54. MATCZYNA MIŁOŚĆ (POPRAWIONE)

2.8K 184 21
                                    

Tom przed świętami był poddenerwowany czy jego dar zostanie dobrze przyjęty i doceniony przez potężnego i pięknego nastolatka. Długo myślał na tym co podarować ślizgonowi, ale nic o czym pomyślał nie wydawało mu się wystarczająco dobre. Większość rzeczy, które znalazł była zbyt banalna lub bezosobowa i nie podobało mu się, że mógłby dać chłopcu coś zwyczajnego... W końcu jego myśli powędrowały w stronę medalionu Slytherina. Medalion był pięknem samym w sobie, ale po pierwsze był mu niezbędny do rytuału, a po drugie był on w odległych czasach dawany jako zalotny prezent, a Potter mógł o tym wiedzieć i źle odebrać. Miał w końcu dopiero trzynaście lat więc prezent o takim znaczeniu mógłby oznaczać, że narzuca się chłopcu, a Czarny Pan nie chciał go od siebie odstraszyć.

Postanowił stworzyć dla Harry'ego inny naszyjnik najlepiej z runami ochronnymi by pokazać chęć ochrony chłopca który przeżył. Riddle po wykonaniu najłatwiejszej części, czyli run ochronnych zaczął myśleć nad formą jaką powinien przyjąć naszyjnik. Nagini obserwująca swojego mistrza przy pracy zasugerowała węża co było wręcz idealnym pomysłem i Voldemort szybko zaczął szkicować różnego rodzaju kształty węża. Po dwóch dniach szukania idealnego wzoru znalazł coś co mu odpowiadało i zaczął skupiać się najpierw na łańcuszku. Złoto wydawało mu się zbyt ekstrawaganckie i gryfońskie więc postawił na czyste srebro wysyłając Croucha po odpowiednie materiały, z których najpierw stworzył cienki mocny łańcuszek pilnując odpowiedniego splotu oraz grubości. Po skończeniu zabrał się za tworzenie naszkicowanej podobizny węża co było dość ciężkie z powodu tego, że czerwonooki nie miał doświadczenia w wytwarzaniu biżuterii. Po tygodniu czytania pomocnych ksiąg i kilku nieudanych próbach udało mu się stworzyć odpowiedni kształt i zadowolony stwierdził, że projekt jest idealny, ale czegoś mu jeszcze brakował...

Cały dzień myślał nad tym i w końcu wpadł na to, że oczy srebrnego węża powinny mieć kolor tych ślizgona i po wysłaniu swojego sługi do jubilera po najpiękniejsze szmaragdy jakie mieli otrzymał ich kilkanaście rodzajów. Tom zaczął formować kamienie by nadać im odpowiedni kształt, co jakiś czas sprawdzając we wspomnieniach ich podobieństwo do oczu Księcia Slytherinu. Gdy po kilku dniach kolor był niemalże identyczny, a kształt odpowiedni Riddle zabrał się za delikatny proces łączenia szlachetnych kamieni z naszyjnikiem. Po skończeniu tego fragmentu zadowolony zabrał się za umieszczanie niewielkich run na odwrocie biżuterii, a gdy skończył odetchnął z ulgą przyglądając się swojemu skończonemu dziełu. Jego chowaniec, który towarzyszył mu przez cały proces rzekł przechylając ciekawsko głowę.

~Pisklę będzie szczęśliwe z podarunku mistrzu, ale nie lepiej by było mu coś upolować? ~ Quirrellmort przewrócił oczami i odparł do gada.

~Nagini zrozum, że u ludzi danie ręcznie robionego prezentu jest tym samym co dla ciebie dostanie zdobyczy. Poza tym Harry z tego co wiem uwielbia każde stworzenie, więc danie mu martwego nie byłoby prawdopodobnie mile widzianym prezentem na święta. ~Po tych słowach Voldemort przygotował paczkę na prezent i włożył do niego swój list oraz podarek starannie owijając je papierem oraz kilkukrotnie sprawdzając czy na przesyłce nie ma żadnych zagnieceń.

Przez następne kilka dni czerwonooki był zadowolony ze swojego daru aż zaczęły go nachodzić wątpliwości...

-Co, jeśli mu się nie spodoba? -Mówił do siebie siedząc przed kominkiem i popijając lampkę wina nieco zaniepokojony czy prezent zostanie dobrze przyjęty. W końcu jednak przełamując swoje wątpliwości i wiedząc, że nie znajdzie już niczego lepszego dzień przed świętami wysłał sowę wraz z podarkiem i dwoma listami. Barty koniecznie też chciał napisać do chłopca który przeżył na co jego pan pokiwał głową nie interesując się zbytnio treścią listu od byłego krukona i dorzucając zwój do swojej paczki...

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now