30. WALENTYNKA DLA BLIŹNIAKA +18 (POPRAWIONE)

3K 191 41
                                    

Uczniowie w końcu powrócili po przerwie świątecznej w mury szkoły i przez kolejne dwa tygodnie nie wydarzyło się nic wartego uwagi. Severus dopytywał jedynie czy ktoś z Dworu nie ruszał jego zapasu eliksiru wielosokowego, które trzymał w składziku, bo zniknęła jedna z butelek, które miał zawsze skrupulatnie policzone. Wszyscy zaprzeczyli, a Harry stwierdził, że to pewnie któryś z uczniów na co Snape skrzywił się urażony, że ktoś mógłby dopuścić się kradzieży jego eliksirów. Potter zaproponowałby następnym razem zabezpieczył skrytkę jakąś paskudną klątwą, bo nawet jeśli ktoś nią oberwie to nie przyzna się, że wykradał eliksiry idąc do skrzydła szpitalnego. Severus zadowolony z pomysłu od razu udał się zabezpieczyć swoje zapasy, a kilka osób zachichotało i było pewnymi, że złodziej gorzko pożałuje swojego czynu...

***

Tego samego wieczoru Książe szedł wraz z Dworem korytarzami Hogwartu i usłyszał niepokojący syk dochodzący ze ściany.

~Zabić... Zabiję... Dziedzic kazał zabić niegodnych... Zabiję... ~Potter uciszył chłopców oraz Lunę machnięciem dłoni. Wszyscy od razu zamilkli zdziwieni zachowaniem ślizgona, ale mądrze nie pytali zachowując totalną ciszę. Zielonooki poszedł do ściany przykładając do niej ucho i nasłuchując mówiącego do siebie węża, który syczał groźby śmierci dla mugolaków. Avadooki przesuwał się wzdłuż ściany słysząc cichnący syk, który w końcu zaczął słabnąć co świadczyło, że bazyliszek się oddalał. Książe posłał zdezorientowanym uczniom krótkie spojrzenie i odparł rzeczowo.

-Bazyliszek poszedł znów na łowy. Wyjmijcie lusterka. -Po tych słowach wszyscy ewidentnie spięci wyjęli przedmioty upewniając się, że nie ma za nimi potwora z komnaty. Potter stanął przy rogu pomieszczenia i wyjął swoje lusterko po czym zerknął na nie ostrożnie skanując pomieszczenie. W odbiciu zobaczył wiszącego w powietrzu Prawie Bezgłowego Nicka oraz leżącego na ziemi Justina Finch-Fletchera, którzy stali się kolejnymi ofiarami bestii. Nie było śladu po bazyliszku więc odwrócił się do pozostałych i wydał polecenia.

-Bliźniaki biegną po dyrektora, Neville po Mcgonagall, Theo po Severusa, a Blaise po panią Pomfrey. Powiedzcie, że znaleźliśmy na korytarzu Prawie Bezgłowego Nicka oraz Justina Finch-Fletchera. -Widząc wahanie pozostałych dodał ponaglająco. -Teraz! -Wszyscy wyznaczeni pobiegli w odpowiednich kierunkach, a z Potterem zostali tylko Draco, Cedrik oraz Luna. Książe wyszedł pewnie zza zakrętu i podszedł do ciała chłopca patrząc na spetryfikowanego i mówiąc rozczarowany. -Mówiłem, że mają trzymać się grupami... Idioci sami wystawiają się na pewną śmierć. -Musnął stopą ramię leżącego na ziemi ucznia, a w tym czasie Draco sapnął i wskazał na grupę pająków. Cała gromada szła w jednej linii w stronę okna, na które wchodziły i pośpiesznie opuszczały teren zamku uciekając przed zagrożeniem. Harry odparł z westchnieniem wskazując na pajęczaki. -Kolejne potwierdzenie, że to bazyliszek jest potworem. Pająki się ich boją i, dlatego uciekają z zamku. -Blondyn przytaknął, a Cedrik spytał wskazując na ducha.

-A co z nim? Przecież duch nie może umrzeć drugi raz. -Potter machnął dłonią i odparł.

-Nie wiem, jak go uleczą, ale to zrobią więc nie przejmuj się. Nick jest w sumie w porządku podobnie jak reszta duchów. -Dodał z lekkim skrzywieniem. -No może oprócz Marthy... -Potter aż się wzdrygnął na wspomnienie irytującego oraz napastliwego ducha, który w poprzednim życiu wielokrotnie go śledził i podglądał w najmniej odpowiednich chwilach... Draco podchwycił temat i dopytał marszcząc brwi.

-Kim jest Martha? -Potter westchnął i odparł od niechcenia.

-Duch dziewczyny, która zginęła tu 50 lat temu. Nawiedza łazienkę dziewcząt na drugim piętrze i jest wyjątkowo namolna jak jakiś chłopak jej się spodoba. -Malfoy pokiwał głową po czym spytał z małym drwiącym uśmiechem.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now