Sobotnia niespodzianka.

348 10 1
                                    

Minęły już ponad dwa tygodnie od kiedy zaczęłam spędzać każdy  lunch z ludźmi z klubu Hellfire, kuzynem, Robin i Nancy. Mój brat po długiej rozmowę mimo niechęci zrozumiał, że nie chce wracać do "stolika popularnych" i wolę spędzać swój czas z Eddim i Stevem.

Bardzo zaprzyjaźniłam się z Robin. Nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia na samym początku, ale im dłużej z nią rozmawiam tym bardziej rozumiem czemu mój kuzyn ją tak lubi.
Odbudowałam relacje z Nancy, dowiedziałam się dlaczego zerwała że Stevem i trochę jej się nie dziwię, nie sądziłam że mój kuzyn może być takim dupkiem czasami.
No i zaczęłam coraz lepiej dogadywać się z Garethem i Andym. Zapewne ma to coś wspólnego z tą wygrana gra w D&D.
Carol nadal mną bardziej gardziła niż nawet tolerowała, ale jakoś muszę to przeżyć.
A co do czwórki dzieciaków których mój starszy kuzyn praktycznie wychowuję? Są cudowni. Im bliżej się poznajemy tym bardziej ich lubię.

Na każdym lunchu jest zabawnie, ciekawie i ogólnie sympatycznie, w porównaniu do obiadów które spędzałam z grupą koszykarzy to tu czuje się jak w niebie.

Nie siedzę jednak już blisko Eddiego, zawsze jak przychodzę to po jego lewej stronie siedzi Gareth, a po prawej jest Carol. Nie zmienia to faktu że dobrze się poznaliśmy podczas czasu spędzonego razem poza szkołą. Po dniu w którym byliśmy w lesie już nigdy nie powtórzyliśmy takiej sytuacji. Staramy się nie utrzymywać zbyt dużego kontaktu fizycznego z obawy o to jak może się to skończyć.

Nie zrezygnowałam też z mojej "kariery" cheerleaderki. Jason nie zabierze mi tego co sprawiło, że każdy z chęcią zamienił by ze mną chociaż jedno słowo, gdy idę korytarzem podczas przerwy słyszę za sobą różne głosy, ludzi którzy mnie obgadują i chcą zająć moje miejsce.

Na każdej próbie staram się jak mogę. Dziewczyny są niesamowite, dlatego ja muszę być jeszcze lepsza. Każda najdrobniejsza rzecz staram się doprowadzić do stanu idealnego. Dużo ćwiczę i powtarzam ruchy w domu. Może i cheerleading to nie coś co chciałabym robić do końca życia, ale skoro jestem w tym taka dobra to chce to wykorzystać.

Nareszcie nastał weekend. Piątek był bardzo ciepły więc spodziewałam się że weekend również będzie gorący. Nie myliłam się, bo gdy się obudziłam zobaczyłam słońce, które starało się chyba rozbić okno w moim pokoju. Na niebie nie było ani jednej chmurki i dzień zapowiadał się na prawdę cudownie. Ogarnęłam się szybko, ubrałam i chciałam łapać już za skrzypce na których od tygodnia nie grałam gdy usłyszałam jak strasznie głośny hałas z dołu. Jakby coś ciężkiego spadło na kafle w kuchni. Wystraszona czym prędzej porzuciłam myśl o graniu na instrumencie i wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schodach i zaczęłam wołać.

- Steve, Coll?! Coś się stało??

- Nie, wszystko ok. Nie chcieliśmy cię obudzić.- odpowiedział mi znajomy głos, wychyliłam się do kuchni i zobaczyłam że to Dustin.

W naszej kuchni stał Steve, Collin, Max, Robin, Dustin, Mike i Lucas. Wszyscy wyglądali jakby się gdzieś szykowali. Mieli kosze które właśnie wypychali jedzeniem i piciem. Ręczniki i wszyscy byli ubrani w kostiumy kąpielowe.

- A czemu ty jeszcze nie jesteś przebrana??- zapytała z oburzeniem Robin

- Właśnie miałam was pytać co tu się dzieje.

- No jak to co? Jedziemy nad jezioro! - powiedziała podekscytowana dziewczyna - no już, sio. Leć na górę ubrać bikini.

Popatrzyłam się na kuzyna i brata którzy stali w spodenkach komputerowych i koszulkach plażowych, zaśmiałam się cicho i poszłam na górę, przebrałam się w moje ulubione proste, czarne bikini, związałam włosy w wysoką kitkę i zapakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy do torby plażowej - książkę, ręczniki, walkmana, krem do opalania i kilka innych mniej potrzebnych szpargałów. Na bikini założyłam półprzezroczysta koszulkę w kwiaty i krótkie spodenki jeansowe. Założyłam też okulary przeciwsłoneczne i wyskoczyłam ze wszystkim z pokoju.

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz