146. ŚWIĄTECZNY PORANEK (POPRAWIONE)

2K 154 32
                                    

W Bożonarodzeniowy poranek Harry obudził się czując bezpiecznie oplatające go silne ramiona oraz ciepłe, męskie i jędrne ciało. Pierwszym po przebudzeniu odruchem nastolatka nie było już wyciągnięcie różdżki, ale mocniejsze wciśnięcie się w ciało za nim i lekki uśmiech pojawiający się na ustach piętnastolatka. Ślizgon przez chwilę leżał spokojnie rozkoszując się uczuciem bezpieczeństwa i beztroski nie myśląc o przeszłości, przyszłości, a jedynie o przyjemnie trwającej teraźniejszości. W tym pomieszczeniu i łóżku Harry nie był Czarnym Panem czy chłopcem który przeżył, a zwykłym zakochanym nastolatkiem co było miłą odmianą od wyzwań oraz obowiązków jakimi charakteryzowały się te dwie funkcje społeczne. Zielonooki przypominając sobie całą wczorajszą akcję na Privet Drive był wdzięczny swojemu partnerowi za jego wyrozumiałość i opiekuńczość jednak z drugiej strony obawiał się czy Riddle nie myśli o nim mniej ponieważ w ramionach nastolatka przez całą noc leżał mały brązowy miś za którym Książe nawet nie wiedział, że tak tęsknił... Wczoraj zachował się jak dziecko, a nie powinien, bo był w końcu Czarnym Panem, a w dodatku był zdecydowanie starszy niż wskazywał na to jego wygląd zewnętrzny ponieważ gdyby zliczyć osiemnaście lat jego pierwszego życia oraz kolejne pięć lat po podróży w czasie wychodziło na to iż miał psychicznie dwadzieścia trzy lata...

W trakcie rozmyślań piętnastolatek poczuł za sobą ruch, a świeżo obudzony Tom przycisnął swoje usta do karku nastolatka mrucząc lekko zachrypniętym i seksownym głosem.

-Dzień dobry najmilszy. -Po tych słowach czerwonooki przekręcił partnera na plecy i zawisł nad nim przyglądając się mu z intensywnością oraz uczuciem tak głębokim, że zielonookiemu zaparło dech w piersi. Riddle uśmiechnął się ciepło widząc mocno trzymaną przez młodszego Czarnego Pana maskotkę i rzekł. -Wyglądasz słodko z tym misiem mój miły. Aż mam ochotę rzucić potężne zaklęcie przylepiające byś nigdy się z nim nie rozstawał. -Potter zaróżowił się i odparł lekko drażniąco.

-Może zazdrościsz, bo sam nie masz misia. -Czerwonooki oblizał usta i rzekł z uśmieszkiem.

-Och ależ ja mam swojego misia. -Pogładził policzek ślizgona mówiąc. -Jest uroczy, słodki, miękki, pachnący, ma dwa zielone oczka i słodkie usteczka... -Policzki ślizgona zrobiły się jeszcze gorętsze, gdy zmrużył oczy i rzekł.

-Ten miś potrafi zrobić wiele bardzo niebezpiecznych rzeczy kochanie. Nie jest też dzieckiem więc go tak nie traktuj. -Riddle uśmiechnął się i rzekł głaszcząc policzek partnera z namysłem.

-Zapewniam, że od dawna dostrzegam w tobie pięknego młodzieńca, a nie jedenastoletniego wiecznie łamiącego zasady ślizgona przemykającego w środku nocy po szkolnych korytarzach. Mimo, że wyrosłeś od tamtego czasu to wciąż jesteś tak niewinny, że mam ochotę cię zbezcześcić, a jednocześnie tak zabójczy, że bałbym się to zrobić... Jesteś istną sprzecznością, pięknem i darem, a ja jestem doprawdy szczęściarzem, że Lady Magic splotła nasze losy. -Ślizgon uśmiechnął się psotnie i niespodziewanie powalił Riddle'a na plecy przygwożdżając nadgarstki czerwonookiego nad jego głową. Wyższy poczuł silne podniecenie przez wychodzącą na wierzch dominującą stronę jego partnera i choć prawdopodobnie łatwo przy użyciu odrobiny siły sprawiłby, że zielonooki znów leżałby pod nim na plecach to zaniechał tego działania nie miał zamiaru ruszać się z wygodnej pozycji gdy jego równy wyglądał tak seksownie siedząc na jego brzuchu. Książe Slytherinu miał na sobie białą, lekko wygniecioną i niedopiętą na dwa guziki koszulę Riddle'a, która sięgała drobniejszemu w posturze ślizgonowi prawie do połowy ud kusząco odsłaniając jego jasne aksamitne uda oraz nie pozostawiała wiele do wyobraźni opinając się w dolnej części brzucha. Włosy nastolatka były zmierzwione, a grzywka chłopca opadała mu na intensywnie jaskrawozielone oczy, które błyszczały szczęśliwym blaskiem jaki Tom dostrzegał niemal zawsze gdy to spojrzenie lądowało na jego osobie. Ślizgon nachylił się nad torsem kochanka i zaczął wodzić nosem po całej twarzy Voldemorta szepcząc.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now