Pierwsze dni piekła

429 14 4
                                    

*BIP BIP BIP*

Poderwałam się gdy tylko usłyszałam głośny dźwięk zaraz obok mojego ucha.
Wyłączyłam budzik i obróciłam się z boku na plecy by jeszcze przez moment pogrążyć się we własnych myślach. Była 6;30 i wiedziałam że jeśli się za chwilę nie podniosę to nie zdążę na śniadanie. Wstałam niechętnie z łóżka i powoli poszłam do łazienki, ogarnęłam się, wzięłam prysznic, umyłam zęby, wysuszyłam i uczesałam moje czarne długie włosy które w połączeniu z moją jasną skórą wyglądały komicznie. Zawsze mówię że wyglądam jak jakiś wampir z dennego horroru.

Zrobiłam sobie delikatny makijaż i poszłam do garderoby żeby się ubrać. Wyjrzałam za okno, lepiej się upewnić że dzisiaj świeci słońce. Wybrałam więc krótką czarną spódniczkę, luźną bluzkę w kwiaty i na to założyłam długi sweter na wypadek jakby było mi jednak zimno. Dobrałam do tego jakieś drobiazgi, jak naszyjnik w kształcie klucza wiolinowego i pierścionek który dostałam kiedyś od rodziców.
Wyszłam z pokoju i była już 7:26, zeszłam do kuchni gdzie zobaczyłam Collina pochłaniającego w zastraszającym tempie kolejnego zapewne naleśnika. Steve stał przy kuchence i je smażył.

- Dobrze się spało??- zapytał kuzyn

- Cudownie.- powiedziałam nalewając sobie wody do szklanki

- Dzisiaj muszę załatwić kilka rzeczy dlatego będziecie zdani na siebie po zajęciach. Ale liczę że jakoś dotrzecie do domu. Dorobiłem wam po komplecie kluczy, wiszą zaraz przy wyjściu.

- Jezu.. pomyślałeś o wszystkim. - powiedział mój kochany braciszek wpychając sobie do ust kolejnego naleśnika

- Jesz jak świnia.- powiedziałam obserwując go i pijąc wodę

Collin jedynie się zaśmiał i wstał ze swojego miejsca przy wyspie kuchennej.
Sama zjadłam jednego naleśnika jako że Steve narobił ich jak dla wojska. Coll już się cieszył że nie będzie musiał się martwić co zje po zajęciach. Wszyscy wyszliśmy i ruszyliśmy do samochodu żeby zdążyć do szkoły jeszcze przed dzwonkiem. Byliśmy tam idealnie na czas. Ja i Collin odebraliśmy kluczyki do szafek i plany naszych zajęć. Mój brat jest w ostatniej klasie, mi zostały jeszcze 2 lata nauki. Z niechęcią zauważyłam że moim pierwszym przedmiotem jest matematyka, mój braciszek jak zawsze miał farta i on zaczynał dzisiaj od zajęć sportowych.

Steve wytłumaczył nam jak mamy się gdzie dostać i mniej więcej jak poruszać się po tym miejscu które było jak jeden wielki labirynt. Dotarłam na swoje zajęcia sekundę przed dzwonkiem, weszłam do środka, a nauczyciel już był w sali.

- czyżby to ta nowa świetna uczennica z Nowego Yorku?- zapytał nauczyciel

"Czy taka świetna z matematyki jestem to nie wiem" było pierwsze co przyszło mi do głowy jednak nie mogłam tego powiedzieć. Zacząć rok od takich słów to jak strzelić sobie dobrowolnie w kolano.

- Tak, nowa uczennica z Nowego Jorku.- odpowiedziałam że sztucznie przyklejonym uśmiechem, którego nauczyłam się lata temu

- Więc przedstaw się wszystkim.

- Hej. Mam na imię Amara Harrington, jestem kuzynką Steva Harringtona. - miałam nadzieję że tyle wystarczy jednak gdy spojrzałam na nauczyciela widziałam że czeka na coś więcej. - gram na 3 instrumentach i liczę na dołączenie do grupy cheerleaderek. - dodałam podtrzymując sztuczny uśmiech

- wspaniale.- powiedział nauczyciel i dodał- możesz zająć wolne miejsce obok Jasona.- chłopak do mnie pomachał

Dość przystojny blondyn. Miał na sobie zielono-biała bejsbolówkę z logiem i maskotką szkoły. Z daleka wyglądał na sportowca. Nie miałam pojęcia tylko jaki sport jest głównym w tej szkole i jaką drużynę mogą dopingować cheerleaderki. Usiadłam obok chłopaka który od zaraz rzucił mi flirciarskie spojrzenie.

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz