10. PODSTĘP (POPRAWIONE)

2.6K 127 17
                                    

Podczas kolacji chłopiec dostrzegł, że od rady nauczyciele przypatrują mu się z obawą lub zaciekawieniem tak jakby na coś czekali... Prawdopodobnie na zebraniu zostało powiedziane coś istotnego na jego temat, ale Potter nie wiedział co to mogło być. Dużo by dał za szpiega wśród grona nauczycielskiego by znać plany starca czy każdy szczegół tego co o nim myślą, ale było to marzenie ściętej głowy. Rozważał swoje opcje i wpadł na pomysł by spróbować włamać się do umysłu Snape'a, ale po zaledwie sekundzie sam się zaśmiał na swój kiepski plan. Facet był mistrzem oklumencji, był jego wychowawcą i może mu bardzo utrudnić życie, jeśli spróbuje czegoś takiego jak grzebanie w jego umyśle. Poza tym ich relacja od początku roku była dość spokojna i zielonooki nie chciał tego zmieniać z powodu swojej potrzeby wiedzy na każdy temat. Inni nauczyciele z góry odpadali, bo nikt mu nie ufał a tym bardziej nie powie o tym co się działo na ostatnim zebraniu. No chyba, że... Zerknął na Quirrellmorta aktualnie jedzącego truskawkowe lody i przeanalizował swoje szanse wydostania czegoś z mężczyzny. Jeśli uda mu się go nakłonić do mówienia dostanie potrzebne informacje oraz zaimponuje Czarnemu Panu albo go wkurzy. Stwierdził, że i tak warto spróbować więc pół godziny po posiłku zapukał do drzwi profesora obrony. Przez kilka sekund od zapukania miał ochotę naprawdę się zbesztać za idiotyczny pomysł pogawędki z Voldemortem. Mimo iż od początku roku starszy nie próbował go zabić to jednak istniało dość spore ryzyko, że zmieni zdanie. Było już jednak za późno na ponowne przemyślenia, bo otworzył mu zaskoczony jego widokiem profesor. Zielonooki przybrał swoją niewinną minkę, a szarooki spytał.

-S-słucham p-panie Potter. -Chłopiec uśmiechnął się i spytał uprzejmie.

-Ma pan chwile profesorze? Mam parę pytań i wiem, że tylko pan jest na tyle kompetentny by mi na nie odpowiedzieć. -Zainteresowany nauczyciel otworzył drzwi do swojego gabinetu choć wewnętrznie zdawał sobie sprawę ze sprytnej gry chłopaka. Skomplementował go, użył słodkiej minki i nie powiedział o co chodziło wprost chcąc wzbudzić jego ciekawość co musiał przyznać sam przed sobą odniosło sukces. Zapomniał, że na stoliku miał kilka niekoniecznie jasnych książek, ale miał nadzieje, że chłopak nie zwróci na nie uwagi. Zaprosił go na kanapę, a sam zajął miejsce na fotelu naprzeciwko.

-W-w czym m-mogę p-pomóc panie P-Potter? -Ślizgon uśmiechnął się i spytał okrężnie.

-Doszły mnie słuchy, że mieliście ostatnio bardzo ciekawe zebranie nauczycieli, a pan jako osoba bezstronna mogłaby mi powiedzieć, dlaczego macie o mnie taką opinie? -Starszy odparł swobodnie nie wyczuwając podstępu.

-W-wszyscy n-nauczyciele są c-ciekawi k-kiedy założy pan s-swój D-Dwór oraz jakie rz-rządy zamierza pan w-wprowadzić. -Harry uśmiechnął się i zaczął blefować.

-Właściwie to niewiele mi brakuje w tej kwestii. Ale wciąż nie rozumiem, dlaczego miałoby to kogoś martwić. - Profesor odparł z lekkim uśmiechem.

-C-cóż o-ostatnia znana o-osoba która b-była K-Księciem S-Slytherinu została C-Czarnym P-Panem. -Potter zachichotał mając już nieco lepszy ogląd na sytuację.

-A czyli boją się, że zostanę drugim Czarnym Panem? Przyznam o tym nie pomyślałem. Najwyraźniej mają mnie za osobę bardzo ambitną. -Quirrellmort zapytał przechylając głowę z zaciekawieniem i na chwilę zapominając o swoim udawanym jąkaniu.

-A czy się mylą? -Potter odparł kręcąc głową.

-Profesorze co bym teraz nie powiedział to będzie to błędna odpowiedź. Jeśli powiem ,,nie'' uzna pan, że kandyduje na stanowisko Voldemorta. Jeśli powiem ,,tak'' to zostanę wzięty za osobę bez ambicji. Tak czy inaczej źle na tym wychodzę. -Starszy uśmiechnął się złośliwie i oblizał usta na dobre wybrnięcie z pytania. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami aż profesor spytał ze zmarszczonymi brwiami.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now