Wiejski początek.

173 6 18
                                    

Eddie rozmawiał z Tonym, dowiedziałam się że w weekend mamy wyjechać razem z szefem mojego chłopaka po za granice miasta, na małą farmę, żeby zająć się przez weekend domem jego rodziny i dwójką dzieci, chłopców. Mamy się tak pojawić w piątek od razu po zamknięciu warsztatu, więc z pomocą Russella ja i nasze niewielkie walizki zostaniemy przetransportowani do pracy mojego ukochanego.

Przed tym jednak udałam się z Max, Alison, Brianą i Robin do galerii. Mimo tego że minęła już połowa wakacji to żadna z nas nie musiała się martwić już bliskimi rozstaniami, bo jak się okazało wszystkie zostajemy w Hawkins. Nasza grupa trochę się zmieniejszyła, bo brakuje w niej Lizzy i Vicky, ale cieszymy się przez to, że nasze przyjaciółki się rozwijają.

Nie spodziewałam się jednak kilku rzeczy podczas naszego pobytu w galerii, nie sądziłam że dziewczyny aż tak chętnie będą zwiedzać każdy sektor dziecięcy w sklepach do których wchodziłyśmy. Nie chciałam kupować ogromnej ilości rzeczy dla naszej maluszki, bo wiem że bardzo szybko z tego wyrośnie, jednak nie mogłam się oprzeć niektórym śpioszkom. A w momencie kiedy dziewczyny zaczęły przybiegać do mnie z nieskończoną ilością słodkich ciuchów, nie mogłam się oprzeć tylko kupić część rzeczy.

Później po namowach Robin i Bri poszłyśmy rozglądać się za wózkiem dziecięcym, kołyską, fotelikiem do samochody, czy łóżeczkiem odpowiednim dla Mel. Było to dość męczące, w szczególności że wiedziałam że chce zrobić te zakupy z jej ojcem, bo nie będę decydować o tak ważnych rzeczach sama, z resztą musimy mieć najpierw miejsce żeby postawić gdzieś łóżeczko, czy przewijak. Uświadomiłam sobie jednak podczas tych zakupów jak bardzo nie jesteśmy gotowi i jak mało wiemy.

- Dziewczyny mówię wam, chce poczekać na Eddiego. - powiedziałam siadając w sektorze jadalnianym w galerii

- Daj spokój! - Robin machnęła ręką

- Dlaczego jeszcze tego nie zrobiliście? Gdybym była w ciąży z Collem to od razu rozglądała bym się za rzeczami dla dziecka.. - skomentowała Bri

Przewróciłam oczami lekko podirytowana ich naciskieniem na zakup chociaż kołyski, jednak na tą chwilę powinniśmy z Eddim zbierać pieniądze na dom, nie wydawać je na byłe głupoty.

- Szukamy miejsca żeby razem zamieszkać, pieniądze nie spadają z nieba, a on codziennie wraca padnięty. Stara się jak może żeby na nas zarobić..

- Ohhh błagam cię. Wystarczy że powiesz słowo, a Collin i twój ojciec kupią wam pałac. - powiedziała Briana wzruszając ramionami

- Eddie się na to nie zgodzi. Chcemy sami zapracować na swoją przyszłość.

Nawet jeśli mieliśmy kupić dom z pieniędzy które dostaje z firmy ojca, będzie to bardziej kupiony dom przez nas, niż gdybym poprosiła tatę o pożyczkę. Choć może to jedno i to samo?

Spędziłam z dziewczynami jeszcze troche czasu, a gdy siedziałyśmy przy restauracjach miałam doskonały widok na sklep muzyczny który znajdował się naprzeciwko nas. Płyta Corroded Coffin musiała być ich hitem, bo leżała na środku wystawy, jako album tygodnia. Nie mogłam cieszyć się bardziej z takiego obrotu spraw. Płyta mojego ukochanego i jego zespołu jest w sprzedaży od 5 dni, a już zyskała numer pierwszy na liście sklepów muzycznych w Hawkins. Ludzie wychodzili ze sklepu z jej kopiami, co tylko mocniej mnie cieszyło, a gdy chwilę dłużej siedziałyśmy na swoich miejsca usłyszałam znaną i męczona przeze mnie od wydania płyty piosenkę. "Cztery żywioły" leciały z głośników sklepu, a głos Eddiego przyprawił mnie ponownie o ciarki. Wszystkie dziewczyny się odwróciły w stronę dźwięku, a mi na twarzy zagościł ogromny uśmiech.

- Płyta chłopaków.. - powiedziała radośnie Alison

- Piosenka Eddiego.. - dodałam z niedowierzaniem

Droga przez Ciernie. - Eddie Munson x Amara Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz