Mel urodziła się za wcześnie, więc jako że była wcześniakiem w szpitalu musiałyśmy spędzić około tydzień. Przez cały ten czas starałam się przekonać Eddiego, żeby wrócił do domu, a przynajmniej tam nocował, jednak brunet za nic nie chciał się na to zgodzić. Spał w mojej sali na dmuchanym materacu, bo byłam zbyt obolała żeby wpuścić go do niewielkiego łóżka szpitalnego. Rob zajął się Axelem wciąż przebywając w naszym domu. Piesek dogaduje się z nim niesamowicie, więc nie musieliśmy się o nich za bardzo martwić.
Eddie jeśli nie był ze mną to mogłam się spodziewać że stał przed salą w której znajdowały się wszystkie noworodki i obserwował naszą kruszynkę przez szybę. Nigdy chyba nie wiedziałam go tak szczęśliwego jak przez ostatnie kilka dni, mimo tego że nadal boi się trzymać Mel na rękach to i tak stara się jak może żeby pomagać w czym tylko się da. Już nie jeden raz zdarzyło mu się zapomnieć o oddychaniu kiedy miał malutką w swoich dłoniach.
Pielęgniarki przychodziły do nas i opowiadały jakim aniołkiem jest Melody i jak bardzo chciałyby żeby każdy maluszek taki był, a później gdy widziały Eddiego to za każdym razem powtarzały że na pewno mała jest po mnie, a nie po swoim ojcu.
- Jak się czujesz księżniczko? - zapytał brunet wchodząc do pokoju
Eddie wrócił właśnie ze śniadaniem, a ja kończyłam karmić Mel.
- Dobrze. - powiedziałam uśmiechając się do niego
- Głodna? - zapytał odkładając papierowe torby na stolik obok mojego łóżka
- Bardzo. - powiedziałam zasłaniając się, gdy Mel stwierdziła że już się najadła
Eddie uśmiechnął się widziąc zadowolenie naszej malutkiej córeczki. Brunet podszedł do nas i wziął małą na rękę, zaczął spacerować z nią po pokoju.
- Damy mamie zjeść, tak? - zapytał śmiesznym głosem
Uwielbiałam oglądać go z naszą malutką księżniczką. Sposób w jakiś Eddie się nią zajmował, jak troszczył się o każdy szczegół dotyczący jej osoby było niesamowite. Eddie był idealny.
- Hej. - Ed spojrzał na mnie kiwając głową w stronę stolika ze śniadaniem. - Nie rozpraszam jej po to żebyś się na nas patrzyła, zajmij się tymi torbami. - powiedział rozbawiony
Zaśmiałam się i odwróciłam moją uwagę do śniadania które mi przyniósł. Nie mógł mnie bardziej rozpieszczać przez ostatni tydzień. Codziennie brunet przywoził mi wszystko na co tylko miałam ochotę, to jak się starał było niesamowite. Zaczęłam jeść kanapki z mojej ulubionego baru śniadaniowego i uśmiechnęłam się do Eddiego kiedy spojrzał na mnie zadowolony.
- Przed tym jak skoczyłem po śniadanie udało mi się złapać twojego lekarza. - powiedział siadając obok mnie
- Dowiedziałeś się czegoś nowego? - zapytałam zaciekawiona
- Dzisiaj wracamy do domu. - powiedział z uśmiechniem od ucha do ucha
Mój uśmiech tylko się powiększył kiedy to usłyszałam. Tęskniłam za domem, za Axelem i Robem który mam nadzieję zostanie z nami żeby pomóc przy Melody. Chciałam położyć się już w swoim łóżku z moim narzeczonym obok mnie.
Powrót do domu wiązał się jednak z tym że ja i Ed zostaniemy tak naprawdę sami z Mel co sprawiło że poczułam jak narasta we mnie stres, jednak przepedziłam go szybko. Przecież poradzimy sobie.
Zajadałam się kanapkami i oglądałam Eddiego bawiącego się z Melody. Niestety piękną scenę przerwała nam pielęgniarka która zjawiła się po naszą córeczkę. Weszła do sali akurat w momencie w którym Eddie robił bardzo głupie dźwięki do malutkiej z których ta się cieszyła. Pielęgniarka spojrzała na niego i się uśmiechnęła, a brunet gdy ją zauważył to zrobił się cały czarowny. W ten oto sposób "straszy metalowiec" pokazał swoje prawdziwe oblicze przed obcym człowiekiem.
CZYTASZ
Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington
FanfictionAmara musi przenieść się z Nowego Yorku do Hawkins przez swojego brata. Chłopak wplątał się w jakieś szemrane interesy, co na pewno nie przyniosłoby nic dobrego. Siostra musi z nim jechać, żeby go przypilnować. Mieszkają ze swoim kuzynem Stevem Har...