Głośne odliczanie.

131 5 14
                                    

Eddie wyjechał trzy dni temu. Przez cały ten czas musiałam uporać się z cogodzinnymi telefonami od Robin, Collina, Steva albo Archera, który mimo że był w Bostonie to nalegał na to żebym dzwoniła do niego jak często tylko mogę. Razem z Axelem ciężko było nam dostosować się do nowej rzeczywistości i mimo że na początku bałam się zostać sama w naszym dość dużym domu to z czasem zaczęłam doceniać spokój jaki został mi zaoferowany.

Dostałam już informacje o ich pierwszym koncercie, który odbywał się w Cincinnati. Zoe oczywiście pojechała z chłopakami, żeby "dotrzymać im towarzystwa", a tak naprawdę miała za zadanie trzymać rękę na pulsie chłopaków, żeby nie zrobili żadnej głupoty. Opowiadała mi o ilościach krzyczących po sceną ludzi, o tym że bilety na najbliższy występ są wyprzedane, a Phill podniósł cenę sprzedaży następnych. Wszystko było niesamowite i wydawało się jak z jakiegoś taniego filmu. Żałowałam że nie ma mnie z nimi..

Mój narzeczony biegał po scenie i wariował razem ze swoimi przyjaciółmi kiedy na mnie wisiała "klątwa Hawkins", czyli ogromna ilość nudy. Kto by pomyślał że to ja będę siedzieć w małym miasteczku, a Eddie będzie w dużych stolicach?

Umiałam sobie dzień długimi spacerami z Axelem, które zabierały nas do pobliskiego parku. Maluszek już nie bał się smyczy, dzięki ogromnej cierpliwości Eddiego podczas ich wspólnych treningów. Mojego serce jednak codziennie ściskało się okropnie mocno, gdy Axel siadał przed drzwiami wejściowymi w domu i wpatrywał się w nie o godzinie w której Eddie normalnie wracałby z pracy. Nasz piesek wyczekiwał powrotu swojego ukochanego właściciela. Potrafił tak przesiedzieć aż do momentu w którym go nie zawołałam żeby dołączył do mnie na kanapę.

Ciąża również nie pomagała mi w codziennych czynnościach, które jak się okazało sprawiały mi dużo problemów. Przez stres spowodowany moją samotnością nie mogłam spać przez kilka pierwszych nocy, jednak teraz powoli wszystko się normowało. Mój mały piesek, który nie jest już taki mały, dotrzymywał mi towarzystwa przez cały dzień, co znaczyło że pojawiał się również w moim łóżku i zajmował miejsce Eddiego.

Starałam się robić wszystko co polecał mi lekarz, od picia melisy po relaks, jednak czasami miałam wrażenie że nie jest to dla mnie. Dlatego w takich momentach włączałam sobie moją ukochaną składankę, którą przygotował mi Eddie i urządzałam sobie malutkie 'przyjęcie' z Axelem, którego zawsze później żałowałam, bo moje plecy.. nie powiem jak bardzo mnie bolały.

Po takich krótkich imprezach zazwyczaj decydowaliśmy się z moim pieseczkiem na krótką drzemkę, jednak po około 30 minutach została nam przerwana..

- Mówiłam ci że śpi! - wyszeptała krzyczącym tonem Robin

- Wystraszyłem się, ok?! - odpowiedział tym samym tonem Collin.

Zamruczałam cicho i bardzo niechętnie podniosłam głowę z poduszki. Spojrzałam na moją przyjaciółkę i brata delikatnie się uśmiechając, żeby nie być dla nich oschła, jednak żałowałam trochę decyzji o przekazaniu klucza do domu Collinowi.

- Co sprowadza was w moje skromne progi..? - zapytałam zaspana przecierając oczy

- Dzwoniłem.. - powiedział lekko zdenerwowany Collin, jednak Robin mu przerwała

- Idź dalej spać mamusiu. Nie chcieliśmy ci przeszkadzać. - Robin spojrzała na niego wysyłając mu minę pełna wkurzenia

Wzruszyłam ramionami i podniosłam się z kanapy na której ucinełam sobie drzemkę.

- Powinnam wstać.. - spojrzałam na zegarek. '23:46'. - Eddie niedługo powinien się odezwać..

- Możesz porozmawiać z nim rano. - powiedział Collin

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz