Oddech przyszłości.

162 4 6
                                    

- Nie, nie, nie!! Patrz! Nie można tak robić! To będzie duży, ale to bardzo duży błąd!

- Daj spokój! Nie zgadzam się...!!

Robin i Archer przekrzykiwali się w samochodzie i kontynuowali swoją 'kłótnie', a bardziej dziecinną sprzeczkę. Pierwsze 20 minut jazdy było naprawdę dziwne i niezręczne. Nikt się nie odzywał, a mi samej było głupio zacząć rozmawiać z dziewczynami od tak. W końcu nie widziałyśmy się ze sobą ponad dwa tygodnie, jednak dusza towarzystwa w formie Archera zachęciła wszystkich do rozmowy i po kolejnych 20 minutach atmosfera w aucie była już normalna, a nawet przyjemna.

Moje ogromne zdziwienie wywołał jednak fakt, że ani jedna z dziewczyn nie poruszyła tematu Melody. Tematu który wcześniej ani na sekundę nie schodził im z ust i tylko o tym miały chęci rozmawiać. Jednak wszystko się zmieniło w pół drogi, kiedy Mel stwierdziła że dawno nie czułam już dotyku swojego ojca i prześlę mi o tym wiadomość. Jej kopniak spowodował, że zamknęłam oczy i złapałam za swoje boki. Archer spojrzał się na mnie przejęty, jako że siedziałam zaraz obok niego.

- Wszystko dobrze?? - zapytał wystraszony i zwolnił lekko samochód

- Tak.. - powiedziałam przez zęby. - Mała nie jest zadowolona z naszych wczorajszych aktywności. - wymusiłam lekko śmiech żeby samej zapewnić się, że jest mi już tylko lepiej

- Mówiłem żebyś nie nosiła tych pieprzonych paczek. - powiedział wkurzony Arch

Zaśmiałam się na myśl o tym że chodziło tu o przenoszenie naszych pakunków, jestem przekonana że małej chodziło o coś zupełnie innego.

- Nie takie aktywności Archer.. - powiedziałam lekko się czerwieniąc

Arch spojrzał na mnie zdziwiony, a po chwili dotarło do niego o co mi chodzi. Jego policzki stały się karmazynowe tak samo jak nos.

- Zabije Munsona... - powiedział przez zęby Archer

- Właściwie... - zaczęła Robin, ale po chwili się zatrzymała i spojrzała na mnie nie wiedząc czy może kontynuować. Spojrzałam na jej odbicie w lusterku z wyczekującą miną, więc kontynuowała swoją wypowiedź. - Seks działa dobrze na dziecko, ponoć czuje wtedy delikatne kołysanie.

Briana i Zoe się zaśmiała, a ja przybrałam podobny odcień twarzy co Archer. Jednak moje ciche zawstydzenie zostało przerwane przez kolejnego kopniaka. Tym razem mocniejszego niż poprzedni.

- Malutka, wiem że chcesz do taty, ale nie ma go tutaj.. - powiedziałam cicho z nadzieją że nikt mnie nie usłyszy, ale jestem pewna, że Arch doskonale słyszał każde moje słowo

- Właściwie... - Archer zaczął szukać czegoś w swoich drzwiach. - Eddie dał nam to. - powiedział i wsadził kasetę do odtwarzacza, muzyka Corroded Coffin wypłynęła z głośników, a na moich ustach pojawił się uśmiech.

Od momentu gdy w samochodzie towarzyszyły nam dźwięki zespołu Eddiego Mel się uspokoiła. Naprawdę nie potrafię pojąć tego jak ta malutka istota doskonale wie czego chce, a jeszcze nie zdążyła wydostać się z mojego ciała, co dopiero kiedy będzie mogła chodzić i umawiać się na randki...

Dotarliśmy na miejsce, a przynajmniej tak twierdził Archer. Zaparkował samochód przed dużym, wystawnym i pięknym hotelem. Spojrzałam się na niego i zdążyłam już trzy razy zapytać, czy aby na pewno to właśnie tutaj mielismy trafić, za każdym razem spotykałam się z tą samą odpowiedzią "tak".

- Eddie się wykosztował.. - przyznała Zoe wysiadają z auta

Wszyscy oglądaliśmy w szoku piękny hotel który wyglądał jak pałac. Moja szczęka prawie spotkała się z ziemią kiedy wysiadłam z samochodu. Nie wierzę że Eddie aż tak bardzo się wykosztował.

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz