Odetchnęłam z ulgą gdy dotarła do mnie wiadomość że Ronald White, wariat który dostał się do nas do domu leży w ciężkim stanie w szpitalu, ale lekarzom uda się doprowadzić go do porządku dziennego przed nadchodzącą, nową rozprawą. Obawiałam się że dodatkowo do tego wszystkiego co się ostatnio działo będziemy musieli jeszcze martwić się jakimikolwiek zarzutami które mógłby wystosować w stronę Eddiego. Na szczęście mimo faktu że brunet pobił go do nieprzytomności to nasz oprawca nie może nawet liczyć na cień współczucia ze strony sądu, czy policji. Gdyby okazało się że uszkodził go podczas obrony mojej osoby tak mocno że ten prawie skończył na stałe na wózku, czego było bardzo blisko, gdyby nie policjanci, którzy ściągali Eddiego siłą z półprzytomnego Whita, to mój narzeczony mógłby siedzieć teraz w areszcie i czekać na sprawę o pobicie, nawet ze skutkiem śmiertelnym. Mogłam jednak wziąć głęboki oddech i cieszyć się informacją że mężczyzna który był na tyle głupi żeby napaść mnie we własnym domu teraz trafi razem ze swoimi wspólnikiem do więzienia o zaostrzonym rygorze i nie będzie miał najmniejszej szansy na wyjście z tamtego miejsca. Zostaje tylko sprawa kobiety która wiemy że współpracowała z mężczyznami, a dalej nie została złapana.
Nasze życie wróciło do normy choć nadal obawiałam się niektórych zakamarków miasta, czy różnych szemranych miejsc. Kiedy spacerowałam z Mel upewniałam się żeby unikać gorszych dzielnic tak samo ciemnych uliczek. Do powrotu do całkowitej normalności miało nam również pomoc niewielkie przyjęcie urodzinowe dla Mel, które ma odbyć się jutro. Eddie przyznał mi rację, mimo faktu że nasza dwójka nie obchodzi swoich urodzin to chętnie rozpoczniemy nową tradycje z naszą córeczką i zrobimy pierwsze przyjęcie w jej życiu.
Od kilku dni po zajęciach na uczelni starałam się przygotować choć odrobinę rzeczy na nasze weekendowe spotkanie, bo mimo że wiem że Mel nie będzie pamiętała z tego dnia raczej niczego, to chce żeby cieszyła się podczas swoich urodzin. Eddie codziennie starał się mi pomagać jednak najczęściej prosiłam go żeby po prostu zajął się małą, bo opieka nad dzieckiem i próby gotowania nie wychodzą mi najlepiej. W szczególności dzieje się tak od momentu w którym mała zaczęła chodzić i idzie jej to coraz sprawniej, a największe problemy ma z samym wstawaniem, jednak to również niedługo wypracuje do perfekcji. Stała się więc podwójnym zagrożeniem bo odkryła że jak już wstanie to może przemieszczać się znacznie szybciej i sprawniej, przez co Eddie dostaje zawału za każdym razem gdy mała chybocze się przy jakichkolwiek ostrych krawędziach, takich jak stolik kawowy, czy nawet sama drewniana podłoga na której nie ma dywanu który mógłby choć lekko zamortyzować jakikolwiek upadek.
- Mel błagam cię wolniej. - powiedział Eddie wchodząc za małą do kuchni w której byłam.
Zaśmiałam się widząc jego przerażenie kiedy nasza córeczka dreptała w moją stronę po kaflach, które finalnie były jeszcze gorsze od drewnianej podłogi. Eddie szedł za nią nachylony żeby w każdym momencie ją złapać.
- Komu tak pięknie idzie?? - zapytałam słodkim głosem rzucając wszystko inne na bok i kucając naprzeciwko Mel. Wyciągnęłam do niej ręce, a mała z radością jeszcze bardziej przyspieszyła. - Pięknie kruszynko! - powiedziałam kiedy wpadła mi w ramiona
- Musimy koniecznie założyć bramkę na schody, w jedną i drugą stronę. Myślałem też żeby kupić takie gumowe nakładki na stoły i.. i może powinniśmy zdemontować progi z drzwi? - Brunet wziął głębszy oddech. - Chciałem jeszcze zatrudnić ekipę która położyła by wszędzie wykładziny. - Eddie tworzył w głowie listę co powinniśmy zrobić żeby zapewnić bezpieczeństwo naszej malutkiej dziewczynce, jednak wydawało mi się że trochę przesadzone.
- Kochanie.. - powiedziałam głaszcząc jego policzek i podnosząc się z Mel z ziemi. - Bramki przy schodach jak najbardziej, ale demontowanie progów i wykładzina..?
CZYTASZ
Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington
FanfictionAmara musi przenieść się z Nowego Yorku do Hawkins przez swojego brata. Chłopak wplątał się w jakieś szemrane interesy, co na pewno nie przyniosłoby nic dobrego. Siostra musi z nim jechać, żeby go przypilnować. Mieszkają ze swoim kuzynem Stevem Har...