Piekło na Ziemi.

135 6 0
                                    

Amara pov:
Jestem tu tak długo... Nie mam już siły na nic, ale wciąż walczę. Walczę z nim za każdym razem kiedy przychodzi i mnie...... Będę walczyć.

Eddie pov:
Minął ponad tydzień od kiedy Amy zniknęła. Policja nic nie znalazła. Żadnych śladów, wszystkie zdjęcia były dowodem że ktoś nas śledził i że to nie było przypadkowe, ale nie zmienia to najważniejszego. Dalej do cholery nie wiemy gdzie ona jest.

Byłem nawet u Wayna czy znów nie wplątał się w jakieś szemrane interesy i gdy dowiedział się, że Amy zniknęła od razu zaczął razem z Paulem i Rose pomagać w jej poszukiwaniach. Jednak nie mogliśmy dużo zrobić.

Dustin i Mike snuli swoje historie i czasami mieli więcej sensu niż policja.

Byłem wykończony ciągłymi staraniami się wszystkich na około, ciągłym pocieszanie mnie i namawianie do zadbania o siebie, bo "Amy by tego nie chciała".

- Eddie musisz jeść.. - powiedziała Robin podając mi kolejny kubek kawy i talerz ze śniadaniem

- Nie jestem głodny.- odpowiedziałem łapiąc za kubek

Miałem dzisiaj z Collinem po raz kolejny jechać i szukać gdziekolwiek tylko się da. Zszedl właśnie na dół i spojrzał na mnie i Robin.

- Nie ruszymy się stąd do momentu jak nie zjeść chociaż jednego kawałka.- powiedział Coll i stanął w drzwiach kuchni. - Ostatnie czego moja siostra, by chciała to żebyś się zagłodził. Jak wróci będzie nas potrzebowała bardziej niż kiedykolwiek. Pamiętaj o tym.

Jeśli wróci.. policja nie daje jej już szans na powrót do domu, a co dopiero powrót jako żywa osoba.

Amara pov:
Minął miesiąc.. wiem bo Ronald pozwala mi chodzić po domu w lesie w którym się znajdujemy. czasami mogę oglądać z nim telewizje i wiadomości w których nadal o mnie mówią, "córka bogatej pary z Nowego Jorku zaginęła już ponad miesiąc temu! Wszyscy kierujemy ogromne prośby o pomoc w znalezieniu dziewczyny..." Potem pokazują moje zdjęcie, ale teraz.. teraz wyglądam zupełnie inaczej. Moje włosy są krótsze, ledwo sięgają za moje ramiona, jestem chudsza i przez zmęczenie wyglądam jakbym miała 40 lat, a nie 18.

Ze mną jest tam jeszcze jedna dziewczyna. Ma 15 lat i na imię Camila. W tym roku miała zacząć Hawkins High.. szkoła się już zaczęła.. Eddie... Zaczęłam cicho łkać siedząc na okropnym materacu. Ale musiałam się wziąć w garść. Nie mogę mu pokazać że znów mnie złamał, nie dam mu tej satysfakcji!

Wyszłam z pomieszczenia i poszłam spokojnym krokiem do kuchni. Zrobiłam kanapkę dla Camili i poszłam do niej. Nasz oprawca robi się coraz pewniejszy siebie.

- Cami...- powiedziałam cicho wchodząc do jej pokoju. - Przyniosłam ci coś do jedzenia..

- Nie jestem głodna. - odpowiedziała wychudzona nastolatka

Trafiła tu przede mną, kilka dni. Ronald chciał sprawdzić czy uda mu się mnie porwać, dlatego rzucił się na biedną dziewczynę. Była tu z mojej winy. Z mojej winy cierpiała. Dlatego chociaż mogłam zrobić tyle i o nią zadbać.

Podeszłam do brunetki i usiadłam obok niej.

- Musisz jeść, musisz być silna. Uciekniemy stąd.

- Amy obiecujesz to od tygodni. Nie da się stąd uciec.

- Da.. zrobimy to. Zobaczysz. - powiedziałam i przytuliłam dziewczynę

Nie zostało nam nic więcej niż my dwie. Zniszczone dwie nastolatki które najchętniej teraz schowały by się przed światem i dały za wygraną. Z każdym kolejnym gwałtem jest mi ciężej wieżyc, że naprawdę ktoś nas znajdzie, jesteśmy w środku niczego. W lesie na pustkowiu, zapewne daleko od Hawkins.

