35. KSIĄŻE VS DZIEDZIC (POPRAWIONE)

2.9K 168 22
                                    

Od tajemniczego zniknięcia gajowego i odejściu ze szkoły Dumbledora minął miesiąc. Zarówno uczniowie jak i nauczyciele wyczuwali w powietrzu co raz bardziej napiętą atmosferę, zwłaszcza że rozeszła się plotka o możliwym zamknięciu szkoły, jeśli zdarzy się kolejny incydent... 

Do 23 maja nie wydarzyło się nic udowadniającego niewinność Hagrida czy dalszą obecność dziennika w murach szkoły co nieco martwiło avadookiego który prawie chodził po ścianach próbując nie myśleć o tym co knuł Riddle. Tego dnia Potter wraz ze swoim Dworem siedzieli w Pokoju Wspólnym odpoczywając po intensywnym dniu jaki mieli. Harry dał im dzisiaj wyjątkowy wycisk na treningu chcąc czymś zająć swój umysł, dlatego każdy musiał wykonać jedną wyznaczoną przez wybrańca transfigurację, kilka zaklęć obronnych, atakujących oraz obezwładniających. Mimo iż początkowo zadanie wydawało się proste to Książe za każdym razem próbował jakoś rozproszyć rzucającego zaklęcie niespodziewanym atakiem lub innym utrudnieniem co na nieszczęście pozostałych mu się udawało przez co musieli wkładać w swoje zaklęcia więcej magii niż zwykle. Potter po skończonym treningu ochrzanił każdego bez wyjątku za brak skupienia po czym dał każdemu do wykonania długą listę karnych esejów. Mimo iż członkowie Dworu byli z tego powodu bardzo niezadowoleni to z pokorą przyjęli karę od Księcia i wykończeni wolny czas spędzili na odpoczynku w lęgowisku węży. Harry zdawał sobie sprawę jak surowo ich traktował jednak wiedział, że nie może cały czas im pobłażać i pozwalać na zbyt wiele, bo przestaną się starać co w przyszłości może ich kosztować nawet życie... Gdy zielonooki siedział na swoim fotelu przed kominkiem do pomieszczenia wpadł ewidentnie blady i zdenerwowany warzyciel. Jego włosy były potargane, szaty wygniecione a policzki lekko zarumienione od prawdopodobnie dość szybkiego marszu. Wąż owinięty wokół jego szyi syczał niezadowolony skarżąc się na niewygodną podróż, a profesor w ciągu kilku sekund znalazł się przy fotelu Księcia mówiąc do lekko zaskoczonego wybrańca.

-Dziedzic porwał uczennicę i zostawił kolejną wiadomość. -Na te słowa wszyscy w pomieszczeniu zrobili duże oczy, a Potter mimo wewnętrznego podekscytowania zachował stoicką maskę zamykając czytaną przez niego lekturę. Stanął na równe nogi i ze swoją zwykłą arystokracją rzekł tak by każdy w pomieszczeniu wyraźnie go usłyszał.

-Wszyscy zostają w lochach, póki nie wrócę. -Następnie zwrócił się do Freda, George'a, Neville'a oraz Cedrika. -Nie wracacie dzisiaj do siebie, chyba że wrócę i powiem inaczej. -Wszyscy skinęli głowami na znak zgody, a Harry zwrócił się do warzyciela. -Idziemy w miejsce, gdzie jest wiadomość a potem nie waż się za mną iść. -Czarnowłosy niepewny co do zamiarów zielonookiego spytał.

-Co masz zamiar zrobić? -Brunet uniósł wysoko podbródek i rzekł pewny siebie.

-Czas na konfrontację z Dziedzicem Slytherinu Severusie. -Starszy wyglądał jakby już miał zaprotestować jednak Książe dodał chłodno. -Nie powstrzyma mnie cokolwiek co zrobisz a w ostateczności będę cię musiał znokautować do czego wiesz, że jestem zdolny. Wolałbym jednak byś pozostał przytomny i podczas mojej nieobecności strzegł uczniów. -Dopytał z uniesioną brwią i prośbą w jaskrawo zielonych oczach. -Możesz to dla mnie zrobić, czy muszę użyć siły? -Profesor eliksirów przełknął ślinę i przez kilka sekund nie odezwał się ani słowem analizując słowa wężoustego. Po chwili wahania skinął głową i odparł z westchnieniem.

-W porządku Książe, ale... -Dwunastolatek uniósł brew w pytającym geście a starszy dodała ze słyszalną prośbą. -Uważaj na siebie. -Brunet skinął krótko głową na znak zgody po czym dopytał choć znał odpowiedź.

-Gdzie jest wiadomość od dziedzica? -Snape odparł automatycznie.

-Korytarz na pierwszym piętrze. Mcgonagall właśnie zwołała tam wszystkich nauczycieli przez głośniki, a ja przypadkiem byłem najbliżej. -Książe skinął krótko głową i wraz z idącym za nim profesorem udali się na drugie piętro w ciszy słysząc jedynie odbijające się od ściany kroki. Gdy po kilku chwilach usłyszeli głosy ewidentnie przejętych nauczycieli ślizgon rzekł zatrzymując się w miejscu i wyjmując pelerynę niewidkę.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now