133. KOLEJNA RANDKA (POPRAWIONE)

699 36 5
                                    

W sobotę chłopiec od rana był podekscytowany wieczornym spotkaniem ze swoim kochankiem którego nie widział już prawie dwa miesiące. Zaraz po spotkaniu z towarzyszami w Pokoju Wspólnym Potter rzekł, że ma randkę wieczorem i wątpi, że wróci na noc. Fred i George na te słowa sugestywnie poruszyli brwiami, a Potter widząc to rzucił w nich zaklęcia żądlące co wcale nie zmniejszyło dobrego humoru oraz nie uciszyło cichych komentarzy dwóch gryfonów...

Koło 21:30 Harry był gotów na randkę, a jego współlokatorzy widząc jak Książe się wystroił zaczęli gwizdać z uznaniem na co Harry przewrócił oczami mówiąc.

-Bądźcie grzeczni chłopcy. -Ślizgoni posłali sobie rozbawione spojrzenia, a Theo odparł z chichotem.

-Powiedziałbym to samo mój Książe, ale wszyscy wiemy iż to co będziesz dzisiaj robił ani trochę nie będzie grzeczne. -Draco i Blaise zaśmiali się wraz z Nottem, a wybraniec zagryzł wargę pytając cicho.

-Skąd wiedzieliście, że mam dzisiaj zamiar przelecieć Toma? -Malfoy, Zabini i Theo opuścili szczęki do ziemi, a czarnoskóry po chwili zachwiał się na krawędzi łóżka spadając z niego. Blaise lekko się krzywiąc wstał z podłogi, spojrzał na bliznowatego i spytał lekko się jąkając.

-N-Naprawdę? -Książe przez chwilę wpatrywał się we współlokatorów po czym nie mogąc się powstrzymać zgiął się w pół i zaśmiał. Przez kilka chwil trójka ślizgonów spoglądała na swojego pana, aż w końcu Draco walnął się z otwartej dłoni w czoło mówiąc z niedowierzaniem.

-Ale my jesteśmy tępi... -Theo i Blaise spojrzeli na blondyna który wskazał na szaleńczo śmiejącego się piętnastolatka mówiąc. -Harry nas wkręca. -Potter który w końcu opanował śmiech odparł z wciąż słyszanym w głosie rozbawieniem wskazując na nich.

-Żebyście widzieli swoje miny... Normalnie dawno się tak nie ubawiłem. -Po tych słowach ślizgon skierował się w stronę drzwi, a gdy już je otworzył i miał wychodzić odwrócił się do ślizgonów mówiąc z promiennym uśmiechem. -Jak do czegoś dojdzie to przysięgam, że wam powiem, ale na razie pozwolę mu tylko na trochę zabawy w zostawianie malinek oraz może jakiś bonus... Wbrew pozorom Tom jest dżentelmenem i nie tknie mojej cnoty bez mojej wyraźniej zgody, a tej na razie nie mam zamiaru udzielać. -Avadooki mrugnął do towarzyszy i zamykając za sobą drzwi skierował się w stronę Pokoju Wspólnego gdzie przed kominkiem siedziała Luna. Dziewczyna nawet nie spojrzała na Księcia ani nie powiedziała ani jednego słowa, lecz mimo to Potter wiedział iż widząca wie do kogo młody Czarny Pan idzie.

Nakręcany hormonami i podnieceniem Książe wyszedł z Pokoju Wspólnego wcześniej zakładając pelerynę niewidkę zaczął przemykać przez korytarze Hogwartu. Poza murami zamku i zasięgiem wzroku patrolujących szkołę nauczycieli zdjął płaszcz, wyjął z kieszeni papierosa którego odpalił zaciągając się głęboko aż do płuc i zmierzając w stronę Hogsmeade. Po kilku minutach marszu gdy ślizgon był już na miejscu stanął obok pubu dopalając swojego papierosa. Zielonooki niecierpliwił się czekając na partnera i nie mogąc już doczekać się dotyku jego ust oraz rąk. Od czasu poprzedniej masturbacji którą Harry przypadkowo podzielił się z partnerem pilnował by jego kolejne ręczne robótki nie wydostawały się z jego umysłu czym Tom był dogłębnie rozczarowany co niejednokrotnie podkreślał podczas ich rozmów, które z dnia na dzień stawały się coraz prostsze do przeprowadzania. Ślizgon w końcu rzucił niedopałek na ziemię i przydeptał go butem rozglądając się w ciemnościach. Gdy z uliczki obok usłyszał odgłosy kroków odruchowo wycelował tam różdżką, ale nim rzucił zaklęcie usłyszał uwodzicielski syk.

~Zawsze musisz witać mnie różdżką najmilszy? ~Chłopiec uśmiechnął się lekko opuszczając różdżkę i przechylił głowę na bok odpowiadając.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now