w delikatnej pieszczocie. -Wiesz zabroniłem moim ludziom was zabijać i w sumie powinienem również tego nie robić, ale to takie nudne... Wiesz jak mnie kusi łamanie każdej zasady? W szkole złamałem już chyba wszystkie możliwe punkty w regulaminie o zasadach moralnych nie wspomnę. -Po tych słowach podszedł do drugiego mężczyzny i zacmokał przyglądając mu się z zadowolonym z siebie uśmieszkiem. -Przypadkiem to nie ty wspominałeś coś o mojej matce? Że była szlamą i, że zdechnę podobnie jak ona? – Śmierciożerca zadrżał na te słowa i łapał krótkie urywane oddechy próbując nie wpaść w panikę podczas gdy chłopiec rzekł z nutą pobłażliwości w głosie. -I co? Już nie jesteś taki wyszczekany prawda? Powiedz mi czy tak samo drżałeś przed swoim panem, gdy wzywał cię do siebie? Uświadom mi jakie to uczucie bać się, że ktoś cię skrzywdzi lub zabije. Ja nie znam tego uczucia, bo widzisz... -Stanął na palcach i szepnął przerażonemu człowiekowi do ucha. - Zazwyczaj to ja krzywdzę innych. -Po tych słowach odsunął się z małym uśmieszkiem i rozsmarował wciąż świeżą krew z oka drugiego mężczyzny na opuszkach palców patrząc na nią z fascynacją. -Piękna głęboka czerwień... Wiesz, że to kolor oczu Czarnego Pana? -Zielonooki po chwili zaśmiał się kręcąc głową. -Oczywiście, że nie masz pojęcia bo taki robak jak ty nie odważyłby się nawet przyjrzeć butom swojego mistrza nie wspominając o spojrzeniu w jego twarz... Większość uważa, że krwistoczerwone oczy Lorda to straszna i przerażająca barwa, lecz mi kojarzy się ona ze świeżą krwią, a czy jest coś bardziej fascynującego niż krew? Zobacz tylko. -Przystawił swoją poplamioną krwią dłoń do maski mężczyzny, który uciekał głową na boki próbując uniknąć rąk szalonego nastolatka. Chłopiec rozbawiony oporem starszego zacmokał mówiąc. -Nie podoba ci się to co widzisz? To może zamiast patrzeć spróbujesz? -Po tych słowach zielonooki odsunął lekko maskę mężczyzny, który kręcił głową utrudniając mu zadanie aż maska upadła całkowicie na ziemię odsłaniając obliczę Śmierciożercy. Mężczyzna o ciemnozielonych oczach, kanciastej szczęce oraz lekkim zaroście na twarzy patrzył przerażony na Pottera, który po kilku sekundach przyglądania się starszemu rzekł. -Może zawrzemy umowę? Spróbuj trochę krwi i powiesz mi jak smakuję, a ja w zamian puszczę was wszystkich bez dalszego uszczerbku na zdrowiu. Zgadzasz się? -Opleciony wężem mężczyzna pokręcił gwałtownie głową nie zgadzając się z propozycją Księcia, a ten niezrażony odmową starszego dodał. -Zawsze mogę cię też torturować zmusić byś to zrobił... To jak próbujesz i omijamy tortury czy wybierasz powiększony zestaw? -Śmierciożerca przełknął ślinę i po kilku sekundach namysłu spytał niepewnie.

-A skąd mam wiedzieć, że dotrzymasz słowa i mnie uwolnisz? -Chłopiec teatralnie złapał się za serce i rzekł udając urażonego.

-Ranisz moje serce posądzając mnie o kłamstwo. Słynę z tego, że zawsze dotrzymuję słowa, więc chyba musisz mi zaufać lub zacisnąć zęby i wytrzymać ból każdego zaklęcia jakiego na tobie użyję. -Mężczyzna przełknął i po chwili patrzenia na ślizgona pokiwał głową wiedząc, że nie ma żadnego wyboru w tej sprawie. Chłopiec zadowolony z ,,dobrowolnej'' decyzji starszego złapał mężczyznę za podbródek i kciukiem rozsmarował krew na jego ustach robiąc to z niejaką fascynacją by jak najdokładniej podkreślić czerwienią kontury. Po chwili skończył swoje dzieło i popatrzył na mężczyznę mówiąc z uśmieszkiem. – Spróbuj i powiedz jak to jest, a będziesz wolny... -Śmierciożerca po chwili wahania wystawił język i oblizał usta krzywiąc się na metaliczny smak krwi. Przez kilka sekund walczył z odruchem wymiotnym jednak powstrzymał się od zwrócenia zawartości żołądka nie chcąc przypadkiem pobrudzić sadystycznego nastolatka, który najprawdopodobniej źle by to przyjął. Harry przez chwilę przyglądał się znikającej czerwieni unosząc pytająco brew, a Śmierciożerca rzekł po chwili z ewidentnym niesmakiem.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now