Dwa dni później nadeszły długo wyczekiwane urodziny Harry'ego, a nastolatek odkąd tylko się obudził miał na ustach szeroki uśmiech i drżał z podekscytowania. Nie mógł się doczekać spotkania z Bartym w parku oraz tego co w tym roku dostanie od Czarnego Pana i Śmierciożercy co brzmiało dość dziwnie...
<Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będę liczył na prezenty od tej dwójki? Jedyne Riddle dawał mi w poprzednim życiu to nowe potencjalnie śmiertelne spotkania czy koszmary, a teraz? Cóż to całkiem miła odmiana... >Pomyślał uśmiechając się pod nosem i staranie przetrząsając swój kufer w poszukiwaniu idealnych ubrań na dzisiaj. Harry pod tym względem stał się strasznie pedantyczny zawsze musząc mieć na sobie odpowiednio skrojone ubrania przylegające do jego szczupłej sylwetki chcąc wyglądać doskonale nawet w mugolskim świecie w którym praktycznie nikt go nie znał. Wśród niemagicznych ludzi był jak widmo starając się nie ściągać na siebie uwagi i nie chcąc kontaktować się z ludźmi, którzy nie byli w jego oczach tego warci... Potter już dawno przyznał się sam przed sobą, że nienawidzi mugoli przede wszystkim za to jakie zagrożenie stanowili dla magicznego świata do którego on całym sobą należał i który kochał. Dursley'owie znęcali się nad nim gdy był dzieckiem, sąsiedzi ignorowali jego siniaki czy oznaki zaniedbania jakie widniały na wychudzonym ciele kilkuletniego dziecka, a przechodnie zawsze posyłali mu zdegustowane lub pogardliwe spojrzenia ignorując jego istnienie jakby był natrętnym robakiem. Kiedyś Harry był zbyt dobry, pobłażliwy i skromny by uważać, że zasługuje na normalne traktowanie. Na szczęście odkąd został zdradzony te cechy zmieniły się na lepsze czyniąc go silnym, i niepodatnym na opinię innych. Jeśli ktoś teraz spróbowałby go antagonizować czy urazić choćby krzywym spojrzeniem kiepsko by na tym wyszedł, bo Książe przestał zwracać uwagę na dobro innych skupiając się głównie na zaspokajaniu własnych potrzeb, które nie były już dla niego drugorzędną wartością. Rzeczy które dla siebie kupował sprawiały, że nie czuł się jak obdartus czy biedak za którego ludzie często go brali z powodu zbyt dużych ubrań po kuzynie, książki dawały mu wiedzę której potrzebował do zrealizowania swoich planów, a magia której się uczył sprawiała, że przez jego skórę płynął przyjemny prąd dając mu poczucie mocy, niezależności i wolności... O tak. Dawny Harry Potter z pewnością byłby przerażony tak straszliwymi zmianami jakie w nim zaszły ale obecny Książe Slytherinu był zbyt dumny ze swoich osiągnięć by choćby odrobinę zatęsknić za swoją gryfońską wersją. Najlepsze było to, że on dopiero zaczynał pokazywać na co go stać. Wciąż jego prawdziwy charakter ukrywał się za stoicką maską dobrego ucznia, sprytnego żartownisia i ponadprzeciętnie inteligentnego nastolatka nie pokazując pełni mocy chłopca który przeżył czy jego prawdziwych aspiracji rządzenia światem... Zielonooki coraz bardziej wierzył, że wszystko co robi oraz czego dokona zmieni czarodziejski świat na lepsze, a ile osób przy tym zginie to już nie jego zmartwienie...
Książe w końcu znalazł idealne czarne dżinsy, koszulę w tym samym odcieniu oraz nowe skórzane buty na lekkim korku dodające mu wzrostu i sprawiające, że jego sylwetka wyglądała jakby płynęła podczas przechadzania się po ulicy. Potter z zachwytem przejrzał się w lustrze poprawiając idealnie wyprasowaną koszulę oraz spoglądając krytycznie na buty nie będąc pewnym czy nie wyglądają odrobinę zbyt dorosło jak na jego od dzisiaj czternastoletnie ciało... Zielonooki delikatnie obracał się wokół własnej osi i krzywił się z powodu brakującej peleryny, która podkreślałaby jego magiczne pochodzenie, dodawała mu tajemniczości oraz przypominała o jego ukochanej szkole. Avadooki mimo iż bardzo chciał mieć ją tego dnia na sobie skrzywił się wiedząc, że jest na nią zbyt ciepło, a zwracanie na siebie uwagi mugoli może mu przynieść kłopoty w postaci kogoś kto by go obserwował lub co gorsza rozpoznał. Nie wątpił, że na przedmieściach Little Whinging nie ma obecnie czarodziejów, bo przez te wszystkie lata z pewnością ktoś odkryłby jego lokalizację, ale zawsze mogli się tam znaleźć jacyś przyjezdni czy w najgorszym wypadku dziennikarze. Media dla większego rozgłosu nie dbając o jego dobro mogliby zamieścić wzmiankę, gdzie można go znaleźć, a to groziłoby zarówno byciem kontrolowanym przez Ministerstwo lub Dumbledore'a, który w trosce o jego ,,bezpieczeństwo'' wysłałby szpiega innego niż charłaczka Pani Figg. Było również ryzyko zostania zaatakowanym przez Śmierciożerców, którzy wciąż nie wiedzą o sojuszu jaki Potter zawarł z ich panem.
YOU ARE READING
BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)
FanfictionHarry po bitwie o Hogwart dowiaduje się, że wszystko w co wierzył okazało się kłamstwem. Jego przyjaciele pokazują drugą twarz planując jego śmierć, a Potter nie mając szans na przeżycie ucieka. Podczas swojej samotnej wędrówki postanawia porozmawia...