Uwaga!!!!! 18+!!!!
(Tak troszkę)Przez ostatnie dwa miesiące dumnie obserwujemy jak rośnie nasza mała księżniczka. O dziwo poranki, jaki i pozostała część tych wielu dni wygląda dość podobnie i jest o wiele sprawniejsza niż na samym początku. Główną zasługą jest jednak to że do pomocy w domu mam Roberta i Archera, którzy z każdym dniem pokazywali mi że potrafią cudownie zajmować się naszą malutką dziewczynką. Arch w pełni oddał się Mel, a ona zaakceptowała go dość szybko. Mój przyjaciel może być dumny z faktu że dołączył do nielicznego grona osób w ramionach których Mel nie wpada od razu w histerię. Ilość tych osób nie jest tak duża jak mogłaby się wydawać, bo należą do niej, po za mną i Eddim, Wayne, Russell, Archer, Rob i Andy, a czasami zaszczyt spada również na Zoe, która chętnie stara się dalej przekonywać Mel do swojej osoby.
Przyglądam się z radością za każdym razem gdy nasza córeczka zaczyna się ekscytować gdy widzi swojego tatę, rozpoznaje go już dokładnie, tak samo jak mnie.
Mój narzeczony dzień w dzień po pracy wraca do domu i mimo tego że jest zmęczony to zawsze ma energię i czas żeby pobawić się z malutką, a później znajduję resztki sił na rozmowę ze mną i wymianę drobnych czułości. Proponowałam mu żeby skończył pracować, bo niedługo mają ponownie wyjechać do Indianapolis żeby nagrać swoją drugą płytę, jednak brunet nalega na to że musi utrzymywać naszą rodzinę nie tylko ze swojego hobbi. Jego argumentem również jest stała obecność Archera i Roberta w naszym domu, obaj panowie z nami mieszkają, dzieląc się pokojem gościnnym na dole.
Eddie w ciągu tych dwóch miesięcy był również dumny z oficjalnego otwarcia swojego pokoju do D&D, jednak jak na razie ani razu nie udało im się zagrać żadnej kampanii przez to jak zapracowany jest mój partner, a to niestety sprawia że zaczynamy się kłócić....
- Eddie wykończysz się w końcu! - krzyknęłam po raz kolejny na bruneta który stał razem ze mną w kuchni
Wyglądał jak trup, wyglądał jakby wczoraj zdjęli go z pala. Mel dalej nie dawała nam przesypiać pełnej nocy i starałam się jak mogłam żeby Ed się wysypiał jednak czasami nie wychodziło mi obudzenie się przed tym jak mała zacznie płakać. W szczególności kiedy brunet denerwował się nam mnie że również potrafi zająć się naszym dzieckiem i oznajmiał zawsze że nie muszę robić wszystkiego przy naszej córce sama.
- Mówię ci że nic mi nie jest! - odpowiedział równie wkurzony co ja
- Spójrz na siebie! Zobacz co robisz! Przygotowujesz się do wyjścia na występ, a gdzie masz gitarę?! - krzyknęłam chcąc uświadomić mu mój punkt widzenia
- Amy, nie jest ze mną aż tak źle!
- Wziąłeś jutro wolne? - zapytałam zdenerwowana
- Nie! Wiesz doskonale, że nie muszę oszczędzać dni wolne na wyjazd do Indianapolis, jeśli zajmie nam tyle co ostatnio to nie zostanie mi już dużo dni wolnych, a na to nie chce sobie pozwolić!
- Ed zarobisz się na śmierć! Kochanie proszę pozwól mi jakoś pomóc. - mój głos był błagalny, złapałam go za dłonie, jednak brunet je odtrącił
Eddie westchnął głośno i chciał już coś powiedzieć, jednak dźwięk klaksonu odwrócił naszą uwagę od kłótni. Andy... Przyjechał po Eddiego żeby wspólnie mogli udać się do Lou.
- Nie czekaj na mnie, wrócę późno. - powiedział wracając na górę po gitarę i wychodząc z domu
Oparłam się o blat kuchenny nadal wściekła na mojego wybranka. Czy on nie widzi że swoim zachowaniem doprowadzał się do destrukcji??
CZYTASZ
Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington
FanfictionAmara musi przenieść się z Nowego Yorku do Hawkins przez swojego brata. Chłopak wplątał się w jakieś szemrane interesy, co na pewno nie przyniosłoby nic dobrego. Siostra musi z nim jechać, żeby go przypilnować. Mieszkają ze swoim kuzynem Stevem Har...