Były krukon w sobotę został wezwany na zebranie organizatorów turnieju i nauczycieli w sprawie balu Bożonarodzeniowego, które trwało dobre kilka godzin. Alastor nie przejmował się szczegółami dotyczącymi organizacji imprezy co jakiś czas rzucając jedynie jakąś zgryźliwą uwagę, a większość swojego czasu na zebraniu poświęcając zerkaniu na Bertę, która tego dnia wyglądała wręcz kwitnąco choć jednooki nie był chyba zbyt obiektywny w tej kwestii, ponieważ on i panna Jorkins mieli pewien moment kilka dni wcześniej... Po ich sesji przytulania i wymienieniu kilku pocałunków nie doszło do niczego więcej, lecz mimo to samo wspomnienie tej nocy wywoływało na ustach Śmierciożercy delikatny uśmiech, którego na szczęście nie zauważył nikt z nauczycieli.
Gdy wszyscy zmęczeni skończyli zebranie dawno nastała noc, a Crouch po sprawdzeniu godziny stwierdził, że nie ma sensu wymykać się już z Hogwartu, bo jego pan z pewnością już spał, a i on był zbyt znużony by spacerować do osłon, zdać raport, prawdopodobnie oberwać crucio i wrócić do szkoły, dlatego Crouch dopiero w niedzielę po kolacji uzbrojony w uspokajające susze ,,pożyczone'' ze spiżarni mistrza eliksirów udał się do dworu Riddle'a.
Gdy w końcu znalazł się w salonie gdzie niestety nie udało mu się zwabić Glizdogona spojrzał na siedzącego w fotelu Lorda i pochylił przed nim pokornie głowę przełykając ciężko ślinę. Czerwonooki homukulus zmierzył byłego krukona oceniającym spojrzeniem po czym rzekł ze słyszalnym w głosie niezadowoleniem.
-Nie przyszedłeś wczoraj zdać raportu. -Brązowooki oblizał nerwowo usta po czym odparł pokornie.
-Wybacz mój panie, ale było zebranie w sprawie balu i chcąc nie chcąc musiałem się stawić by nie wzbudzić niczyich podejrzeń. Zakończyło się ono bardzo późno więc uznałem, że łatwiej będzie wymknąć się dziś i spóźnić z informacjami niżeli zaryzykować, że ktoś zauważy mnie wymykającego się w środku nocy za bariery Hogwartu. -Voldemort zwęził swoje wszystkowidzące spojrzenie na czarnowłosym po czym spytał z ledwo powstrzymywaną irytacją zerkając na dłoń byłego krukona gdzie spoczywały trzy fiolki dobrze znanego mu eliksiru.
-W takim razie po co ci tyle eliksirów na uspokojenie skoro twoim jedynym powodem obsuwy było zebranie? -Crouch junior westchnął po czym położył przed swoim panem trzy fiolki i nerwowo potarł kark mówiąc.
-W sumie nie jestem pewny czy to dobre czy złe wieści i wolę być przygotowany... -Czerwonooki podniósł pierwszy eliksir ze stolika i odkorkował go mówiąc.
-Jesteś niekompetentny i bezużyteczny... Jak źle poszło tym razem i co schrzaniłeś? -Lord bez chwili zwłoki wypił eliksir duszkiem, a czarnowłosy westchnął i rzekł tworząc na dywanie kółka swoją stopą niczym stojący przed nauczycielem nieprzygotowany uczeń.
-To nie była moja wina panie. -Riddle warknął cicho coś w stylu ,,Jak zwykle'', a brązowooki streścił dopracowany przez Jorkins plan z najdrobniejszymi szczegółami tak by Riddle wiedział, że się starali. Gdy czarnowłosy zobaczył, że Czarny Pan po drugiej i trzeciej dawce eliksiru jest wyjątkowo spokojny rzekł z westchnieniem. -Lepiej sam zobacz mój panie staraliśmy się... -Po tych słowach Czarny Pan spokojny dzięki potrójnej dawce eliksiru na uspokojenie czuł jak jego umysł płynie pogrążając się w błogości, a poziom jego magii uspokaja się wraz z nim. Przezorny Crouch nie miał jednak zamiaru ryzykować, dlatego od razu ruszył do zabezpieczania okien, szklanych przedmiotów, mebli i dla pewności sufitu, gdyby jednak eliksiry nie wystarczyły, a magia jego pana znów potrzebowałaby uwolnienia. Następnie Crouch przelewitował myślodsiewnie do swojego pana i wrzucił tam wspomnienie Berty odnośnie zaciągnięcia Wiktora do kantorka, tym jak została nakryta na oszustwie i jak Potter postanowił zmienić wspomnienia Bułgara by kryć Śmierciożerczynie. Tom zanurzył się we wspomnieniu, a Barty ukrył jak zwykle za stołem czekając...
YOU ARE READING
BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)
ФанфикHarry po bitwie o Hogwart dowiaduje się, że wszystko w co wierzył okazało się kłamstwem. Jego przyjaciele pokazują drugą twarz planując jego śmierć, a Potter nie mając szans na przeżycie ucieka. Podczas swojej samotnej wędrówki postanawia porozmawia...