Akcja skóra!

198 8 8
                                    

Przeszliśmy już 4 różnego rodzaju sklepy, Coll ani trochę nie był zadowolony z takiej formy spędzenia sobotniego popołudnia, ale Bri się cieszyła, więc tak mocno nie narzekał. Chodził za nami i nosił torby z ciuchami które kupiła Briana. Ja sama też rozglądałam się za czymś ciekawym dla siebie, ale moim głównym powodem żeby zjawić się w galerii handlowej był zakupy kurtki skórzanej i kilkunastu łat dla Alison. Rano widziałam jak Eddie dał jej przymierzyć swoją kurtkę, ale Lucy mówiła jej, że na pewno na tą chwilę ich na coś takiego nie stać. Zasmuciło to dziewczynę, ale starała się to przed nami ukryć.

Weszliśmy więc do sklepu muzycznego w którym Eddie kupował swoje łaty, płyty, struny i innego rodzaju potrzebne mu rzeczy. Przeglądałam kilka różnych pudełek z łatami różnej wielkości i różnych zespołów. Wzięłam kilka różnych rodzajów zespołów muzycznych, między innymi te których słuchaliśmy w samochodzie i wydawało mi się, że Alison się spodobają, do tego dobrałam kilka różnych rodzajów łat z różami i innymi kwiatami, a na koniec kilka czaszek i bardziej mrocznych motywów. Nie wiedziałam co dokładnie dziewczyna chciałaby mieć na ubraniu, więc tak naprawdę wzięłam wszystkiego po trochu.

Następnym kierunkiem był sklep z różnego rodzaju skórami, dzięki Bogu Alison jest podobnej budowy jak Briana. Także moja modelka prezentowała mi się w kurtkach skórzanych i razem z Collinem ocenialiśmy która jest najlepsza. Stanęło w końcu na jeden z odpinanym futrem w środku żeby dziewczyna mogła nosić ją w zimę i lato, jeśli będzie miała tylko na to ochotę. Powodowało to dużo większe koszty, ale uznałam, że będzie to przedwczesny prezent świąteczny. W prezencie za duże zakupy dostaliśmy jeszcze pasek do spodni który na pewno spodoba się Eddiemu, bo zamiast zwykłej klamry miał figurkę pająka.

Więc w ten oto sposób nabyłam czarną skórzaną kurtkę z białym lisem w środku, która kosztowała krocie, ale jeśli wywołam uśmiech na twarzy Eddiego i Alison to było warto. Sama kupiłam sobie kilka rzeczy, a nie wspomnę nawet o Bri, bo dziewczyna poszła na całość i Collin wyszedł z galerii trzymając w ręku chyba z 10 różnych toreb wypchnych ciuchami. Wsadziliśmy wszystko do bagażnika, a później udaliśmy się do naszej ulubionej burgerowni, kupiliśmy wszystkim po zestawie frytek i burgera po czym pojechaliśmy czym prędzej do domu żeby dowieźć jedzenie jeszcze ciepłe. Nie zapomniałam o Garecie i Andym którzy zapewne spędza z nami resztę dnia, aż do późnego wieczora, tak jak zawsze dzieje się po ich weekendowych próbach.

Weszliśmy do domu, Collin niósł torby z jedzeniem, a ja i Bri rozdzieliliśmy między siebie nasze torby z ciuchami. Wszyscy siedzieli w salonie i rozmawiali, przestali w momencie gdy zauważyli nas wchodzących do domu.

- O cholera! Zaszalałaś trochę słonko.. - powiedział Russell patrząc na nasze zajęte ręce

Zaśmiałam się i spojrzałam na ojca Eddiego, pokręciłam głową i odpowiedziałam że większość rzeczy należy głównie do Bri. Wybrałam torby których zawartość jest moja i odłożyłam je w inną część pomieszczenia w trakcie tego jak Collin rozdawał wszystkim jedzenia. Słyszałam szczęśliwe odgłosy dobiegające z salonu, ale najbardziej wyróżnił się głos Robin.

- Jak ja uwielbiam mieszkać z Harringtonami!

Ja i Collin automatycznie zaczęliśmy się śmiać, po czym skończyłam na kanapę siadając zaraz obok mojego przystojnego chłopaka. Pocałowałam go w policzek i podniosłam swoje jedzenie.

- Nie powinniśmy pójść do stołu? - zapytał Gareth z zapchaną buzią

- Nie ma Steva, więc jeśli się o tym nie dowie i kanapy się zanadto nie ubrudzą to będzie dobrze. - odpowiedział Coll

- Zawsze możemy zwalić winę na Robin i to że zasnęła z lodami w ręku tęskniąc za swoją miłością. - zaśmiałam się patrząc na minę przyjaciółki

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz