139. BAL U MALFOY'ÓW (POPRAWIONE)

764 34 11
                                    

W tym samym czasie ślizgon przygotowywał się w swoim pokoju na bal, który był dla niego niesamowicie ważnym wydarzeniem. Bardzo długo zajęło nastolatkowi dokładne umycie się, wyperfumowanie oraz ułożenie włosów, które zachowywały się jakby żyły własnym życiem zupełnie ignorując szczotkę czy starania Pottera. W końcu sfrustrowany piętnastolatek potargał swoje włosy przywracając im naturalny nieład i uznał, że tak wyglądając znacznie lepiej niż gdyby miały być sztucznie przylizane. Książe ubrał specjalnie zamówiony na ten wieczór strój, zarzucił pelerynę po czym nałożył ostatni detal czyli koronkową maskę. Harry spojrzał na siebie w lustrze podziwiając idealnie skrojone ubrania i uśmiechnął się złośliwie zastanawiając się czy Riddle nie rzuci się na niego wśród śmietanki towarzyskiej jak tylko go zobaczy... Zielonooki widząc iż została mu niespełna godzina do rozpoczęcia imprezy zerknął na stos ksiąg przy swoim łóżku, a następnie na książkę o magii seksu, która była jedyną lekturą jakiej ślizgon bał się czytać. Potter zaróżowił się lekko myśląc o swoim planie na wieczór, który przez ostatnie kilka dni nabrał wielu szczegółów i detali zmieniając się w dość zawiłą intrygę. Zielonooki dokładnie sprawdził iż ma przy sobie wszystkie potrzebne na bal rzeczy i położył się na łóżku głaszcząc leniwie Salazara, który przysypiał sycząc przyjemnie. Książe spędził resztę czasu rozmyślając nad szczegółami swojego planu i martwiąc się co stanie się jeśli Riddle przejrzy zamiary swojego równego. Po ponad godzinie rozmyślań i odpoczynku nastolatek zerknął na zegar uznając iż jeśli teraz wyjdzie będzie idealnie spóźniony na przyjęcie. Potter wstał z łóżka, zarzucił na siebie pelerynę niewidkę i cicho wyszedł z Kwatery Głównej Zakonu nie chcąc otrzymać niechcianego ogona.

Harry ukrył się za swoim ulubionym drzewem w parku naprzeciwko Grimmauld Palce, uruchomił świstoklik dołączony do zaproszenia od rodziny Malfoy'ów, a następnie przeniósł się przed rezydencję. Harry szybko zerknął na okolicę po czym przeszedł przez otwartą bramę i zobaczył, że dwór późnym wieczorem wyglądał równie pięknie co w tedy gdy był tam ostatnim razem. Ścieżka do głównego wejścia była przyozdobiona biało-srebrzystymi światłami które robiły za lampy, żywopłoty były przycięte w różne fikuśne kształty, różnobarwne kwiaty mimo zimowej pory kwitły otoczone magicznymi barierami izolującymi rośliny od mrozów, a teren wokół wiekowej rezydencji był skąpany w białym i puszystym śniegu. Książe Slytherinu widząc iż akurat nikogo nie ma wokół zdjął z siebie pelerynę niewidkę ukrył ją w kieszeni i udał się odśnieżoną drogą do wejścia przy którym stali niedawno przybyli goście witający się z gospodarzami czyli Lucjuszem, i Narcyzą. Ślizgon stanął na końcu kolejki, a po kilku chwilach gdy przybyli zostali uprzejmie powitani przez gospodarzy przyszła pora na zielonookiego, który podszedł do Malfoy'a i uścisnął mu dłoń mówiąc grzecznie.

-Witaj Lucjuszu. Bardzo dziękuję za zaproszenie i liczę na udane przyjęcie. -Długowłosy blondyn dokładnie zeskanował przybyłego piętnastolatka od razu go rozpoznając i pochylając nisko głowę odparł.

-To zaszczyt cię tu dziś gościć Harry. Mam nadzieję iż będziesz się dobrze bawił przez cały wieczór. -Wybraniec uniósł kąciki ust, puścił dłoń gospodarza i dopytał dyskretnie.

-Zastanawiałem się czy mój partner już przybył. -Lucjusz ewidentnie pod wrażeniem wyglądu nastoletniego Czarnego Pana skinął twierdząco głową odpowiadając równie cicho.

-Całkiem niedawno go widziałem mój p... -Malfoy niemal natychmiast się poprawił. -Harry. Przybył zaledwie kilka minut przed tobą i poszedł wmieszać się w tłum. Dodam iż również o ciebie pytał. -Chłopak uśmiechnął się lekko ciesząc się iż jego kochanek już się zjawił. Ślizgon ujął dłoń Narcyzy podnosząc ją do ust i rzekł całując knykcie.

-Pani domu wygląda dzisiaj wyjątkowo pięknie i uroczo. Gdybym nie to iż mam zaledwie piętnaście lat, preferuję własną płeć, a pani jest zamężna dołączyłbym do grona wielbicieli pani urody. -Kobieta lekko zesztywniała na kontakt ust Czarnego Pana z jej dłonią, ale po chwili odprężyła się i rzekła z lekkim uśmiechem.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now