Przez dwa dni od pierwszego zadania Tom zabronił Glizdogonowi dawać mu gazety, bo chciał na własne oczy zobaczyć jak jego luby poradził sobie ze smokiem. Czarny Pan wiedział, że gdyby Potterowi coś się stało podczas pierwszego zadania jego szpiedzy z Hogwartu z pewnością przybyliby wcześniej by go o tym poinformować, a jako, że ani Berta ani Barty nie zjawili się przed weekendem starszy uznał, że bliznowaty poradził sobie ze swoim smokiem bez uszczerbku na zdrowiu. Czerwonooki drżał z ekscytacji na myśl, że gdy tylko jego sługa przybędzie zdać raport nie tylko ujrzy Księcia, ale może i dowie się o jakiś jego kolejnych niezwykłych umiejętnościach walki lub zielonooki znów zaskoczy go jakimś sprytnym zagraniem na które on sam nie wpadłby choćby myślał wiele dni...
W końcu Riddle usłyszał pukanie do swoich drzwi, a jako, że nie wzywał do siebie Glizdogona musiał to być Crouch Junior ze swoim raportem. Voldemort chowając swoje podekscytowanie za maską obojętności rzekł na tyle głośno by osoba po drugiej stronie drzwi go usłyszała.
-Wejdź. - Po tych słowach do środka wszedł Barty, który ukłonił się nisko swojemu panu drżąc na samą myśl o tym co czarnoksiężnik zrobi, gdy tylko dostanie w swoje ręce wspomnienia z pocałunku ślizgona i jego groźby. Voldemort zmarszczył bezwłose brwi widząc strach brązowookiego. Mając już w głowie najgorsze scenariusze spytał Croucha z lekkim niepokojem.
-Coś się stało Barty? Czy Harry zranił się podczas zadania lub nie zdobył jaja? –Drugi wiedząc, że zwłoka nic nie da odchrząkną i pokręcił głową mówiąc.
-Nie mój panie chłopak jest cały i zdrowy. Pierwsze zadanie wykonał bez najmniejszej szkody i to było dość spektakularne wydarzenie. Zamiast opowiadać lepiej pokażę, bo ciężko opisać czego on dokonał... – Voldemort słysząc to nieco się odprężył, a Barty po chwili zawahał spytał. -Czy mogę mieć prośbę mój panie? -Czarny Pan skinął głową, a Barty rzekł z uśmiechem. -Chciałbym to zobaczyć jeszcze raz z tobą, bo nie wszystko zrozumiałem i liczyłem na małe tłumaczenie. -Riddle zdziwiony spytał.
-Mój mały Książe mówił w innym języku? Jakieś nieznane ci zaklęcia? -Drugi przypominając sobie rozmowę smoka z Potterem zachichotał mówiąc.
-Harry podczas potyczki ze smokiem zamiast brutalnej siły wykazał się bardziej sprytem wprawiając cały stadion w oniemienie... Może nie będę zdradzał co zrobił, bo zdecydowanie wolałbyś sam to zobaczyć. Więc czy mogę zajrzeć wraz z tobą we wspomnienie? -Tom skinął głową niepewny czego oczekiwać po słowach Śmierciożercy. Po chwili Barty przygotował myślodsiewnie do której wrzucił wspomnienie po czym obaj mężczyźni zanurzyli się w misie.
Riddle śmiał się, gdy zobaczył, jak Potter rozmawia sobie przyjacielsko z kilkumetrowym niebezpiecznym gadem, a wszyscy na widowni nawet nie mrugnęli by nie przegapić żadnego fragmentu przedstawienia jakie Książe Slytherinu sprawił. Tom z rozbawieniem przetłumaczył dialog w wężomowie swojemu słudze, a były krukon szeroko się uśmiechał oglądając ponownie zdumiewający spektakl. Po uwolnieniu smoka oraz jej nienarodzonego jeszcze potomstwa Czarny Pan wraz z Crouchem wynurzyli się z misy, a starszy uśmiechnął się mówiąc z nutą nostalgii w głosie.
-Harry uwolnił smoczycę, a ta nazwie jedno z młodych na jego cześć... -Voldemort westchnął rozmarzony i dopytał. -Czyż to nie najsłodsze stworzenie na świecie? -Crouch uśmiechnął się i spytał z lekkim rozbawieniem.
-Masz mój panie na myśli chłopaka czy smoka? - Riddle skrzywił się w kierunku swojego sługi odpowiadając.
-Za dużo czasu spędzasz w towarzystwie Harry'ego, bo robisz się strasznie pyskaty... -Barty zaśmiał się delikatnie po czym widząc lekkie niezadowolenie Voldemorta odchrząknął i pochylił pokornie głowę odpowiadając.
YOU ARE READING
BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)
FanfictionHarry po bitwie o Hogwart dowiaduje się, że wszystko w co wierzył okazało się kłamstwem. Jego przyjaciele pokazują drugą twarz planując jego śmierć, a Potter nie mając szans na przeżycie ucieka. Podczas swojej samotnej wędrówki postanawia porozmawia...