Ronald wychodzi z domu raz w tygodniu na kilka godzin. Wraca wtedy z zakupami, z jedzeniem. Ostatnio pytał się mnie czy czegoś nie chce. Zyskuje jego zaufanie, sądzi że mnie złamał i może się już nie bać że będziemy chciały uciec. Jednak ja się nie dam, nie mogę. Dla Eddiego.

Collin pov:
Munson jest wrakiem. Ja też nie najlepiej się czuje i wyglądam. Mojej siostry nie ma miesiąc, już ponad miesiąc. Staram się trzymać w całości, dla innych, ale jest ciężko.

Dzień Eddiego wygląda mniej więcej tak. Praca, powrót do domu, drobna kolacja którą przygotowuje Steve lub Robin i picie do odcięcia. Dzisiaj właśnie po raz kolejny siedzi i pije.

- Eddie musisz z tym skończyć. To cię wykończy. - powiedziała Robin i zabrała mu sześciopak z przed nosa

- Robin oddaj to.- powiedział groźnie Munson

- Ona chce dobrze. - powiedziałem patrząc na kumpla, który coraz mocniej się irytował.

- To niech da mi święty spokój. - powiedział zdenerwowany Eddie

- Ed, nie traktuj nas tak. - powiedziała Robin

- Jak? - zapytał lekko zdziwiony Eddie

- Jakby nam nie zależało.. jakbyś był z tym wszystkim sam. - odpowiedziała blondynka

Robin usiadła obok Eddiego i przytuliła go delikatnie.

- Ona wróci... Musi wrócić ... - zaczął mamrotać Munson

Tak mocno chciałem w to wierzyć, że mojej siostrze nic nie jest i jutro zapuka do drzwi mówiąc, że to był tylko głupi żart. Tylko niestety z każdym następnym dniem miałem coraz mniejsze wrażenie, że tak właśnie się stanie.

Amara pov:
Minęło dokładnie 43 dni od kiedy tu jestem, a 46 od kiedy jest tu Camila. Ronald ufa mi już na tyle że podczas jego nieobecności mogę poruszać się po domu, oglądać telewizję i odpoczywać po za moim zatęchłym pokojem. Cami niestety nie ma na tyle szczęścia i cały swój czas spędza w jej pokoju, jest przykuta do swojego łóżka. Ale na szczęście gdy go nie ma mogę jakoś jej pomóc.

Chodzenie nago przestało mi przeszkadzać, na początku byłam tego bardzo niepewna, a teraz im bardziej przypominam szkielet człowieka tym mniej się przejmuję. Nie wiem kiedy ostatnio jadłam ciepły posiłek, albo kiedy po zjedzeniu czegoś nie wymiotowałam. Było to chyba jeszcze z Eddim u mojego boku. Camila praktycznie całkowicie się już poddała, dwa dni temu odmówiła jedzenie mówiąc że chce już umrzeć, a nie dalej usługiwać za worek na spermę.

Sama nim byłam, wiem o tym, a im więcej miałam wolności w domu tym częściej mi to robił i tym więcej mnie bił, ale wolne chodzenie po domku w lesie pozwala mi na znalezienie dobrej okazji na ucieczkę z tego miejsca. Ucieczkę jak najdalej. Najpierw muszę tylko wymyśleć jak wydostanę się stąd z Camilą. Nawet środek zimnego lasu będzie lepszy niż to.. nawet gdybym miała tam umrzeć, mogę to zrobić, ale nie tu.

Od kilku dni śni mi się Eddie, jego piękny uśmiech i te radosne czekoladowe oczy, jednak nie słyszę już jego głosu tak wyraźnie. Moja pamięć chyba go zatarła, ale jeśli zobaczyłby mnie teraz, w takim stanie.. nie wiem co by sobie pomyślał, zapewne bym go obrzydzała, tak jak obrzydzam samą siebie.

Dzień 48. Mam plan...

-----
Bardzo przepraszam, że rozdział jest tak krótki w porównaniu do innych, ale nie było mnie stać na opisy dokładnie co dzieje się z Amy w czasie pobytu w "domku w lesie". Może w przyszłości pojawi się większą część historii razem z dokładnymi opisami akcji.

Dzisiaj za to będą dwa rozdziały!

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz