Obudziły go znajome krzyki jego wuja.
-WSTAWAJ CHŁOPCZE! NIE POZWOLĘ CI CAŁY DZIEŃ LENIUCHOWAĆ! - Warknął Vernon waląc tłustą pięścią w drzwi szafki pod schodami. Gdy ciemnozielone oczy koloru klątwy zabijającej rozchyliły się na twarzy Pottera pojawiał się szeroki złowrogi uśmiech. Przeniósł się w czasie do dnia swoich 11 urodzin, czyli 7 lat wstecz a teraz mógł zmienić tak wiele rzeczy, że nie wiedział nawet od czego zacząć. Miał ochotę zacząć chichotać, ale postanowił zamiast tego ubrać się i wyjść z klaustrofobicznej przestrzeni, która napawała go obrzydzeniem... Ze zdziwieniem oraz ulgą zauważył, że nie musiał zakładać okrągłych okularów, bo jego wzrok wciąż był ostry jak po wzięciu eliksiru korygującego wzrok. Jedenastolatek w myślach podziękował Śmierci za naprawę jego wady. Uśmiechnął się zadowolony po czym zdjął zniszczoną pasiastą piżamę i zaczął przyglądać się sobie z uwagą oraz krytyką. Na swoim ciele miał kilka starych blizn, ale nie posiadał napisu wyrytego podczas szlabanów u Umbrich czy karykatury mrocznego znaku na lewym przedramieniu, zrobionym podczas zmartwychwstania Voldemorta. Brakowało również blizny po kle bazyliszka, poparzeń z Pokoju Życzeń, których nabawił się podczas ratowania Malfoy 'a oraz kilku pamiątek z czasów, gdy grał w quiddicha... Ogólnie na jego ciele pozostało kilka śladów zrobionych rękami mugoli z którymi mieszkał jednak nie było żadnej pamiątki po tym co przeszedł w magicznym świecie. Był tak samo chudy i wątły w budowie co przed laty nim poszedł do Hogwartu, ale stwierdził, że nadrobi to odpowiednimi eliksirami oraz ćwiczeniami fizycznymi. Skrzywił się czując delikatny ból ciała i ponownie zeskanował swoją sylwetkę odkrywając, że ma na sobie siniaki oraz rozcięcia, które były dość świeże. Zastanowił się skąd się wzięły i po momencie przypomniał, że wczoraj był w zoo, gdzie rozmawiał z ogromnym pytonem. Potter uśmiechnął się mściwie pod nosem przypominając jak jego opasły kuzyn wpadł do akwarium węża, gad uciekł a Dudley został uwięziony niczym zwierzę. Oczywiście został o wszystko oskarżony, a w dodatku wujek całkiem porządnie go zbił. Harry zmarszczył brwi widząc swoje poranione ciało i szepnął sobie w myślach.
<O nie... Tak być nie może, a ci mugole popamiętają jak jeszcze raz spróbują mnie uderzyć czy obrazić.> Potter machnięciem dłoni zaczął zaleczać wszelkie rany, które znalazł co szło mu świetnie biorąc pod uwagę, że znał zaledwie kilka zaklęć leczniczych oraz nie miał różdżki. Gdy skończył uśmiechnął się zadowolony z efektów swojej pracy, po czym zaczął nakładać na siebie zbyt duże ubrania po Dudley'u, które nosił nawet po rozpoczęciu nauki w szkole. Zmarszczył brwi widząc kilka razy większe od niego ubrania i machnięciem dłoni dopasował je do swojej sylwetki. Bliznowaty uznał, że jeśli zaczyna od nowa potrzebuje nowego wizerunku oraz szat, a to oznacza zakupy. Nastolatek uśmiechnął się mając w głowie idealne miejsca, które powinien odwiedzić. Zadowolony ze swojego planu opuścił komórkę pod schodami i podszedł do wejścia przestronnej kuchni, gdzie oparł się o futrynę rozglądając po znajomym pomieszczeniu. Wszystko wyglądało tak samo jak poprzednio, czyli kremowa tapeta, ciemne drewniane meble z jasnymi blatami, lodówka i kilka nudnych ozdób, które miały nadać ,,domowego'' klimatu pomieszczeniu. Potterowi to wszystko od razu wydało się sztucznie i nieprawdziwe, choć nie wiedział czy to z powodu jego lepszej spostrzegawczości czy z powodu dobrego poznania jego pseudo rodzinki. Odstawił te myśli na bok i skupił się na wychudzonej kobiecie w fartuchu, która stała przy blacie ustawiając kolejno składniki na śniadanie, którego ona sama nie miała zamiaru robić. Jak zwykle chciała zwalić wszystko na siostrzeńca, ale nie wiedziała, że w jej domu zamiast małego, spragnionego miłości i opieki dziecka zamieszkał zimny, potężny i mściwy mężczyzna... Mimo iż fizycznie zielonooki miał jedenaście lat wewnątrz był osiemnastoletnim zdradzonym przez najbliższych człowiekiem, którego nowym życiowym celem było ukaranie każdego kto kiedykolwiek go skrzywdził. W sercu chłopaka nie było już miejsca na sentyment, wahanie czy poświęcanie się dla innych. Teraz liczył się on i jego potrzeby a każdy kto stanie mu na drodze bardzo źle skończy... W trakcie jego przemyśleń Petunia odwróciła się twarzą do Pottera mierząc go spojrzeniem pełnym czystego wstrętu. Po chwili krzyknęła z wyraźnym zniecierpliwieniem.
YOU ARE READING
BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)
FanficHarry po bitwie o Hogwart dowiaduje się, że wszystko w co wierzył okazało się kłamstwem. Jego przyjaciele pokazują drugą twarz planując jego śmierć, a Potter nie mając szans na przeżycie ucieka. Podczas swojej samotnej wędrówki postanawia porozmawia...