Bliżej wygranej.

225 6 2
                                    

Leżeliśmy razem i zajmowaliśmy się sobą, jednak nie mogło trwać to wiecznie. Musiałam się podnieść i pojechać do szkoły na ostatni trening przed meczem. Collin był ze mną na sali, bo rozgrzewali się z chłopakami. Mecz miał mieć miejsce o 18:00 w sali gimnastycznej.

Ćwiczyłam z Archerem, gdy usłyszałam za sobą śmiechy. Odwróciłam się i spojrzałam kto to taki. Oczywiście że Jackson i jego koledzy. Kogo mogłam się spodziewać?

- Hej Amy! - krzyknął Jackson i przyciągnął tym nie tylko moja uwagę, ale też uwagę wszystkich obecnych w sali - Słyszałem że twój chłopak pobił się z kilkoma chłopakami z mojej drużyny, chociaż pobił to mocne słowo, dostał łomot jest lepsze.

Nie odezwałam się, nie chciałam wchodzić w te głupie gierki. Zdenerwowałabym tylko siebie i Collina.

- A powiedz mi Amy, skąd ta nagła zmiana zdania na temat cheerleaderek? Nie są już głupimi cipkami które szukają kutasa? Takie zdanie miałaś o nich w Nowym Jorku.

- Miałam o nich wtedy takie zdanie, bo twoja dziewczyna prowadziła drużynę cheerleaderek. - powiedziałam uśmiechnięta i spokojna - oj, a Lola lubiła sobie poskakać. Nie przez to się rozstaliście? - dodałam po chwili ze specjalnym grymasem zaniepokojenia

Usłyszałam parsknięcie Vanessy i części cheerleaderek, co wytworzyło u mnie jeszcze większy uśmiech.
W tym momencie w mojej głowie pojawiły się bardzo głupi pomysł, ale jak to mają do siebie głupie pomysły nie myślisz o nich dwa razy tylko je spełniasz. Podeszłam bliżej do Jacksona.

- A jak tam twoja siostra? Słyszałam od Harrego jak bardzo tęskniła za Collinem, pomimo że nigdy tak naprawdę nie było razem. Ale przecież ona tak samo jak twoja była uwielbia skakać na gumie. Prawda? Może to u was rodzinne..? - widziałam jak pięść Jacksona zaciska się coraz mocniej i mocniej, jeszcze chwila i pełnię.- w końcu jaka matka taka córka..- dodałam i obserwowałam go chwilę. Musiałam wpaść szybko na coś bardzo dobrego żeby mój plan się udał, więc sięgnęłam do najgorszych wspomnień związanych z Jacksonem. - chociaż byłoby to dziwne, bo z tego co opowiadały mi dziewczyny.. - spojrzałam mu między nogi. - Jackson nie masz za bardzo czym się chwalić.

Na to chłopak nie wytrzymał i uderzył mnie z płaskiej ręki w twarz. Jeden i drugi trener to zobaczyli. Nie obchodziło ich co do niego mówiłam, ani jak. Zobaczyli tylko że chłopak mnie uderzył i że leci mi krew z nosa. Archer i Collin rzucili się w jego stronę, ale ich zatrzymałam. Trener orłów zabrał od razu Jacksona, a nasz podszedł do mnie.

- Nie będzie grał? - zapytałam wydmuchując nos w chusteczkę którą dał mi trener.

- Nie.- powiedział zadowolony mężczyzna

- Czy ty chciałaś żeby on to zrobił?? - zapytał mnie Kith który właśnie do nas podszedł

Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Collina.

- Zostanie ci siniak.- powiedział Coll

- I będzie trzeba trzymać Eddiego w domu..- dodał Archer - jeśli dowie się co się stało..

- Powiemy mu że mnie nie złapałeś i tyle.

- Że co??? Nie ma nawet mowy!

Collin, trener i Kith zaczęli się śmiać.

- Eddie nic ci nie zrobi. Jesteś jego kolegą. Pomogłeś mu kilka razy, obrazi się, ale za jakiś czas mu przejdzie.

- Wolę jeśli powiesz mu prawdę. - powiedział Archer gestykulując nerwow - i tak się dowie jak wróci do szkoły!

Wzruszyłam ramionami i zobaczyłam resztę drużyny która stała na około nas. Uśmiechnęłam się do nich i powiedziałam że nic mi nie jest.

- Amy załatwiała nam 100% wygraną.- powiedział Kith

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz