Natłok obowiązków.

217 8 4
                                    

Rozłączyłam się i kamień spadł mi z serca. Spojrzałam na Eddiego.

- Nie wezmę od ciebie ani grosza. - powiedział zdenerwowany Eddie

- Eddie, uspokój się..- chciałam dalej mówić, ale brunet mi przerwał

- Amy nie! Nie będziesz ratować nas z gówna w które sami się wpakowaliśmy! - zaczął na mnie krzyczeć, za to że chce im pomóc.

Wayne wstał i chciał zatrzymać Eddiego, żeby nie padło tu jakieś słowo którego będzie niedługo żałował, ale zatrzymałam go gestem. Paul i Rose patrzyli na nas, widziałam że dziewczyna bacznie obserwowała każdy ruch Eddiego i mój.

- Eddie, proszę opanuj się. - złapałam go za rękę.

- Nie Amy! Życie tak nie wygląda że dzwoni się do swojego ojca z którym nie na się na codzień kontaktu i on wysyła ci od tak taką sumę pieniędzy!!- jego oddech przyspieszał

Widziałam jak kumulacja tego wszystkiego co się dzieje spada na niego, trzymano nóż przy jego gardle, mnie w pewnym sensie okradziono, a do tego wszystkiego Eddie dowiaduje się że Wayne ma długi u jakichś bandytów. Oddychał coraz szybciej, złapał się za głowę.

- Nie mogę oddychać....- powiedział cicho, a jego oddech jeszcze bardziej przyspieszył.

Złapałam go za ręce i posadziłam na kanapie. Klęknęłam na przeciwko niego.

- Kochanie.. kochanie, patrz na mnie.- podniosłam jego brodę żeby patrzył mi w oczy. - Eds, patrz na mnie, powoli. Wdech.. i wydech.. - powtarzałam wolno i starałam się z nim oddychać.

Wayne patrzył się na niego przerażony. Wytarłam kilka łez które spadło brunetowi na policzki przez atak paniki, który właśnie powolutku ustępował. Trzymałam go za ręce i ocierałam wierzch jego dłoni kciukami, żeby troszkę go uspokoić.

- Oddychaj Eddie.. oddychaj..- powiedziałam powoli, przyłożyłam jego rękę do moich ust i pocałowałam jego dłoń. - Już wszystko jest dobrze kochanie.

Jego oddech się uspokajał, ale czułam że nadal się trzęsie. Usiadłam obok niego na kanapie i przyłożyłam jego głowę do mojej klatki piersiowej. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o jego głowę. Oddychałam wolno i widziałam, że to najlepiej mu pomaga. Słuchanie mojego bicia serca i wolnych oddechów. Głaskałam go po głowie i zamknęłam oczy. Strasznie mnie wystraszył tym atakiem, a kiedy wystraszył się jeszcze mocniej bo nie mógł oddychać naprawdę mnie przeraziło.

- Co to było..?- zapytał cicho wsuwając swoje ręce za moją talie

- Dostałeś ataku paniki.- powiedziałam i pocałowałam czubek jego głowy. - Miałeś ostatnio dużo stresu, ciężkiej pracy. Musisz odpocząć Eds. - wiedziałam że nie powinnam tak brzmieć, ale mój głos był przepełniony troską i strachem o chłopaka

- Skąd wiedziałaś co robić? - zapytała Rose

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, nie wiedziałam czy chce szczerze odpowiedzieć na to pytanie, ale Wayne był dla mnie jak rodzina. W tej sekundzie patrzył się na Eddiego strasznie zatroskanym wzrokiem, mężczyzna kocham bratanka jak własnego syna.

- Em... Kilka lat temu zostałam zgwałcona... - powiedziałam cicho, a Eddie poderwał się ze swojego miejsca i mi przerwał.

- Nie musisz o tym opowiadać.- powiedział patrząc mi w oczy

- Nie.. wszystko jest dobrze Eddie..- złapałam go za policzek i posłałam mu delikatny uśmiech. - po tym.. miałam ataki paniki z którymi pomagał mi brat. Nawet kiedy przeprowadziliśmy się do Hawkins czasami jeszcze się zdążały

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz