169. DEPARTAMENT TAJEMNIC (POPRAWIONE)

344 29 4
                                        

Brunet po chwili został złapany za ramię przez Neville'a który spytał udając zaniepokojenie.

-Wszystko dobrze Harry? -Bliznowaty chwiał się przez kilka chwil, a jego wzrok był nieobecny gdy udawał, że ma wizję. Po chwili wrócił do normy i rzekł rozszerzając oczy w szoku.

-Syriusz. -Po tych słowach Draco, Theo, Blaise, Neville, Luna, Drake i Wiktoria wymienili zaniepokojone spojrzenia, a ślizgon rzekł do nich przełykając ciężko. -Voldemort go ma. Są w Ministerstwie. On go zabije... -Grupa wydała zszokowane westchnienia udając iż wierzą w te słowa, a Książe wyminął zgromadzonych na placu uczniów i szybko pobiegł do wnętrza szkoły wraz z biegnącym za nim Dworem. Bliźniaki z uśmieszkami dołączyły do nich po kilku minutach po czym wszyscy pobiegli do gabinetu profesor obrony z wyjątkiem Wiktorii, która dla swojego bezpieczeństwa została odesłana do Pokoju Wspólnego Slytherinu.

Dwór wbiegł za ich panem do gabinetu Dolores gdzie odegrali krótką scenę rozpalając ogień i kłócąc się, że idą z Harrym który przekonywał ich, że powinni iść po Zakon, a on zajmie się resztą. Po chwili ich dyskusję przerwał wściekły głos stojącej w drzwiach kobiety, która warknęła przez zęby.

-A więc tu was mam! -Po tych słowach Umbridge celując różdżką w wybrańca zawołała. -Brać ich! -A do pomieszczenia wpadła Brygada inkwizycyjna która złapała członków Dworu ich rozbroiła. Potter został zaciągnięty na krzesło gdzie został posadzony, a dyrektorka wpatrywała się w niego złowrogo. Po chwili jej twarz zmiękła gdy pochyliła się do wybrańca i spytała łagodnie. -Wybierałeś się do Dumbledore'a? - Ślizgon przechylił głowę i odparł mrużąc groźnie oczy.

-Nie. -Dolores wrzasnęła.

-KŁAMIESZ! - Kobieta spoliczkowała nastolatka i uniosła brew wściekła uważając, że bachor ją okłamuj. Członkowie Dworu szarpali się z oprawcami chcąc bronić swojego pana który z obojętnością patrzył na kobietę ani trochę nie wzruszony jej wybuchem gniewu. Po chwili wpatrywania się w siebie na wzajem sztyletami dwójce przerwał zimny głos pojawiającego się w drzwiach Snape'a, który spytał chłodno.

-Pani dyrektor mnie wzywała? - Umbridge odwróciła się do niego i rzekła z uśmiechem.

-Snape tak. Nadszedł czas na odpowiedź czy zechce się przyznać czy nie. Przyniosłeś veritaserum? -Czarnowłosy odparł zerkając na twarz swojego pana i mówiąc.

-Obawiam się że ostatnią fiolkę zużyła pani na przesłuchanie pana Malfoy'a choć mówiłem że wystarczą trzy krople i nie ma konieczności wlewania mu do gardła całej fiolki tego trudnego w uwarzeniu eliksiru. Jeśli nie mogę pomóc pani w inny sposób to pójdę. - Nauczyciel odwrócił się, a Potter rzekł do warzyciela.

-On ma Łapę. Trzyma Łapę w tym miejscu gdzie to jest ukryte. -Dyrektorka spytała zła i zdezorientowana.

-Łapa. Co to za Łapa? Co jest ukryte? Wiesz co on wygaduje Snape? -Mężczyzna odwrócił się do pozostałych i zmierzył chłopca który przeżył swoim spojrzeniem po czym rzekł do kobiety udając obojętność.

-Niestety nie. -Po tych słowach wyszedł powiewając szatami wiedząc, że wiadomość musi natychmiast trafić do uszu byłego dyrektora. Umbridge zaciskając dłonie na swojej różdżce rzekła zła.

-Doskonale. Nie dajesz mi wyboru Potter. -Odwróciła się od nastolatka mówiąc bardziej do siebie niż do zgromadzonych. -Ale skoro tu chodzi o bezpieczeństwo Ministerstwa nie zostawiasz mi żadnego innego wyjścia. Klątwa cruciatus rozwiąże ci język. -Nawet członkowie brygady wciągnęli powietrze na to oświadczenie, a przyjaciele chłopca szarpali się z oprawcami chcąc przeszkodzić Umbridge w torturowaniu ślizgona. Zielonooki rzekł z kpiącym uśmieszkiem ani trochę nie przejęty groźbą użycia na nim niewybaczalnego.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now