128. WOJNA (POPRAWIONE)

685 46 5
                                    

Kwadrans po północy do Ministerstwa wpadła lekko poobijana i wystraszona Nimfadora, która jak burza podbiegła do pierwszego z brzegu aurora krzycząc desperacko.

-POTRZEBNE WSPARCIE SZYBKO! JEST ATAK NA AZKABAN! -Po tych słowach auror stojący akurat na nocce wytrzeszczył komicznie oczy po czym machnął różdżką wzywając posiłki z innych departamentów. Po zaledwie dwóch minutach kilkoro aurorów podbiegło do wystraszonej i zdyszanej kobiety pytając.

-Co się stało?! -Dziewczyna na szybko zaczęła tłumaczyć nie do końca składnie wydarzenia tej nocy, a wszyscy aurorzy zbledli i natychmiast ruszyli wszcząć alarm.

Po kilku minutach do Ministerstwa dotarło około siedemdziesięcioro aurorów, a na końcu przybył Minister Magii Korneliusz Knot. Polityk wyglądał jakby dopiero co wyrwano go z łóżka, a jego wściekła mina świadczyła iż nie podobało mu się zakłócanie jego spokoju. Szybko przebiegł wzrokiem po zgromadzonych pytając z narastającym w głosie zdenerwowaniem.

-CO SIĘ STAŁO?! KTO WSZCZĄŁ ALARM?! -Tonks zebrała sobie całe siły jakie miała i wybiegła przed szereg w stronę Ministra krzycząc.

-CZARNI PANOWIE NAPADLI NA AZKABAN! POZABIJALI WSZYSTKICH AURORÓW I STRAŻNIKÓW! -Po tych słowach dziewczyna zemdlała, lecz na szczęście jeden z mężczyzn stojących obok ją złapał i bezpiecznie położył na ziemi. Knot spojrzał na nieprzytomną młodą aurorkę, a po chwili sens jej słów go dogonił więc krzyknął na całe gardło.

-PRZYGOTOWAĆ ŚWISTOKLIKI DO AZKABANU I WEZWAĆ DODATKOWE WSPARCIE! -Kilka osób pobiegło w różnych kierunkach, a inni skamienieli na swoich miejscach wystraszeni faktem iż siejący przed laty postrach czarnoksiężnik jednak żyje i właśnie uwalniał swoich wyznawców z najpilniej strzeżonego miejsca na ziemi. To co powiedziała Tonks, jej brudne od krwi i kurzu ubrania oraz fakt, że zemdlała wywołał w części aurorów panikę albowiem nikt nie spodziewał się powrotu Czarnego Pana... Teraz jednak fakt iż Nimfadora mówiła już nie o jednym Czarnym Panu, ale o dwóch potęgowało dezorientacje zgromadzonych tam osób.

Po kilku minutach dziesiątki kominków w Antrium rozjaśniły zielone płomienie, a z wnętrza pośpiesznie zaczęli wychodzić aurorzy, którzy jeszcze nie wiedzieli dlaczego zostali wezwani. Zdawali sobie jednak sprawę iż najwyraźniej było to coś poważnego ponieważ wzywanie tak wielu osób w środku nocy nie wróżyło niczego dobrego. Minister zaczekał aż przybędzie jak największa ilość osób po czym nie mogąc znaleźć Shacklebolta podszedł do jednego z najwyższych rangą specjalistów od chwytania czarnoksiężników wydając kilka instrukcji. Aurorka Melania Edwards kiwała głową zadając swojemu przełożonemu kilka pytań, a on kręcił głową lub rozkładał ręce nie wiedząc co powiedzieć. Po chwil przybył młody auror ze sporą skrzynią, a następnie zaczął rozdawać świstokliki.

Stan który brał udział w dzisiejszym nalocie udając równie zdezorientowanego co reszta zaczął wypytywać najbliżej niego stojących kolegów co się mogło stać, ale tak jak przypuszczał nikt nic nie wiedział. Były ślizgon sugerował iż może chodzi jedynie o ćwiczenia na wszelki wypadek, ale starsi od niego od razu zaprzeczyli prześcigając się we własnych teoriach co do możliwych powodów spotkania. Gdy Johnson otrzymał swój świstoklik jedna ze stojących obok aurorek szepnęła z przejęciem.

-Widziałam już takie... One nie byłyby rozdawane wszystkim bez powodu więc coś się stało w Azkabanie. -Stan udając zaskoczonego i przejętego zaczął dopytywać co kobieta jeszcze wie, ale najwyraźniej nie było tego wiele więcej, bo ta wzruszała ramionami przyglądając się naszyjnikowi w kształcie klucza z wygrawerowaną literą ,,A''.

Nimfadora po ocuceniu przez medyka, który również przybył na zawiadomienie mimo protestów również chwyciła świstoklik mając nadzieję, że zdąży ocalić Kingsley'a nim Czarni Panowie coś mu zrobią. Gdy Minister zarządził wszyscy uruchomili świstokliki i przenieśli się na wyspę znajdującą się w środku morza północnego. To co przybyli tam ujrzeli nie można opisać w inny sposób jak rzeź... Na kamiennej ziemi leżało kilkadziesiąt ciał w różnych stopniach okaleczonych lub zmasakrowanych. Kilku młodszych aurorów zwymiotowało na ten widok, a sam Korneliusz wyglądał wyjątkowo blado mimo iż nie raz miał do czynienia z makabrycznymi widokami martwych ludzi. Ruiny więzienia wciąż w niektórych miejscach się paliły, a martwe ciała były ogryzane z mięsa przez kruki, które nic sobie nie robiąc z pojawiających się czarodziei dalej delektowały się ucztą na polu bitwy. Minister spojrzał na dwa Mroczne Znaki na niebie, a po plecach przeszedł mu dreszcz gdy wpatrywał się w dwa wijące się na niebie szmaragdowo zielone węże obnażające kły. Gdy polityk w końcu omiótł spojrzeniem gruzy Azkabanu oraz martwych ludzi czując się bezsilny wobec ogromu strat rzekł do aurorów.

BIAŁA RÓŻA WE KRWI (tomarry)Where stories live. Discover now