Ustalmy datę.

133 7 3
                                    

Od samego rana biegałam po kuchni przygotowując niespodziewany obiad na który zaprosiliśmy rodzinę Eddiego, a jako że lista gości powiększyła się od wczoraj o Wayna do którego zadzwoniłam z zaproszeniem rano to musiałam przygotować dość sporą ilość potraw. Prawie nieprzespana noc nie pomagała mi w planowaniu i gotowaniu, jednak nie chciałam dać zmęczeniu góry.

Eddie zamknął się jakiś czas temu w gabinecie i pracował nad nową muzyką, a Mel spała spokojnie w jej pokoju, po tym jak bawiła się z tatą od momentu kiedy się obudziliśmy.

Moja głowa nadal przetwarzała słowa Bri, walczyłam ze sobą żeby w je nie wierzyć, jednak bałam się że były prawdą, dlatego gdy tylko moja mała kruszynka zaczęła płakać pobiegłam na górę rzucając wszystko w kąt. Eddie miał się dzisiaj nią zajmować jednak w mojej głowie powstała myśl że mógłby jej nie usłyszeć przez swoje zapracowanie. Wpadłam do pokoju Melody jak dzika i złapałam ją z kołyski przytulając do siebie. Szeptałam do niej słowa, które miały ją uspokoić, jednak nie mogłam przerwać jej płaczu. Eddie pojawił się w drzwiach i podszedł do nas tuląc moje plecy i całując mnie w skroń.

- To ja mam się dzisiaj nią zajmować. - powiedział głaszcząc naszą księżniczkę po głowie

- Nie chciałam żeby ci przeszkadzała. - powiedziałam cicho

- Nigdy mi nie przeszkadzacie. - odpowiedział i odebrał ode mnie malutką, która dalej nie chciała się uspokoić

Westchnęłam widziąc jak w ramionach Eddiego prawie do razu się uciszyła. Zaczęłam znowu rozmyślać nad słowami Briany, jednak nie mogłam pozwolić sobie na zbyt długie stanie i obserwowanie mojego narzeczonego, bo alarm przeciwpożarowy odpalił się w kuchni.

Spojrzałam przerażona na Eddiego i pobiegliśmy razem na dół, alarm ponownie rozgniewał Mel, która zaczęła płakać. Axel szczekał na wyjące urządzenie. Kiedy zbiegłam na dół zobaczyłam że scierka którą normalnie używam do wycierania naczyń teraz stoi w ogniu, na szczęście była blisko zlewu więc przerzuciłam ją do niego i zalałam woda kiedy Eddie wyłączał alarm. Nie obyło się oczywiście bez oparzenia, jednak nie chciałam zwracać na to uwagi, uchylilam wszystkie okna w kuchni i złapałam się za głowie.

Jestem najgorszą matką i gospodynią w historii całego świata..

Stanęłam przy oknie kiedy Eddie uspokajał Mel i Axela co jakiś czas spoglądając w moją stronę.

- To nic takiego. - powiedział starając się mnie pocieszyć

- Tak, omijając fakt że prawie spaliłam nasz dom i nas razem z nim, nic takiego. - powiedziałam sarkastycznie zła na siebie.

Miałam ochotę upaść na ziemię i się rozpłakać, jednak wiedziałam że jeśli zrobię to teraz to nikt nie dokończy obiadu nad którym dalej powinnam pracować. Podeszłam więc ponownie do zlewu, zakrecilam wodę i westchnęłam głośno łapiąc za brzegi blatu kuchennego.

- Odpocznij trochę kochanie. - powiedział mój narzeczony w momencie w którym udało mu się ponownie zatrzymać płaczącą Mel.

Zaczęłam wyciągać strzępki spalonej i mokrej szmatki że zlewu i wyrzucać ją do kosza na śmieci. Zapach spalenizny i kłęby dymu dalej wędrowały po kuchni, a głównie po suficie.

- Jak skończę to odpocznę. - powiedziałam nadal nie spoglądając w stronę mojego partnera

- Amy przepracowujesz się, nie jesteś alfą i omegą, nie musisz robić wszystkiego sama kochanie. - głos bruneta znajdował się teraz tuż za mną co spowodowało że moje oczy się zamknęły w zażenowania tego że pozwoliłam żeby taka sytuacja w ogóle wystąpiła.

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz