Spróbuj się nie poparzyć

346 9 0
                                    

Eddie pov:
Trzymałem ją za rękę, całą drogę od budki telefonicznej, aż to wejścia do szkoły. Szliśmy obok siebie i rozmawialiśmy o tym jak bardzo zły będzie jej brat. Gdy doszliśmy pod sale wiedziałem że obecni w środku będą na mnie mega wkurzeni, bo nie dość że się spóźniłem dobre 30 minut to jeszcze sprowadziłem kogoś z poza naszej grupy.

-Słuchaj Amy.. oni mogą być na początku.. nie zbyt przyjemni.- powiedziałem zatrzymując się przed drzwiami

- Domyślam się, raczej nie codziennie spóźniasz się na coś tak ważnego.- odpowiedziała mi z poważną miną

-Dokładnie. I nie codziennie przyprowadzam ze sobą kogoś tak ślicznego jak ty.- powiedziałem dotykając jej policzka

Przybliżyła się do mnie i mnie pocałowała. O kurde, od razu poczułem się jak w tym lesie. Nie mam chyba lepszego wspomnienia niż to. Nie chciałem przerywać pocałunku, ale jeśli znów się rozkręcimy to nigdy tam nie wejdę. Oderwałem się od niej i spojrzałem w te piękne, jasne oczy.

- Dam sobie radę Eddie, nie ważne co mi powiedzą. W końcu jestem twoim totemem szczęścia.- zacytowała moje słowa i się zaśmiała, ja też się zaśmiałem. Nie mogłem wymyślić czegoś lepszego?

Weszliśmy do sali, od razu czułem na sobie wszystkie pary oczu.

-No w końcu! Czekamy na cieb..- Gareth przerwał gdy zobaczył że zaraz za mną do pokoju wchodzi ktoś jeszcze

- Dostawcie jeszcze jedno krzesło, obok mojego.- powiedziałem pewnym głosem

-Co ona tu robi?- zapytała zdenerwowana Carol

- Amy była ciekawa jak wygląda nasza kampania, więc zaprosiłem ją do nas. Żeby mogła przeżyć z nami tą ekscytującą przygodę.

- Po co?- powiedział wkurzony Gareth

- Ją niby interesuje co tu robimy??- dodała sfrustrowana Carol

-Tak.- wtrąciła się Amy- Nawet bardzo. Nie chcę mi się wierzyć że plotki o składaniu krwawych ofiar w piwnicy szkoły są prawdziwe.- mówiąc to zaczęła się śmiać

- Nie są. Zobaczyłaś co chciałaś, więc możesz już stąd iść.- odpowiedziała jej Carol

- Zostań.- powiedziałem i spojrzałem na wciąż rozpromieniona buzię Amary

- Obiecuje że nie będę wam przeszkadzać. Naprawdę jestem ciekawa o co w tym chodzi.- powiedziała ta mała księżniczka i spojrzała się na mnie

- Jak dla mnie spoko!- odezwał się nagle Henderson, a zaraz za nim następni nowicjusze, a na końcu Andy który nie widział powodu dla którego mielibyśmy nie pozwolić Amy przyglądać się naszej rozgrywce.

Dziewczyna podziękowała im wszystkim szerokim i pięknym uśmiechem. O boże jak ja żałuję że oni wszyscy teraz tu są.. Od momentu kiedy przekroczyliśmy próg sali puściłem jej rękę i nie staliśmy już tak blisko siebie jak wcześniej. Brakowało mi tego tak bardzo jak rybie wody, ale nie mogłem tego pokazać innym, co jeśli ona nie czuje tego co ja, a ten mały incydent w lesie to tylko wypadek?

Puściłem dziewczynę przodem żeby obeszła stół i wskazałem jej miejsce na którym ma siedzieć. Usiadłem na moim tronie i zaczęliśmy rozgrywkę.

Amara pov:
Patrząc na Eddiego, jak wkładał całego siebie w tą grę i opowiadał te niestworzone historię z których nie rozumiałam prawie nic, jednak wyglądał przy tym o wiele bardziej pociągająco, nic powinien. Był w swoim świecie, wygodnej i bezpiecznej przestrzeni. A reakcje na jego słowa u członków klubu były bezcenne. Dustin i Mike w jednej chwili potrafili się śmiać, żeby za sekundę zacząć prawie płakać. Zmieniali emocje jak w kalejdoskopie. Wyglądało to naprawdę komicznie.

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz