Collin pov:
Niedawno mi i Bri minęła rocznica związku, świętowaliśmy ją w sposób dość ciekawy, ponieważ wziąłem sobie dzień wolnego w firmie i nie wychodziliśmy cały czas z łóżka. Nie narzekałem na taki obrót spraw mimo, że planowałem zabrać ją na romantyczną kolację, jednak moja dziewczyna stwierdziła, że woli nacieszyć się mną w innych okolicznościach. Nigdy nie sądziłem, że można mieć dość seksu, ale jednak, byłem tego doskonałym przykładem.Siedzę właśnie w robocie i myślę o tym co planuje zrobić za kilka godzin z nadzieją, że moja ukochana mnie nie zamorduje za to co wymyśliłem, ale to się jeszcze okaże.
Rozważałem różne opcje, kolacja, może jakiś romantyczny wyjazd, albo nawet wycieczka w jakieś ciekawe miejsce, ale nadal do głowy wpada mi jedno miejsce, jedyne w którym chyba dam radę to zrobić. Teraz jednak muszę skupić się na czym innym, na czymś co idę załatwić po pracy i co może okazać się bardzo trudne.
Po pracy pojechałem pod rodzinny Bri i niepewnym krokiem poszedłem do drzwi, zapukałem i czekałem aż ktoś mi otworzy. Drzwi otworzyła Sierra, siostra Briany. Wpuściła mnie do środka, a z salonu usłyszałem głos Toda.
- Kto to? - zapytał mężczyzna
- Collin przyszedł. - powiedziała uśmiechnięta
- Collin?? Witaj chłopcze. - mama Bri podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła
Mama i ojczym Bri dość mocno mnie lubią, jednak nie wiem jak zareagują na mój pomysł. Obawiam się że stwierdzą, że jestem idiotą i za szybko rzucam się z motyką na pole, jednak chce to zrobić. Chce żeby Briana była moją kobietą do końca życia. Nie sądziłem, że ludzie potrafią zakochać się tak mocno, a co dopiero że ja podłączę się z kim tak ogromnym uczuciem.
- Dzień dobry, pani Harris. - przywitałem matkę mojej wybranki
- Co cię tu sprowadza Collin? Briana jest w szkole. - zapytał Tod podchodząc do mnie i podając mi rękę do uścisku
- Wiem. Właściwie przyszedłem do państwa. - powiedziałem zdenerwowany ściskając dłoń Toda
- Do nas? - zapytała mama Bri
- Tak. - odpowiedziałem jeszcze bardziej się stresując
Weszliśmy razem do salonu, gdzie gospodarze pozwolili mi usiąść na kanapie. Wziąłem głęboki oddech i wyjąłem z kieszeni spodni małe pudełko, zacząłem nim ruszać z ręki do ręki, przewracając je nerwowo.
- O boże...! - powiedziała Sierra patrząc się dokładnie na moje zachowanie. - Nie mów że planujesz... - dziewczyna zaczęła piszczeć ze szczęścia i rzuciła się mamie na szyję.
- Co?? O co ci chodzi Sierra?? - zapytał zdziwiony Tod
Nie było już odwrotu, może byliśmy głupi i młodzi, ale kiedy mamy popełniać błędy jak nie teraz?? Chociaż wiedziałem, że ta decyzja nie będzie ani trochę błędem w moim życiu, może przynieść mi tylko więcej szczęścia i radości.
Chrząknąłem żeby przeczyścić sobie gardło i uspokoić głos, bo mimo że nic nie mówiłem czułem że z nerwów będzie się trząsł.
- Chciałbym państwa zapytać o rękę waszej córki Briany. - powiedziałem pewnym głosem, na który nie sądziłem, że mnie stać w tej chwili
Tod i mama Bri spojrzeli na mnie zdziwieni. Nie odzywali się przez jakiś czas, aż Sierra odpowiedziała za nich.
- Tak!! Tak!! O matko, jak Briana będzie się cieszyć!! - Sierra skakała z radości
Od czasu w którym jej ex chłopak ją pobił i jej groził nasze relacje zrobiły się bardzo dobre, powiedziałbym nawet, że Sierra była moją przyjaciółką. Widziałem właśnie jak dziewczyna trzęsie swoją matką żeby ta zgodziła się z jej słowami. Jednak cisza ze strony rodziców Bri wcale nie poprawiała mi humoru, wręcz przeciwnie, ponownie sprawiała że myślałem że to błąd.
CZYTASZ
Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington
FanfictionAmara musi przenieść się z Nowego Yorku do Hawkins przez swojego brata. Chłopak wplątał się w jakieś szemrane interesy, co na pewno nie przyniosłoby nic dobrego. Siostra musi z nim jechać, żeby go przypilnować. Mieszkają ze swoim kuzynem Stevem Har...