106. EMANCYPACJA (POPRAWIONE)

2.9K 149 21
                                    

Kolejnego dnia Potter wstał wyjątkowo wypoczęty i w świetnym humorze po odwiedzinach Czarnego Pana w jego śnie. Pytanie czy to starszy wszedł przypadkowo do jego umysłu czy to on w jakiś sposób mógł go sprowadzić wciąż pozostało nierozstrzygnięte, ale nastolatek się tym nie przejmował. Wzruszył ramionami ubierając się i uznając, że to w sumie nie ma znaczenia, bo nie wiadomo kiedy oraz czy w ogóle sytuacja w której ślizgon, i dziedzic Slytherina wejdą do swojego snu się powtórzy. Wizje nie bolały, a były dla Harry'ego wręcz... Przyjemne? Chyba tak można określić mrowienie, w bliźnie które wybraniec czuł za każdym razem gdy kontaktował się z Lordem za pomocą ich połączonych umysłów. Gdy był gryfonem obawiał się swojego połączenia z mordercą jego rodziców, ale teraz zielonooki był zaciekawiony możliwościami płynącymi z posiadania z Riddlem ich własnej niewykrywalnej komunikacji. Dawało im to olbrzymią przewagę na polu bitwy, przenoszenia informacji oraz mogło zapewnić dodatkową rozrywkę dla nich obojga, bo obaj bądź co bądź nudzili się wśród zwyczajnych ludzi...

Po zjedzeniu śniadania, które ślizgon jak zawsze sprawdził przed zjedzeniem chłopak zabrał ze sobą Shi oraz pomniejszonego Salazara do parku, w którym każdego lata spotykał się z Bartym w jego kruczej postaci. Tym razem również się nie zawiódł znajdując czyszczącego pióra animaga siedzącego na oparciu ławki. Bliznowaty odstawił węża na ziemię nie powiększając go by nikt go nie zauważył, a ten radośnie pomknął w najbliższe zarośla. Drugi chowaniec poleciał w ślad za wężem pilnując go i czasem dziobiąc przyjaźnie. Oboje byli ze sobą dość zżyci i świetnie się dogadywali, i choć gad czasem wspominał jego utraconą przyjaciółkę lubił przebywać z jastrzębicą oraz się z nią bawić. Zielonooki uśmiechnął się lekko do kruka po czym przysiadł na ławce głaszcząc zwierzę na powitanie i mówiąc.

-Witaj Barty. Masz dla mnie jakieś wieści? -Zwierzę zakrakało radośnie i pochyliło się pod dotykiem drobnych dłoni po czym wyciągnęło łapkę z dwoma listami które młodszy przyjął z szerokim uśmiechem na ustach. Otworzył pierwszy list, który był od Croucha i zaczął czytać:


Cześć Harry

Choć z tego co mówił mi mój pan to raczej powinienem pisać ,,Witaj nowy Czarny Panie'', ale to chyba zbyt oficjalne jak na razie więc za twoim pozwoleniem pozostanę przy Harrym. Chciałem ci serdecznie pogratulować nowego tytułu i powiedzieć, że choć spodziewałem się iż ten dzień w końcu nastąpi nie sądziłem, że osiągniesz to w wieku zaledwie czternastu lat co dla kogokolwiek innego poza tobą byłoby niemożliwe.

Muszę przyznać, że twoje aktorstwo w Skrzydle Szpitalnym oraz twoje udawane omdlenie było naprawdę imponujące i wiarygodne. Mam nadzieję, że Minister oraz pozostali kupili całkowicie twoje przedstawienie choć podejrzewam, że jedli ci z ręki podobnie jak każdy kto cię spotka. Mój pan był na tyle łaskawy, że pokazał mi w myślodsiewni cały proces zmartwychwstania, twoją walkę ze Śmierciożercami oraz torturowanie przez ciebie Glizdogona i muszę przyznać, że wypadłeś naprawdę świetnie. Ja z pewnością na ich miejscu bałbym się choćby źle na ciebie spojrzeć więc trzymaj tak dalej, a zaakceptują cię jako równego mojego pana i już ci nie podskoczą.

Odkąd mój pan odzyskał ciało wydaje się być niebywale wręcz zadowolony i NIE MÓW TEGO GŁOŚNO, puszy się jak paw oraz często zerka do lustra podziwiając swoje odbicie. Chyba popadł w samo zachwyt więc utemperuj go trochę, bo ja nie mam ochoty oberwać crucio, a tobie jak wiadomo nic nie zrobi. Pewnie będzie wręcz zachwycony kolejną słowną utarczką zresztą podobnie jak wszystkim co związane z tobą.

Przeczytaj list od niego, bo od rana był czymś podekscytowany, a ja nie wiem o co mu mogło chodzić, bo nie chciał mi tego zdradzić. Jutro i koniecznie przynieś jakąś ciekawą książkę, którą będziemy mogli wspólnie poczytać.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now