51. WOJNA NA ŻARTY (POPRAWIONE)

3K 173 60
                                    

Gdy Książe wszedł tego dnia na kolacje na czele swojego Dworu w Wielkiej Sali zapadła ogłuszająca cisza. Wszyscy uczniowie wpatrywali się w wybrańca, a ten nie przejmując się setkami podążających za nim spojrzeń zajął swoje zwyczajowe miejsce na środku stołu Slytherinu. Nagle Margaret (puchonka z pierwszego roku) wstała ze swojego miejsca uśmiechając się wesoło do Harry'ego i zaczęła klaskać. Za nią ośmieleni poszli pozostali uczniowie zaczynając wstawać i klaskać, a po chwili w pomieszczeniu było słychać jedynie dźwięk dłoni uderzających o siebie w geście podziękowania dla dzisiejszych działań Księcia. Wszyscy nauczyciele byli zaskoczeni pozytywną reakcją uczniów, bo otrzymali oni jedynie spreparowaną wersję profesor transmutacji, która o całe dzisiejsze zajście obwiniła Pottera. Profesor obrony, który marszczył brwi w niezrozumieniu sytuacji został po chwili szturchnięty przez profesora eliksirów. Lupin przeniósł spojrzenie na Snape'a, który rzekł tak by tylko wilkołak go usłyszał.

-To co naopowiadała Minerwa to kłamstwo. Byłem tam i to ona stchórzyła narażając wszystkich uczniów na niebezpieczeństwo, a to Potter uratował całą sytuację nie pozwalając uczniom się rozdzielić i rzucając patronusa na zbliżających się dementorów. -Żółtooki zmarszczył brwi w niedowierzaniu po czym rzekł sceptycznie.

-Ale Mcgonagall powiedziała, że Harry naraził uczniów na niebezpieczeństwo chcąc przejąć kontrolę nad uczniami... -Severus prychnął na te słowa i odparł wskazując na wciąż klaszczących uczniów.

-Jeśli mi nie wierzysz spytaj każdego uczestnika wycieczki o to co się tam wydarzyło, a oni potwierdzą moje słowa. To Minerwa zawaliła nie chroniąc swoich podopiecznych, a tylko dzięki jak to ona określiła ,,przejęciu władzy'' Pottera wszyscy wyszli z dzisiejszego zajścia cało. Książe nie zawinił w najmniejszym calu, lecz przez profesorkę, która go nie cierpi może on dostać niesłuszną karę. -Wilkołak spojrzał na swoje szczenię z zaskoczeniem odkrywając że zielonooki delikatnie się uśmiechał patrząc na przestających klaskać uczniów. Nie był to jego zwyczajowy złośliwy czy arogancji uśmiech, ale niewinny i szczery przejaw radości dumnego ze swoich działań Księcia domu węża. Profesor obrony nie wiedział co sądzić o dwóch różnych wersjach opowiedzianych przez opiekunów domu węża i lwa. Widząc jednak wdzięczne spojrzenia uczniów czterech różnych domów skierowane w stronę avadookiego były gryfon musiał przyznać, że zaczynał mieć wątpliwości co do prawdziwości słów profesor transmutacji. Jego wątpliwości nasiliły się to gdy żółtooki zerknął na siedzącą obok niego kobietę, która patrzyła na Księcia ze złością niepodobną do zazwyczaj opanowanej profesorki.

Uczniowie rozpoczęli spożywanie kolacji, a Dwór cały posiłek przechwalał się swoimi zwierzęcymi strażnikami dyskutując który z nich był najfajniejszy. Nagle do Pottera podleciała szkolna sowa lądując centralnie obok jego talerza wystawiając w stronę chłopaka nóżkę z przyczepioną do niej wiadomością. Chłopak posłał od razu spojrzenie na starca i wziął notatkę głaszcząc ptaka oraz dając mu kawałek kurczaka na co zadowolone zwierzę zahukało radośnie chwytając swój prezent w dziób i odlatując w swoją stronę. Harry posłał w stronę dyrektora krótkie spojrzenie wiedząc, że to z pewnością zaproszenie na rozmowę odnośnie wydarzeń dzisiejszego dnia.


Panie Potter

Proszę o stawienie się w moim gabinecie po kolacji. Hasło to ,,Miętowe Krówki''.

Dyrektor Albus Dumbledore


Ślizgon przekazał reszcie zawartość notatki i stwierdził, że skoro staruch chce konfrontacji to będzie ją miał. Reszta Dworu zachichotała i miała nadzieję na zobaczenie wspomnienia tego wydarzenia na co chłopak skinął im głową z uśmieszkiem, i w spokoju dokończył posiłek. Po kolacji udał się do gabinetu starca mówiąc gargulcowi hasło po czym wszedł po kamiennych schodach z dumą i spokojem wiedząc, że (wyjątkowo) nie zrobił nic za co nauczyciele mogliby go ukarać. Zielonooki wiedział że wicedyrektorka już opowiedziała starcowi oraz kadrze swoją spreparowaną wersję wydarzeń i dlatego Książe również nie miał zamiaru grać czysto. Mimo iż bliznowaty nie miał gotowego planu działania czy argumentów jakich użyje nie wątpił, że z pomocą swojej wysoko rozwiniętej inteligencji oraz wiernego mu Snape'a zdoła skutecznie wybrnąć z sytuacji. Gdy stanął przed drewnianymi drzwiami gabinetu odetchnął przywdziewając na twarz swoją opanowaną maskę Księcia domu węża po czym zapukał do pomieszczenia. Po dosłownie sekundzie avadooki usłyszał głęboki głos starca mówiący.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now