Niespodziewane powroty.

107 5 2
                                    

Razem z Niną i Isą po zajęciach przyjechaliśmy do domu żeby przygotować się na występ Corroded Coffin który ma odbyć się jak zawsze u Lou. Eddie musiał pojawić się wcześniej w barze, żeby rozstawić z chłopakami sprzęt, więc zabrał ze sobą Mel i zabrał ją do swoich rodziców. Za co byłam mu wdzięczna, bo dawało mi to więcej czasu na podjęcie decyzji co właściwie mam ochotę ubrać.

- A to? - zapytałam wychodząc z łazienki ubrana w jeansy, białą koszulkę z logiem zespołu chłopaków i skórzaną kurtką która należy do Eddiego

- Mówię ci, że w tym będziesz wyglądać o wiele lepiej. - powiedziała Isa ponownie podnosząc z łóżka bardzo krótką sukienkę

- Jest prawie listopad, nie mam zamiaru zamarznąć i przy okazji odmrozić sobie niektórych partii ciała. - powiedziałam poprawiając włosy w dużym lustrze

- To może załóż tą koszulkę.. - powiedziała Nina wyjmując z mojej szafy czerwoną koszulkę na krótki rękaw z dużym dekoltem. - Jestem pewna że Eddie będzie ją lubił.

- Eddie bardzo ją lubi. - odpowiedziałam rozbawiona

Dwie dziewczyny spojrzały się na mnie uśmiechnięte i wiedziałam że nie mam już innego wyjścia. Przebrałam się szybko i zobaczyłam że skóra mojego narzeczonego pasuje do tego topu o niebo lepiej niż mój wcześniejszy wybór.

- Masz szczęście że Bóg obdarzył cię tak chojnie Amy. - powiedziała Isa patrząc na moją klatkę piersiową

- Ciąża.. - odpowiedziałam szybko. - Moje piersi zrobiły się o dwa rozmiary większe podczas ciąży i do tej pory nie zmalały.

- Kolejną rzecz na którą Ed nie narzeka, tak? - zapytała ze śmiechem Nina

- Ani trochę. - powiedziałam wzdychając i śmiejąc się cicho

- Josh też będzie zadowolony. - dodała Isa

Przekręciłam oczami i spojrzałam na nie w dość wymownie.

- Nie próbujcie nawet żeby Eddie był zazdrosny. - powiedziałam pokazując je palcem. - To nigdy się dobrze nie kończy.

- Czyżby twój partner był niepewny trochę uczyć?? - zapytała udając zaskoczenie Nina

- Nie. - odpowiedziałam i spojrzałam na siebie w lustrze. - Nie ma czego, mamy dziecko które niedługo będzie kończyć rok.

Zaczęłyśmy się zbierać żeby ruszyć do baru, bo Josh i jego znajomy powinien pojawić się lada moment.

- Planujecie coś? - zapytała po chwili ciszy Nina

- Dla Mel? - dopytałam

- Tak. Dla waszego słodkiego aniołka.

- Szczerze... Nie rozmawiałam o tym z Eddim. Ani ja, ani mój narzeczony nie jesteśmy osobami które obchodzą swoje urodziny.. wynika to z wielu rzeczy, ale.. zazwyczaj urodziny spędzaliśmy w łóżku.. zajęci. - odpowiadając na pytanie zrobiłam się lekko czerwona, jednak starałam się to ukryć sprawdzając czy Axel ma picie i jedzenie, tak samo jak sprawdzając czy drzwi na taras są zamknięte

- A ja myślałam że jesteś święta.. - powiedziała sarkastycznie rozbawiona Isa

Zaśmiałyśmy się we trzy i ruszyłyśmy do drzwi gdy usłyszałyśmy dźwięk klaksonu.

- Ani trochę. - odpowiedziałam wysiadając do auta Josha przed tym jak zdążyła to zrobić Isa

- Witamy piękne panie. - powiedział Josh oglądając jak wsiadamy do jego pojazdu

- Hej chłopcy. - odpowiedziałam siadając na środkowym miejscu, z mojej prawej była Isa lewej Nina.

Przywitałyśmy się z przyjacielem Josha, który wydawał się przyjemnym chłopakiem na pierwszy rzut oka. Josh ruszył i pokierowałam go dokładnie do baru Lou, jako że moi znajomi byli z po za miasta. Przed lokalem stało bardzo dużo osób, więc gdy moi znajomi to zauważyli zaczęli wzdychać, nie było również gdzie stanąć, więc pokierowałam Josha na parking dla pracowników i do miejsca gdzie zawsze stawał Eddie, tam właśnie się zatrzymaliśmy. Przeszliśmy na przód baru, jako że tylnie wejście było zamknięte i ruszyłam na front kolejki razem z grupą znajomych ku niezadowoleni czekających ludzi. Dwóch nieznanych mi bramkarzy stało i sprawdzało dokładnie osoby które chciały wejść do środka, gdy tylko mnie zauważyli zaczęli się cicho śmiać i pokiwali głowami.

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz