Ciężki obiad.

281 9 1
                                    

Eddie pov:
Stałem w piwnicy Hendersona wściekły na Carol. Patrzyłem się na nią i czekałam aż usłyszę zamykające się drzwi wejściowe od domu. Musiałem zostać, ponieważ mieliśmy ustalać ważne rzeczy związane z grą. Może jednak powinienem był iść, przecież to mogliśmy zrobić później. Na stołówce w szkole na przykład. Ale jestem głupi. Co jeśli chciała zobaczyć kogo wybiorę, czy ją czy D&D. Nie mogę teraz tak o tym myśleć.

Podszedłem do Carol i spojrzałem jej w oczy.

- Ostatni raz powiedziałaś do niej coś takiego. Rozumiesz?

- Żartujesz sobie?? Naprawdę nie widzisz jak ona cię wykorzystuje?

- Gdyby to robiła to kazała by się odwieźć i zakazała mu kontaktu z nami. - powiedział Andy ze zdenerwowaną miną. - Jednak Amara stara się jak może żeby się nam przypodobać i żeby być częścią tego co tworzymy. Nie narzeka, nie kreci na wszystko nosem jak ty.

- Jak ja?? Żartujesz sobie? Stajesz po stronie tej zdziry??

Uderzyłem rękami o stolik. - powiedz tak o niej jeszcze raz, a będę miał głęboko w poważaniu, że jesteś kobietą!

Spojrzała na mnie i się wycofała.

- Musisz zauważyć, że ona cię tylko używa. Na pewno jest w zmowie z Jasonem, jeśli zrobiłby coś takiego innej dziewczynie to ta podała by go do sądu, a nie starała się żeby wrócił do drużyny kosza. Ona coś kręci.

- Wiem dlaczego to zrobiła i to nie twój pieprzony interes! Zostaw ją w spokoju. A teraz zrozum, nie jesteśmy razem, nie masz prawa mieszać się między mnie i Amy, a już na pewno nie masz prawa narzekać że przychodzi ze mną do klubu który ja założyłem i którego jestem liderem! Koszulka to był głupi żart, wygłupialiśmy się przed wejściem do domu Dustina, z resztą, po cholerę ja się tłumacze? Nie muszę!

- W takim razie odejdę!- powiedziała Carol patrząc na mnie, widziałem łzy w jej oczach

- Śmiało, tam są drzwi. Tylko pamiętaj co się z tym wiąże. Nie siedzisz z nami na lunchu, nie przychodzisz na spotkania klubu i nie chce cię widzieć przy mojej dziewczynie i przy mnie nigdy więcej! Także decyzja należy do ciebie.

Byłem wściekły, jak ona mogła powiedzieć coś takiego o mojej Amy. O najlepszej osobie na świecie, osobie która wybaczyła nawet temu idiocie Jasonowi po tym jak zobaczyłam go pobitego przez jego własnego ojca. Nie mogłem w to wszystko uwierzyć, a Carol odebrało mowę.

- Co sądziłaś że wybiorę ciebie ponad osobę którą kocham??- spytałem z niedowierzaniem

Popatrzyła na mnie i na chłopaków. Usiadła na krześle i wymamrotała "zostaje".

- Więc nie chce ani razu więcej słyszeć że powiedziałaś coś o Amarze, czy jakkolwiek ja uraziłaś. Zrozumiano?

- Tak.. - powiedziała cicho

Po krótkiej ciszy Mike zaczął rozmowę o przyszłej kampanii i doszliśmy do wniosku że nie mamy gdzie jej zacząć, tak samo jak kończymy kampanię w weekendy, żeby mieć dużo czasu i pewność że ja zakończymy, tak samo zaczynamy w weekendy. W końcu stwierdziłem, że zapytam się Amary czy nie przyjmą nas na sobotę lub niedzielę w przyszłym tygodniu.

Ja nie chciałem zwalać wujkowi na głowę 5 osób, wiedziałem że ten weekend ma mieć wolny i że pewnie będzie chciał odpocząć, Dustin miał mieć w domu rodziców, tak samo Weeler i Andy. Carol nawet nie pytałem wiedząc że będzie miała prawdopodobny problem z pojawieniem się tam Amy, a Gareth miał akurat remont u siebie w domu.

Albo mogliśmy przełożyć kampanię na inny termin i nie grać przez najbliższe 2 tygodnie, może nawet dłużej, albo poprosić Harringtonów. Wybór był prosty. Dogadaliśmy się apropo jeszcze kilku drobnych rzeczy i wyszedłem z domu Hendersona, miałem zamiar jechać do Amy.

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz